Rozdział 19

461 49 3
                                    

Mark pociągnął mnie za dłoń tak mocno, że wstałam i wylądowałam przed nim, a moje dłonie opierały się o jego klatkę piersiową. Uśmiechnął się tryumfalnie i zaczął mnie namiętnie całować. Z każdą chwilą pogłębiał pocałunki, a ja niechętnie je oddawałam. Niestety nie mogłam się temu oprzeć. Bałam się tylko, że będzie to prowadzić do czegoś innego. Nagle chłopak wsunął swoje ręce pod moją koszulkę i zaczął ją podwijać do góry. Chciałam postawić opór, ale jedną ręką przytrzymywał mnie za plecy żebym się nie wyrwała, a drugą kontynuował czynność. Po jakimś czasie siłowania się z nim, odstąpił, ale nie na długo. Kiedy tylko się ode mnie oderwał, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Wiedziałam już o co mu chodziło. Postawił mnie na ziemi i jednym ruchem ściągnął ze mnie koszulkę, a ja pisnęłam cicho. Nim zdążyłam się zorientować, leżałam pod nim na łóżku, a on składał pocałunki na mojej szyi i dekolcie, co chwila zasysając moją skórę. Potem przeniósł się do moich ust i zaczął zachłannie mnie całować. Jego ręce powędrowały w stronę rozpięcia mojego stanika.

- Mark! Wróciłam! - usłyszałam znajomy, dziewczęcy głos, lecz nie mogłam rozpoznać jego właściciela.

Chłopak przeklął pod nosem.
Szybko rozejrzał się po pokoju, w którym się znajdowaliśmy. Oddalił się ode mnie, wziął coś z szafy i wrócił. Chwycił moje nadgarstki i zawiązał je mocno paskiem, który przywiązał do ramy łóżka.

- Czekaj tu - zwrócił się do mnie i wyszedł.

Zaczęłam się wiercić, próbując wydostać ręce, niestety na darmo. Po chwili odpuściłam i opadłam na materac. Westchnęłam ciężko. Nie wiedziałam co się teraz ze mną stanie. Czy wróci tu i będzie chciał się ze mną przespać, a potem mnie zabije, czy będzie mnie wykorzystywał każdej nocy jak zabawkę, czy może po jednym razie puści mnie wolno. Nie wiedziałam co będzie chciał ze mną zrobić, ale każda z tych wersji mnie przerażała i bałam się jego powrotu. Nie chciałam żeby mnie skrzywdził. Jedyne czego pragnęłam to obecność mojego brata, który mógłby mnie stąd zabrać.
Nagle do pokoju wszedł Mark, wyrywając mnie przy tym z zamyśleń.

- Ubieraj się - powiedział, rzucając we mnie moją koszulką.

Podniosłam się do pozycji siedzącej, lecz nie zrobiłam nic więcej. Chłopak westchnął i odwiązał moje ręce. Szybko ubrałam bluzkę, a on pociągnął mnie za dłoń, ponownie sprawiając, że wstałam. Potem wyszliśmy z pokoju. Kiedy byliśmy w salonie, kazał mi usiąść na sofie, więc to zrobiłam.

- Jeżeli spróbujesz uciec, to obiecuję, że skończy się to źle i dla twojego brata i dla ciebie - zagroził mi i poprawił moje włosy.

Westchnęłam, a Mark zniknął za ścianą. Po chwili wyszedł zza niej wraz tacą, na której znajdowały się trzy kubki z herbatą. Zaraz za nim szła wysoka blondynka. Kiedy ją zobaczyłam, myślałam, że się przewidziałam, więc zamrugałam kilka razy oczami. Jednak nie myliłam się, to była ona.


I jak Wam się podoba? Cieszycie się, że między Mark'iem a Lucy do niczego nie doszło? ;) Swoją drogą, jak myślicie? Kim jest dziewczyna, która ich odwiedziła? ^^

Nobody Is SafeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz