Rozdział 3

57 9 0
                                    

- Gdzie ty byłaś, Dee?- spytała Sophie, gdy tylko skończyli zajęcia. Podczas wykładu nie było mowy, żeby porozmawiać. Profesor był bardzo wymagający.- Tak nagle wybiegłaś z próby... Razem z Ryanem wcisnęliśmy Brigitte kit o schorowanym wujku, który niezwłocznie cię potrzebował. Chyba nam uwierzyła.

To było miłe z ich strony, pomyślała. Dobrze jest mieć kogoś na kim zawsze można polegać. Sophie i Ryan właśnie do takich osób należeli.

Debbie po krótce opowiedziała o tajemniczym obrazie namalowanym krwią. Szczerze mówiąc, ciągle nie potrafiła wyrzucić go z głowy. To dziwne, ale było w nim coś, co ją przyciągało.

- Cholera. Historia jak z filmu. Co z tym zrobicie? Zrobicie wystawę z tym obrazem w roli głównej?- spytała blondynka z lekką ekscytacją.

- Oczywiście, że nie- zaprzeczyła szybko szatynka.- Poradziłam im, żeby zadzwonili na policję i powiedzieli prawdę. Chyba lepiej, żeby znaleziono ten obraz teraz niż później, prawda?

- Może- wzruszyła ramionami Sophie z minimalnym zawodem.- Czyli nici z wystawy? Ja tam bym chętnie poszła coś takiego... Jak opowiadałaś o tej całej substancji, która sprawia, że krew świeci... To musiało wyglądać pięknie.

- Gdyby pominąć fakt, że ta krew mogła być zdobyta w nie do końca legalny sposób, masz rację- zgodziła się z nią Dee, po czym nagle wpadła na genialny pomysł.- Podsunęłaś mi fenomenalny pomysł. Jesteś wspaniała, Sophie.

- Cieszę się, że w końcu sobie to uświadomiłaś. Ja wiedziałam to od zawsze- odparła ze sztuczną skromnością. Obie się zaśmiały.- Więc co to za pomysł?

- Na pewno trzeba będzie odczekać trochę czasu z realizacją, ale... Pomyślałam o fluorescencyjnej wystawie. Wyobraź to sobie. Cała galeria będzie pogrążona w mroku, oświetlone będą jedynie przejścia, żeby nikt sobie nie zrobił krzywdy. Gwoździem programu będą oczywiście obrazy, świecące i kolorowe. Goście też mogliby ubrać jakieś neonowe dodatki. Co o tym myślisz?

Oczami wyobraźni Debbie już widziała przed sobą tą absolutnie unikalną wystawę. To będzie świetna reklama dla nowego miejsca. Tylko musieliby znaleźć kilku artystów, którzy zrobią fluorescencyjne obrazy.

- Genialne- skwitowała blondynka.- Liczę na pierwszą dostępną wejściówkę jako osoba współodpowiedzialna za pomysł.

- Nie wiem czy nazwałabym to współodpowiedzialnością- zauważyła szatynka.- Ty chciałaś zrobić wystawę, której największym dziełem będzie potencjalny dowód zbrodni. Obawiam się, że to zupełnie co innego.

- Ciągle uważam, że to ja mam rację. Ja podrzuciłam pomysł, a ty go zmodyfikowałaś. Bez mojej wersji nie byłoby twojej.

- No dobra- skapitulowała Debbie z uśmiechem, który zwiastował, że miała as w rękawie.- Załatwię ci darmowy wstęp, ale pod jednym warunkiem. Musisz przyjść z osobą towarzyszącą, czyli tym twoim nowym facetem, o którym tak niewiele mówisz.

- Zgoda. Właściwie chętnie poznam twoją opinię o nim.

- A ja chętnie go poznam, żeby przedstawić ci swoją opinię. Idziemy na kawę?- zaproponowała Dee. Sophie ochoczo się zgodziła.

Po chwili obie siedziały w kawiarni blisko uniwersytetu. To było świetne miejsce. Mieli wyborną kawę i lokal, który nie był klitką. Właściciele nie mogli narzekać na brak klientów. W końcu to była wymarzona lokalizacja. Blisko uniwersytetu, przez który przewijało się mnóstwo osób. Ponadto wieczorami lokal przekształcał się w bar, gdzie organizowano niezłe imprezy.

- Cześć Kevin- rzuciła Sophie na widok znajomej twarzy. Kolejnym zasadniczym plusem tego miejsca były znajome twarze. Wielu studentów tutaj sobie dorabiało ze względu na lokalizację.

ArtystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz