Rozdział 16

589 63 2
                                    

Już od dobrych 15 minut biegłam przed siebie. Zatrzymałam się, by nabrać trochę powietrza. Oparłam się o drzewo i próbowałam ustabilizować oddech. Bardzo się zmęczyłam. Kiedy było mi już trochę lepiej, rozejrzałam się dookoła. Jedyne, co widziałam, to drzewa, które wyglądały tak samo. Byłam sama w środku lasu. Liczyłam na to, że ktoś zaraz po mnie przyjdzie. Usiadłam na ziemi i zacisnęłam powieki. Nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam.

Obróciłam się na drugi bok. Powierzchnia, na której leżałam, ugięła się pode mną. Ziemia nie mogła się pode mną ugiąć. Otworzyłam oczy. Byłam w jakimś pokoju. Podniosłam się. Znajdowałam się na drewnianym, podwójnym łóżku, przykryta do połowy czerwonym kocem. Pomieszczenie nie należało do dużych. Na ścianach widniały piękne obrazy. Okna zasłaniały długie, sięgające do podłogi, wiśniowe zasłony. Obok łóżka znajdował się mały stoliczek, a na nim lampka. Natomiast w rogu pokoju stała komoda. Podłoga była drewniana, a ściany koloru białego.

Nagle drzwi się uchyliły, a moim oczom ukazał się Matt.

- Nie śpisz już? - spytał. Pokręciłam głową. Uśmiechnął się do mnie i usiadł obok. - Co robiłaś sama w lesie?

- Emm - zawachałam się. - Uciekałam - wyszeptałam.

- Przed czym?

- Najpierw przed psychopatą z naszej szkoły, a potem koleżanką mojego brata.

- I dlatego masz to? - wskazał palcem na moją ranę.

- Chyba tak.

- Herbaty?

Pokiwałam głową. Chłopak wstał i ruszył w stronę drzwi. Zrobiłam to samo i poszłam za nim. Kiedy znaleźliśmy sięw kuchni, Matt otworzył szafkę, z której wyjął kubek, a z następnej torebkę, po czym nalał wody do czajnika i nastawił wodę.

Przyglądałam mu się. Jakoś wcześniej nie miałam okazji skupić się na jego wyglądzie. Miał na sobie delikatnie opinającą go białą bokserkę i do tego czarne dresy. Na jego czoło opadało kilka włosów. Jego ciało było niesamowicie umięśnione.

- Co mi się tak przyglądasz? - uśmiechnął się łobuzersko. Czułam jak oblewa mnie rumieniec. Opuściłam głowę, żeby mu nie patrzeć w oczy. Jednak on chwycił mój podbródek i podniósł go delikatnie, zmuszając mnie przy tym do tego, żebym na niego patrzyła. - Słodka jesteś - mruknął i pocałował mnie w czoło.

W tym samym czasie usłyszałam czajnik. Chłopak niechętnie ode mnie odszedł i wziął czajnik, po czym zalał herbatę i podał mi kubek.

- Dziękuję - szepnęłam i wzięłam łyk. - Która godzina?

- Dochodzi dziesiąta - posłał w moją stronę delikatny uśmiech. Kiwnęłam głową.

- Jak się tu znalazłam? - spytałam niepewnie.

- Około piątej poszedłem na spacer. Kiedy chodziłem tutaj po okolicy, zobaczyłem cię jak siedziałaś oparta o drzewo i spałaś. Stwierdziłem, że nie mogę cię samej zostawić. Więc wziąłem cię i zaniosłem tutaj.

- Mhmm - mruknęłam. - Mieszkasz tu?

- Nie - zachichotał. - To domek moich rodziców. Przychodzę tutaj, kiedy chcę pomyśleć.

- Przeszkodziłam ci - stwierdziłam.

- Nie, bardzo mnie cieszy to, że mogę być tu z tobą.

Uśmiechnęłam się na jego słowa. Niepewnie wstałam i podeszłam do niego. Chłopak mi się przyglądał. Po chwili przytuliłam się do niego. Matt od razu zareagował i mocniej mnie do siebie przycisnął.

- Dziękuję - wyszeptałam w jego koszulkę. - Gdyby nie ty, pewnie bym teraz marzła nazewnątrz.

- Nie ma sprawy - pocałował mnie w głowę.

Czułam, że to będzie początek czegoś. Tylko nie do końca wiedziałam czego.

Nobody Is SafeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz