Rozdział 18

474 58 2
                                    

- Grzeczna dziewczynka - mruknął Mark, który wyszedł przed grupkę chłopaków.

- Butler... - wysyczał Chris, który stał zaraz za mną.

- Gdzie jest Jacob? - spytałam.

Chłopak zaśmiał się głośno.

- Jacob? Twój braciszek, tak? - uśmiechnął się szeroko. - Chyba cię teraz szuka.

- N-nie ma go tutaj? - zająknęłam się na chwilkę.

- Nie, skarbie - posłał mi złośliwy uśmiech i podszedł do mnie.

Automatycznie cofnęłam się do tyłu, lecz wpadłam na kogoś. Odwróciłam głowę. Za mną stał wysoki, wysportowany chłopak.

- Zostaw mnie, proszę - wyszeptałam.

Sytuacja, w której się znajdowałam robiła się coraz bardziej niebezpieczna. Nie słyszałam sprzeciwów Chris'a, który zwykł mnie bronić, nie słyszałam także Matt'a. Zerknęłam w stronę drzwi domku. Nikogo tam nie było. Zrezygnowana westchnęłam.

- Nie zostawię cię. Teraz jesteś tylko moja - wymruczał mi do ucha.

Przeszły mnie ciarki. Jego głos mnie przerażał. Sprawiał, że się go bałam jeszcze bardziej.

- Idziemy - zwrócił się Mark do reszty i kurczowo złapał mnie za ramię.

Jego uścisk niesamowicie bolał. Zacisnęłam powieki żeby nie uronić żadnej łzy. Butler potrząsnął mną i pociągnął za sobą. Szłam, a właściwie biegłam, za nim. Trudno było dorównać mu kroku. Marzyłam o tym żeby zobaczyć Jacoba. Niestety wiedziałam, że to nie możliwe.
Mój oddech stawał się coraz szybszy i nierównomierny. Po chwili zaczęło mi brakować tchu. W tamtym momencie Mark się zatrzymał i przygwoździł mnie do ściany jakiegoś budynku. Próbowałam mu się wyrwać, zaczęłam się szarpać, ale na marne.

- Pomocy! - krzyknęłam bezsilnie, a chłopak wybuchnął gorzkim śmiechem.

- Myślisz, że ktoś cię tu usłyszy? - przybliżył swoją twarz do mojej tak, że czułam na sobie jego oddech. - Jesteśmy sami z daleka od miasta i ludzi. Tutaj nie ma nikogo. Przykro mi, skarbie.

Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Chciałam żeby już mnie zostawił. Z każdą chwilą bałam się coraz bardziej, a moje serce biło jak szalone. Nagle Mark zaczął składać na mojej szyi pocałunki i zjeżdżał przy tym coraz niżej.

- W zasadzie - wyszeptał pomiędzy pocałunkami. - Jeszcze się z Tobą trochę zabawię.

Spojrzał mi w oczy. Moje dłonie zaczęły się trząść. Coś we mnie kazało mi uciekać, ale wiedziałam, że i tak mnie dogoni.
Nagle odsunął się ode mnie i złapał mnie za rękę.

- Chodź - mruknął i pociągnął mnie za sobą.

Po kilku sekundach znajdowaliśmy się przed dużymi, dębowymi drzwiami. Mark nacisnął klamkę i wpuścił mnie do środka. Moim oczom ukazał się ogromny salon z kuchnią i dość duże schody prowadzące na piętro.
Chłopak zamknął drzwi i wyminął mnie. Jednak kiedy zauważył, że za nim nie idę, złapał mnie za nadgarstek i poprowadził w stronę sofy. Potem delikatnie mnie na nią pchnął tak, że usiadłam. Wszystkie moje mięśnie się spięły. Nagle Mark zaczął rozpinać guziki swojej koszuli. Nie wiedziałam co chciał zrobić. Kiedy odpinał już ostatni popatrzył na mnie, a w jego oczach było widać pożądanie. Zaczęłam szybciej oddychać. Chłopak zrzucił z siebie koszulę. Cała zesztywniałam. Nastawiałam się na najgorsze.


Hej, hej :) Pierwszy raz piszę coś pod rozdziałem. Cóż... Kiedyś musi być ten pierwszy raz :3 Przejdźmy do rzeczy... Zauważyłam, że tym opowiadaniem interesuje się coraz więcej osób i na prawdę bardzo mnie to cieszy, ponieważ bałam się, że nikt nie będzie chciał tego czytać. Dziękuję wszystkim za gwiazdki i wszelkie komentarze, to ma dla mnie ogromne znaczenie!
Swoją drogą mam nadzieję, że ten rozdział Wam się spodobał. I wiem, że rzadko dodaję rozdziały i do tego są one krótkie. Więc napiszcie mi, jakiej długości mniej więcej mają być, to postaram się pisać trochę dłuższe czy coś :)

PS Pisał ktoś egzaminy gimnazjalne? Bo ja tak! Ale cieszę się, że już po wszystkim. Jeżeli ktoś pisał, to jak Wam poszło? :))

Nobody Is SafeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz