Rozdział 15

52 8 0
                                    

- Wujku, ale to jest bardzo istotne. Wręcz kluczowe, jeśli... Zresztą nie ważne dlaczego. Zaufaj mi, wiem co robię. Potrzebuję tylko wiedzieć więcej o zakupie galerii- upierała się Debbie.

Póki co nie otrzymała żadnej konkretnej odpowiedzi. Benjamin zajmował się głównie przygotowaniami do wystawy i dlatego zbywał jej pytania, żeby przejść do jego zdaniem "ważniejszych" tematów. Co było ważniejsze niż ludzkie życie? Dla niej nic. Wiele rzeczy można było odzyskać, ale życia nie. Wiedziała, że coraz bardziej angażuje się w tą sprawę, ale nic nie mogła na to poradzić. Jak już coś robiła, to dawała z siebie wszystko.

- No dobrze. Pytaj o co chcesz. Widzę, że ci na tym zależy, Dee- skapitulował Benjamin.

Szatynka dokładnie przygotowała się wcześniej do tej rozmowy. Ułożyła w głowie wszystkie pytania, które zamierzała zadać. Jednak nie zdecydowała się na notowanie odpowiedzi. Miała wystarczająco dobrą pamięć, żeby nie musieć tego robić. Tak przynajmniej uważała.

- Od kogo i w jaki sposób dowiedziałeś się o sprzedaży tego budynku?

- Mówiłem ci o tym. Bill zadzwonił do mnie z informacją, że jest sprzedawana duża nieruchomość w dobrej lokalizacji i w dobrej cenie. Wiedział, że chcę otworzyć własną galerię, więc dał mi znać, kiedy nadarzyła się taka okazja.

Tyle akurat wiedziała. Czas drążyć głębiej. Szczerze mówiąc, coraz bardziej podobała jej się ta rola. Zadawanie pytań, uzyskiwanie odpowiedzi, w pewnym stopniu manipulowanie rozmówcą... Oczywiście nie miała nic złego na myśli.

- Od razu pojechałeś na miejsce czy zacząłeś na przykład od obejrzenia ogłoszenia w internecie?

- Bill wysłał mi numer telefonu do właściciela. Zadzwoniłem, umówiłem się na obejrzenie budynku i potem na określoną godzinę tam pojechałem.

- Czyli nie widziałeś żadnego ogłoszenia? W ogóle było takie w internecie?

- Nie przypominam sobie, ale niewykluczone, że takie było. Wiesz, że niespecjalnie potrafię odchodzić się z technologią. Wolałem pojechać na miejsce i zobaczyć to na własne oczy- odpowiedział wujek.

Podejrzane, pomyślała. A jeśli nie było żadnego ogłoszenia? Może ktoś na szybko potrzebował pozbyć się tego budynku? Tylko dlaczego miałby to robić w sekrecie, przez pośrednika? Szybciej sprzedałby budynek po okazyjnej cenie, wystawiając ogłoszenie przez internet. Billa, rzecz jasna, w ogóle nie brała pod uwagę. Znała go. Często widziała go u wujka. Jak była dzieckiem, zawsze przynosił jej słodycze. Poza tym nieustannie miał problemy finansowe, tak wywnioskowała z podsłuchanych rozmów. Później jak już była starsza, przestali to ukrywać. W każdym razie Bill nie mógł mieć nic wspólnego z tymi okropnymi zbrodniami.

- Jak wyglądał budynek w środku? Czy było tam coś, co szczególnie zwróciło twoją uwagę?- kontynuowała Dee.

Benjamin odchylił się na krześle. Próbował sobie przypomnieć szczegóły. Minęło tylko półtora roku, ale to miejsce zmieniło się diametralnie. Nie do poznania.

- Tak naprawdę budynek był w opłakanym stanie. Wszędzie było brudno, śmierdziało... Prawdopodobnie mieszkali tu bezdomni. Od kilku lub kilkunastu lat nikt tego nie pilnował. Jednak ja widziałem w tym miejscu potencjał. Wyobrażałem sobie, co mogłoby tutaj stać, jaki kolor miałyby ściany, widziałem piękną drewnianą podłogę... Obecny stan budynku mnie nie obchodził, bo miałem przed oczami efekt końcowy.

Debbie mimowolnie się uśmiechnęła. Benjamin jak zwykle był szczery aż do bólu. Pamiętała jak bardzo kupno galerii go zmieniło. Dzięki temu zdobył nowy cel w życiu, coś co miało mu zastąpić zakończony po latach związek. Skup się, poleciła sobie w myślach. Wróć do głównego tematu, sedna problemu. Znajdź luki.

ArtystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz