Rozdział 30

251 32 2
                                    

Leżałam przez jakiś czas wtulona w Mark'a, który tylko co jakiś czas głaskał mnie po plecach i całował w czubek głowy. Wiem, że nie powinnam, w końcu był nieprzewidywalny. Ale kogo to obchodzi? Cieszę się, że nie jestem sama. 

Nagle ktoś zapukał do drzwi. 

- Lucy, masz gościa... - usłyszałam głos Jacob'a. 

Poczułam jak Butler się spiął i przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej tak, jakby nie chciał żebym się gdziekolwiek ruszała. 

- To człowiek - wyszeptał mi do ucha. - Chodzi z tobą do szkoły, spotkaliście się ze sobą kilka razy - czułam jak zaciska szczękę. - Chyba nie przepadacie za sobą. Zostań tu ze mną - cmoknął moją szyję. 

Nie wierzyłam mu. Jeżeli ktoś by mnie nie lubił to po co by przychodził? Nie logiczne. Pomimo proszenia Mark'a, próbowałam wstać, ale mi na to nie pozwalał. 

- Puść mnie - powiedziałam, próbując odsunąć jego ręce od siebie. 

- Nie - warknął. 

- Co on do cholery tam robi?! - Jacob uderzył mocno w drzwi. 

Po moim ciele przeszły ciarki. Huk był niesamowicie głośny. Po chwili po pokoju rozniosły się kawałki drewna. Moje wejście! 

Zerwaliśmy się z Mark'iem. Jacob zacisnął pięści, a zza ściany wyłonił się zmieszany Matt. Szybko do niego podbiegłam i go przytuliłam. 

- Cześć - wyszeptał, obejmując mnie ramionami i całując w głowę. 

- Wynoś się! - krzyknął mój brat. - W tej chwili! 

Odwróciłam się by zobaczyć co się dzieje. Jacob stał na wprost Mark'a i mierzyli się wzrokami. 

- Nie - wysyczał. 

- Już! 

- Nie pójdę póki nie zdobędę tego po co tu przyszedłem. 

Zadrżałam. Wiedziałam, że chodzi o mnie. 

- Nie dostaniesz jej. 

- Co tu się wyprawia? - obok mnie pojawił się ojciec. - Jacob? To twoja sprawka? - wskazał na porozrzucane kawałki drzwi. 

- Tylko ją dotkniesz, a pożałujesz - kontynuował mój brat. 

- Tak się składa, że przez bite pół godziny leżała wtulona we mnie i chyba jej się podobało - uśmiechnął się tryumfalnie. 

Matt spiął mięśnie, a Jacob nie wytrzymał i rzucił się na Mark'a. Zaczęła się walka nie na żarty. Przed oczami mignęły mi kły, które wystawały z ust mojego brata, a następnie wylądowały na szyi Butler'a. 

- Chodźcie stąd dzieci - powiedział ojciec, odwracając nas i prowadząc w dół schodami. 

- Wody? - spytał, gdy byliśmy w kuchni. 

- Tak - wyszeptałam, próbując zrozumieć sytuację sprzed kilku sekund. Dobrze, że Matt był przy mnie. Gdyby nie on, nie wiem jak dałabym sobie rady. Tak to przynajmniej mogłam się w niego wtulić i zapomnieć o wszystkim. 

Napiłam się wody i odłożyłam szklankę na stolik. 

Potem udaliśmy się do salonu, gdzie ojciec zostawił nas samych.

- W porządku? - spojrzał na mnie troskliwie Matt, kiedy usiedliśmy na sofie.

- Tak - pokiwałam głową. - Jest dobrze. 

Wzięłam głęboki oddech i oparłam głowę na jego klatce piersiowej. 

- Chyba wpadłem nie w porę - podrapał się nerwowo po karku. 

- Skąd w ogóle wiedziałeś gdzie jestem? 

- Chris mi powiedział.

- Chris? - pokiwał głową. - Co z nim? - spytałam.  

- Wszystko dobrze. 

- A co u ciebie? - wbiłam wzrok w podłogę. 

- Oprócz tego, że zdążyłem się już stęsknić to jest ok. 

Zachichotałam i spojrzałam na niego. Założyłam mu ręce za szyję i pocałowałam go, na co uśmiechnął się delikatnie. 

Posadził mnie na sobie okrakiem i zaczął namiętnie całować. 

Nie ważne, że na górze rozgrywała się walka pomiędzy dwoma wampirami. W tamtej chwili liczył się tylko on. Nic więcej.

- Kocham cię - wyszeptał między pocałunkami.

Zawahałam się na moment.

- Ja ciebie też, Matt.

Odsunął się ode mnie i popatrzył na mnie tak, jakby mi nie wierzył. Uśmiechnęłam się delikatnie żeby go upewnić, że się nie przesłyszał.

- Strasznie się cieszę - przytulił mnie mocno.

Zaśmiałam się i oparłam głowę na jego ramieniu także go obejmując.

- Potrzebowałam tego - szepnęłam. - Dziękuję, że przyjechałeś.

- Nie ma sprawy.

Nagle po domu rozległ się huk. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe.

Jacob.

- Poczekaj tutaj - powiedziałam, zeskakując z jego kolan.

- Jesteś pewna? - spytał, gdy biegłam w stronę schodów.

- Tak - odpowiedziałam pospiesznie. Wiedziałam, że w moim pokoju rozgrywają się rzeczy, których Matt nie może zobaczyć.

Kiedy stanęłam w wejściu, zobaczyłam Mark'a okładającego pięściami mojego brata, który leżał obok rozwalonej szafki.

Nagle Butler złapał go za szyję obiema dłońmi i zaczął dusić. Nie mogłam na to dłużej patrzeć.

- Zostaw go! - krzyknęłam.

Mark podszedł do mnie i przycisnął do ściany.

- Mówiłem, że zdobędę to po co tu przyszedłem.

Oj dzieje się i to dużo!

Nobody Is SafeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz