Rozdział 30

31 8 0
                                    

Debbie nerwowego krążyła po pomieszczeniu, co chwilę zerkając na wyświetlacz. Minuty zmieniały się cholernie szybko, a kateringu dalej nie było! Co za kompletny brak profesjonalizmu!

- Spóźniają się już piętnaście minut! Nie wierzę w to! Nie zdążymy!- panikowała szantynka.

Miała wszystko wyliczone co do minuty, a tutaj kwadrans opóźnienia. Nigdy więcej nie zatrudni tej firmy z kateringiem! Nie ma mowy, że będzie tolerować takie spóźnienia!

- Wyluzuj trochę, Dee- odezwał się Luke, przyglądając się jej z troską.- To wszystko przez korki w centrum. Sprawdziłem w internecie, że doszło do jakiegoś wypadku. Zaraz powinni umożliwić przejazd...

- Wypadek?- spytała jeszcze bardziej spanikowana.- Przecież mogą zablokować ulicę na najbliższe godziny! Teraz to już na pewno nie zdążymy.

- Spokojnie. Ustalając godzinę z tamtą firmą, pomyślałam o opóźnieniu i twoim spektaklu. Zdążysz- wtrąciła Hartley, uśmiechając się do telefonu. Prawdopodobnie z kimś pisała. Miała całkiem podzielną uwagę.

Szatynka zatrzymała się w miejscu, biorąc głęboki oddech. Może Luke i Hartley mieli rację? To wszystko przez stres, a miała ku temu całkiem sporo powodów. Wystawa, premiera, zerwanie z Ryanem, zerwanie Jamesa z Sophie, o ile ono nastąpi tego dnia, krwawe obrazy i znikome zagrożenie... Już sam fakt, że prawie spotykała się z chłopakiem przyjaciółki strasznie ją dołował.

- Ziemia do Dee!- rzucił Luke, machając jej dłonią przed twarzą.- Jesteś z nami?

- Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiliście?

- Nic istotnego- odpowiedziała blondynka, po czym wskazała pudło z świecącymi w ciemności dodatkami.- Popatrz. Czy to nie genialne?

Hartley założyła niebieskie okulary bez szkieł z wielkim napisem "2022" na górze.

- Bardzo sylwestrowe- stwierdziła Debbie, uśmiechając się odrobinę.

Zamysł wystawy był taki, że najpierw goście przechodzą przez korytarz i co chwilę zatrzymują się przy kolejnych obrazach. Drogę mieli oznaczoną, świecącymi w ciemności strzałkami. Same obrazy też świeciły. Wszelkie kolorowe dodatki były wręcz wskazane. Pewnie nie wszyscy przyniosą dodatki, dlatego jakiś tydzień temu wysłała Hartley na zakupy w ramach pracy. Recepcjonistka była wniebowzięta. Wyniki jej zakupów będą spoczywały w pudełku przy wejściu dostępne dla zwiedzających. Spisała się naprawdę dobrze. Wracając do tematu, dopiero później przechodzą do części z jedzeniem, kolorowymi drinkami i muzyką. Pomysł połączenia imprezy oraz wystawy był niekonwencjonalny i właśnie dlatego miał odnieść tak wielki sukces.

- Jesteśmy!- oznajmiła wesoło Sophie, wchodząc do środka. Tuż za nią szła Emma, która przywitała się trochę ciszej w porównaniu do poprzedniczki.- Przyprowadziłam wsparcie w postaci Emmy.

- Świetnie. Szybciej to ogarniemy- stwierdziła Hartley.

- Na razie nie mamy co ogarniać. Katering spóźnia się już dwadzieścia dwie minuty!

- Podobno odkorkowali centrum. Wrócił ruch na drodze- oznajmiła rudowłosa.

Szatynka odetchnęła z ulgą.

- To świetnie. Oby jak najszybciej przyjechali.

- Cóż to za cudeńka?- spytała przyjaciółka, podchodząc do pudełka z dodatkami. Zaczęła przeglądać rzeczy. Co chwilę coś zakładała i robiła sobie w tym zdjęcie.- Jakie śliczne!

Debbie po prostu nie mogła powstrzymać uśmiechu na ten widok. Wiedziała, że Sophie ma słabość do dodatków, ale po raz pierwszy widziała taką reakcję poza sklepami. Z niektórych sklepów naprawdę ciężko było ją wyciągnąć. Zwłaszcza kiedy podobało jej się prawie wszystko. Jako dobra przyjaciółka, pilnowała Sophie, żeby nie zbankrutowała.

ArtystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz