Jaka była Australia? Ciepła i przyjemna, ale też pracowita. Miałam dużo pracy i zdecydowanie komputer był moim towarzyszem. Lewisa równocześnie pochłonęła praca, ale dobrze było go słuchać, jak analizuje i zastanawia się nad nitką toru czy pracą bolidu. Każde z nas zdecydowanie miało pracowity tydzień w Australii. Wylot z niej był pozytywny, bo George zdobył podium i bardzo cieszę się, że mogłam świętować to z nim. Lewis cieszył się
z wyników samochodów, choć sam czuł się coraz gorzej. Skutki uboczne prowadzenia tegorocznego bolidu doskwierały mu już bardzo mocno, a nie mamy nawet połowy sezonu za nami. To straszne, bo nic tak nie martwi jak jego cierpienie i ból fizyczny. Wróciliśmy do Monako, które było już pięknym słonecznym miejscem na mapie Europy, a ten tydzień miał być spokojny
i zdecydowanie leniwy. Potem Lewis leci do Wielkiej Brytanii, a ja zostaje w Monako i spotykamy się na wyścigu we Włoszech. Mam ochotę robić z nim totalnie brzydkie rzeczy w pięknym czerwonym Ferrari i wierzę, że nam się to uda.
-We wtorek gala charytatywna, w środę sesja dla Vogue Biznes, od czwartku do niedzieli całodniowa nieobecność.- Spojrzałam na widok przez okno, a dryfujące łódki na wodzie, były moim ulubionym widokiem.
-Sesja?
-Tak. Kilka zdjęć do jednego z artykułów.- Podziękowałam i rozłączyłam się. To miał być leniwy tydzień, a zapowiadał się mało leniwy. Wyszłam do salonu i zerknęłam na leżącego na kanapie Lewisa, który intensywnie czegoś szukał na komputerze.
-Kawa czeka.
-Dziękuje. Czy to z kawiarni "u Lewisa Hamiltona"?- Usiadłam i zabrałam filiżankę. Spojrzał na mnie badawczo i się uśmiechnął.
-Jako, że mieszkamy razem od jakiegoś czasu postanowiłem rozszerzyć swoją działalność i robię także kawę. Zdrówko. Faktury będą wystawione do wieczora.
-Wieczorem idę na przymiarkę sukni na jutro, więc księgowy musi poczekać.- Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Uwielbiam gale charytatywne wiesz?
-Wzajemnie.- Poziom sarkazmu wzrósł do wysokości tego wieżowca, w którym się znajdujemy. Nie jesteśmy fanami takich wydarzeń, ale tym razem zdecydował za nas szczytny cel i chęć pomocy. Raczej nie pojawiamy się na takich wydarzenia, więc płynie niechęć do tego wyjścia
z naszych ust i nastawienia. Wypiłam kawę w towarzystwie żartów, które płynęły z ust mojego współlokatora, a następnie szybko ogarnęłam się i wyszłam do salonu urody i fryzjera. Moje włosy i paznokcie zdecydowanie wołają o pomoc specjalisty. W między czasie postanowiłam jeszcze popracować, więc regeneracja i tonowanie włosów u fryzjera idealnie sprawdziły. Można by powiedzieć dwa w jednym. Po odnowieniu swojego wyglądu spotkałam się na szybki obiad
z mamą, ale ona nie miała za wiele czasu. Gala i jej przygotowanie pochłonęło ją maksymalnie. Nie miałam serca ją zatrzymywać, więc obiad właściwie zjadłam sama i po nim wróciłam do domu. Miałam około dwie godziny do spotkania i wyboru sukienki. Lewis załatwiał swoje sprawy związane z sponsorami, szedł do fryzjera i na siłownię. Jego projekt charytatywny też zabiera mu ostatnio najwięcej czasu, a możliwość wypuszczenia projektów ubrań z jego indywidualnymi grafikami jest tym o czym ostatnio mówi najczęściej. Cieszyłam się, że mimo niespecjalnych wyników i przemęczenia formułą 1 ma dalej w sobie sporo pasji i rozwija się. Postanowiłam zadzwonić do Penelopie, aby umilić sobie i jej czas. Niestety nie odbierała, a za chwilę dostałam wiadomość z kodem "xo", który jest przez nas opracowany od wielu lat. To oznacza, że dość przyjemnie spędza czas z Georgem. Zdecydowanie nie mam ochoty i serca im przeszkadzać. Weszłam do garderoby, gdzie czekał już garnitur Lewisa na ten wieczór. Zdecydowanie jest to jedna z rzeczy, które skłaniają mnie do tego, aby spędzić wieczór na tej gali. Zabrałam buty, które przygotowałam na ten wieczór, aby od razu przymierzyć je z sukienką. Zostałam zaproszona przez butik Diora, aby wybrać u nich suknię na ten wieczór. Po kilkunastu minutach mój telefon zawibrował i zobaczyłam zdjęcie P. na wyświetlaczu.-No dzień dobry.- Zobaczyłam po drugiej stronie kobietę z zmierzwionymi włosami, nie do końca pierwszej świeżości. Rozsiadła się wygodnie w fotelu.
-Cześć. Wszystko dobrze?
-Tak. A co u Ciebie?- Zaśmiałam się. Odetchnęła i napiła się wody.
-Przyjemnie. Jak przygotowania?
-Jadę na przymiarkę sukni, ale nie mam jakoś większej ochoty na wyjście z domu.
-Będzie sama śmietanka...- Zaakcentowała to wyraźnie.- Sara Wang z narzeczonym Sir Lewisem Hamiltonem.- Zaśmiałam się. Brzmi to komicznie.- A może inaczej, Sir Lewis Hamilton
z narzeczoną Sarą Wang.- Nie mogłam przestać się śmiać.- Będzie Charles, Max z Kelly, kilka koronowanych głów od Grimaldich.- Nie do końca jestem zadowolona z tego faktu, ale mam nadzieje, że obędzie się bez dramatów.
-Będzie fantastycznie.- Zaczęłyśmy gadać o jakiś nieistotnych zabawnych rzeczach. Zdecydowanie umiliła mi czas oczekiwania na wyjście z domu i udanie się na przymiarkę.
Gdy zaparkowałam pod sławetnym butikiem z wielkim świetlanym logo miałam nadzieje, że minie to dość szybko i będę mogła wrócić do domu i spędzić miło wieczór przy książce. Od razu po wejściu do środka dopadł mnie duszący zapach perfum. Zdecydowanie ktoś przesadził. Przywitała mnie drobna kobieta, która zaprowadziła mnie do innej części i poprosiła o to, abym chwilę poczekała. Zerknęłam przed siebie i zobaczyłam Kelly. Przymierzała piękną czarną długą suknię. Była idealnie gładka i wyglądała w niej zjawiskowo. Pomachałam do niej delikatnie. Podeszła i zamknęła mnie w szczelnym uścisku.
-Cześć.
-Hej. Co myślisz?
-Piękny wybór.- Pani, z którą wybierała ten model sukni potwierdziła moje słowa. Zresztą ona zawsze we wszystkim wygląda fantastycznie. W końcu jest modelką. Poszła się przebrać i po chwili wróciła. Było dość niezręcznie.- Posłuchaj... Wiem, że to nie jest koniecznie najlepszy moment, aby rozmawiać na trudne tematy, ale chciałabym wyjaśnić sobie tą trudną sytuację.- Spojrzałam na nią niepewnie.
-Wyjdziemy stąd i pogadamy okej?- Postanowiłam jej przytaknąć, ale też kobieta pracująca tutaj poprosiła mnie, abym zaczęła przymiarkę. Weszłam do specjalnego pokoju. Wisiały dwie czerwone suknie, a ja nie koniecznie byłam zadowolona z tych wyborów.
-A może coś czarnego?- Spojrzałam na kobietę, ale ona uśmiechnęła się ciepło.
-Te dwa są specjalnie przygotowane dla pani. Spróbujemy ten kolor.- Postawiłam buty i postanowiłam przymierzyć pierwszą. Miała prosty kształt, ciężki gładki materiał. Góra nie miała ramiączek. Ubrałam buty i wyszłam się pokazać. Spojrzałam na Kelly, która siedziała i bacznie mnie obserwowała.
-Zdecydowanie nie.- Uśmiechnęła się pokazała kciuk w dół. Też miałam takie poczucie, więc od razu wróciłam i ściągnęłam suknię. Zabrałam się na przymierzenie drugiego modelu. Różnił się od tego pierwszego. Materiał miał soczysty czerwony kolor. Przód był zabudowany do szyi, a plecy i boli były wycięte. Przepasane dwoma paseczkami plecy łączyły się u góry z przodem sukni w dwie urocze kokardy. Zapięłam sandałki i delikatnie uniosłam włosy do góry. Upięte będą wyglądać dość ładnie. Wyszłam i zdecydowanie czułam się lepiej w tej propozycji.
-No zdecydowanie lepiej.- Kelly podeszła do mnie i delikatnie dotknęła materiał sukienki.
-Wiadomość dla pani.- Spojrzałam na kobietę i wzięłam od niej drobną kopertę. Otworzyłam ją
i moim oczą pokazała się karteczka z znanym mi stylem pisma. Zrobiłam się na pewno czerwona.
-Pokaż.- Podałam jej karteczkę.- "Zdecydowanie nie mogę się doczekać jutra, gdy upodobam sobie ciebie w tej pięknej sukni, a następnie będę mógł z ciebie ją ściągnąć. xo L."- Nie wiedziałam, że z niego aż taki romantyk.
-Tego nie można mu odmówić.- Zabrałam karteczkę i wróciłam, aby się przebrać. Dopełniałam wszelkich zakupowych formalności i gdy zabrałam wszystko wyszłyśmy. Uderzyło we mnie świeże powietrze, zdecydowanie za dużo intensywnego zapachu otaczało mnie w tym butiku. Zapakowałam wszystko do auta.- Chcesz się przejść czy może pojedziemy do mnie? Lewis ma fryzjera i siłownię.
-Max jedzie wyścig, więc u mnie odpada. Przyjadę do ciebie.- Pokiwałam głową na tak
i wsiadłam do auta. Byłam dość szybko w domu. Odłożyłam rzeczy do garderoby i przebrałam się w dres. Gdy Kelly weszła wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa, ale potrzebna. Była mi na prawdę bliska i nie chciałam, aby panowała między nami tak trudna atmosfera. Usiadłyśmy
w salonie. Nalałam jej szklankę wody.
-Na prawdę bardzo cię przepraszam. Powinnam szybciej z tobą porozmawiać.
-Ty nie masz za co przepraszać... Zdecydowanie powinien to zrobić ktoś inny.- Oparła głowę
o rękę i widziałam bezsilność w jej oczach. Szczerze mówiąc byłam przekonana, że ta dwójka ludzi na prawdę wyjaśniła sobie wszystko. Byłam w głębokim szoku, że to się nie wydarzyło.
CZYTASZ
About me. I love you.
FanfictionMiesiąc, lato, Monako. Czy ma to jakiś wspólny mianownik? Czy starcie pretendentów do bycia mistrzem świata odbywa się tylko na torze?