Promienie słoneczne dzisiaj szczególnie przyjemnie wpadają do mojej sypialni. Zachęcają do jakiejkolwiek aktywności tego dnia. Pierwszy dzień miesięcznego urlopu. Miło było czekać na to cały rok. Kto by nie chciał czekać jeden miesiąc pełnej laby. Zero planów, zero problemów, zero pracy. Czysty odpoczynek i odpoczynek. Taki mam plan.
Wstaje z łóżka i pilotem otwieram resztę zasłon i żaluzji w mieszkaniu. Teraz jest zupełnie przyjemnie. W salonie wita mnie bukiet kwiatów od taty z kartką gratulacyjną. Jak co roku przed urlopem, przysyła mi bukiet, aby pogratulować dobrego roku i życzyć dobrego urlopu. Chociaż coś. Jakiś znak, że jest w życiu realnym a nie tylko na kamerce w aplikacji teams. Otwieram drzwi na teras i wychodząc delikatnie muska mnie przyjemny wiaterek pochodzący z zatoki. Łódki, statki i jachty delikatnie huśtają się w wodzie. Miło mieć codziennie taki widok. Monako latem jest zdecydowanie pełne super aut, statków i pełne słońca mieszającego się z intensywnym zapachem kawy i bogactwa. Zerknęłam na zegarek, aby zerknąć na pocztę
i wiadomości.
-7:30 bardzo dobry czas.- Zastanawiając się nad planem dnia, widzę ze sztywne godziny gdzie muszę coś robić konkretnego to godzina 13: obiad z mamą. Godzina 17: spotkanie z P. które pokaże mi co jeszcze będę dzisiaj mieć w planach.Udałam się do łazienki, aby odświeżyć się i ogarnąć. W między czasie usłyszałam dzwonek do drzwi na znak, że mój katering już jest po drzwiami. Zerknęłam na siebie w lustrze
i zdecydowanie muszę popracować nad opalenizną podczas tego urlopu.Godzina 12:30 to czas kiedy postanawiam wyjść z domu. Zabrałam moją torebkę, kluczyk i kartę od mieszkania i postanowiłam wyruszyć. Generalnie nigdy nie narzekam na korki, bo praca z domu charakteryzuje się tym, że je skutecznie omijam, ale dzisiaj zdecydowanie dały mi w kość. Klimatyzacja i przyjemna muzyka sącząca się z radia idealnie umiliły mi czas w aucie. Podjechałam pod jeden z hoteli
w mieście i zaparkowałam auto.
-Cześć Adam.- uśmiechnęłam się do mężczyzny który odebrał ode mnie kluczyk od auta.
-Cześć Sara. Mama ma jeszcze spotkanie, ale za jakieś 15 minut będzie wolna.- uśmiechnął się szeroko a ja ściągnęłam okulary i udałam się w stronę budynku. Obłożenie było takie jak zwykle, w lobby można było zobaczyć wielu turystów. Niektórzy w formalnych sytuacjach,
z ciasno zapakowanymi teczkami. Inni wyróżniający się wielkimi kapeluszami słomianym i milionem walizek. Raczej wokół można było wyczuć zapach zdecydowanie luksusowych i duszących perfum, a w galanterii zdecydowanie królowało chanel. W końcu jesteśmy w Monako a obok mamy kasyno.
Wchodzę do windy i przykładam kartę do czytnika. Klikam piętro 35 i zerkam na swoje odbicie w lustrze. Poszarpane jeansy, sportowe buty, prosty t-shirt i piekielnie droga torebka to idealny strój na obiad z mamą.
Wysiadam i idąc obok ściany z okien, które pięknie pokazując widok na Monako pukam do gabinetu. Słyszę delikatnie i subtelne proszę. Po minie mamy widzę ze spotkanie przebiegło super.
-Sara!- wykrzyczała mama i wstała z fotela. Przytulam ją mocno i rzucam torebkę na jedno z krzeseł.
-Urlop!- uniosłam ton głosu i uśmiechnęłam się.
-Tato dzwonił dzisiaj do mnie i jest piekielnie
z Ciebie dumny. Fantastyczna praca.- zerkam na nią z ukosa i w sumie przyjmuje to na gładko. Nic nowego, ale miło.
-To jakie masz plany na ten czas? Opalanie? Zakupy? Wycieczka? Romanse?- nalała nam po szklance wody i usiadłyśmy na tarasie. Uwielbiałam to miejsce jako nastolatka. Zawsze tutaj ukrywałam się przed wrednymi ludźmi.
-Opalenizna na pewno, a reszta wyjdzie w praniu. Pierwszy raz nie chce nic planować, co ma być to będzie. Dzisiaj widzę się z P. przyjechała wczoraj wieczorem do domu. Pewnie gdzieś wyjdziemy.
-Na pewno będziecie się świetnie bawić. Szczególnie ze w mieście mamy teraz mnóstwo turystów, jest na kim kogo zawiesić.- uśmiechnęła się do mnie dziwacznie i nie wiem do końca co miało to oznaczać.
-Mamo mi na prawdę nie jest smutno, że budzę sama z widokiem na zatokę. Wręcz przeciwnie doceniam ten spokój.Reszta spotkania była dość przyjemna, zeszłam na dół do restauracji i zjadłyśmy obiad. Wypiliśmy kawkę i spotkanie powoli dobiegało końca.
-Może uda nam się wyskoczyć gdzieś na weekend? Postaram się zapanować na terminarzem.- mama uśmiechnęła się do mnie.
-Jasne! Teraz lecę, bo nie chce się spóźnić. Kocham Ciebie bardzo mamo.- pocałowałam ją w policzek i zabierając swoje rzeczy ruszyłam do wyjścia.Przeszłam przez lobby i uśmiechnęłam się do pracowników. Wychodząc na zewnątrz zdecydowanie dopadło mnie ciepłe powietrze. Adam podstawił mi auto i już zaraz mogłam skorzystać z uroków klimatyzacji. Wbiłam
w nawigację adres P. i udałam się na poleceniami towarzyszki podróży. Słodka mercedes zawsze szybko doprowadza do celu. Bynajmniej stara się.
Równo o 17 udało mi się zaparkować pod apartamentowcem. Szybko wbiłam do lobby
i stanęłam przed windą. Na prawdę nie często zdarza się, że z kimś uraczy mnie zaszczyt jazdy windą. Męski zapach wszedł razem ze mną do windy. Dość intensywny, ale też przyjemny. Facet tak na około grubo po 30. Fajny styl, miły wyraz twarzy. Kliknęłam piętro 25 a on 26 i tak pojechaliśmy. Gdy udało mi się dostać na moje piętro już nie mogłam się doczekać aż zobaczę Penelopie. Zapukałam do drzwi i zobaczyłam piękna blondynkę i bardzo skąpym stroju.
- A ty na pewno na mnie czekasz?- zerknęłam na nią ze zdziwieniem a ona zaśmiała się i mocno mnie przytuliła.
- A podoba Ci się? Specjalnie na opalanie w monakijskim słońcu.- okręciła się i zatańczyła do rytmu muzyki obecnego w mieszkaniu.
-Słodko. Jakie mamy dzisiaj plany?- usiadłam na stołku barowym a ona zerknęła w telefon. Zawsze z kimś flirtowała. Dzień bez tego to dla niej dzień stracony. Uśmiechała się jak głupia do telefonu.
-Słuchaj na ile lat wyglądam?- za pozowała przede mną a ja nie wiedziała o co jej chodzi.
-Nie wiem, masz 25 i no ciężko mi określić. Jestem tylko kobietą.- obróciłam w dłoni zielone jabłko i ugryzłam je. Słodkie, ale kwaśne.
-Plan jest taki, że idziemy dzisiaj na imprezę!- jej entuzjazm był dość ciekawy.- Na jacht.- będziemy miały blisko do domu, pomyślałam.
-Okej, a o której?
-Generalnie zaczyna się podobno o 21, ale ta godzina nie jest w naszym stylu.
-23/24?- zerknęłam na nią z ukosa a ona uśmiechnęła się i zabrała mi resztę owocu.
-Jest to taka dość specyficzna impreza, ale myśle że będzie fajnie.
-Co to znaczy specyficzna?- zaśmiałam się do niej a ona wywróciła oczami. Co może być jeszcze bardziej specyficznego niż samo w sobie Monako i lato i jacht...
-Wkręciłam nas na imprezę kierowców
i sponsorów i różnych dziwnych ludzi związanych z formułą 1.- zerknęłam na nią
i myśle co to za dziwna sytuacja. Ta potrzeba flirtowania totalnie zawróciła jej w głowie.
-Spadam się ogarnąć i zapraszam na beforek.- cmoknąłem w jej kierunku i wyszłam.
W oczekiwaniu na windę, sprawdziłam portale społecznościowe i już tak bardzo chciałam wrócić do domu.
CZYTASZ
About me. I love you.
FanficMiesiąc, lato, Monako. Czy ma to jakiś wspólny mianownik? Czy starcie pretendentów do bycia mistrzem świata odbywa się tylko na torze?