Rozdział 32

36 7 0
                                    

Do galerii razem z Jamesem przyjechały Corrie i agentka Lara Cross. Mieli wyjątkowo poważne miny. Chyba doprawdy przejęli się zniknięciem Benjamina... Albo mieli coś innego. Szatynka mimo całej sympatii i antypatii wobec tej trójki, skłaniała się ku tej drugiej opcji.

- Nie mam pojęcia po co tutaj przyjechaliśmy- wtrąciła ciemnowłosa, krzyżując ramiona.- To że chcesz sobie popatrzeć na twoją konsultantkę James nie znaczy, że my też musimy w tym uczestniczyć.

Cała Corrie, pomyślała Debbie. Szczera do bólu i wyjątkowo awanturnicza.

- Nie dlatego tutaj przyjechaliśmy, Martin- zaoponował Foster, rzucając podwładnej mordercze spojrzenie.- Benjamin zaginął i sądzę, że to ma coś wspólnego z naszą sprawą.

- Benjamin czyli właściciel galerii?- spytała rudowłosa. Szatynka skinęła głową.

- Oświeć nas swoim geniuszem, Foster, bo czegoś tutaj nie rozumiem. Co właściciel galerii ma wspólnego z Artystą? Może wyszedł na spacer i coś go potrąciło albo dostał zawału? Wypadki zdarzają się cholernie często, a my z Cross mamy prawdziwą bombę. Padniecie z wrażenia- zapowiedziała Corrie.

Słowa policjantki wcale nie poprawiły Dee nastroju. Wręcz przeciwnie, utwierdziły ją w przekonaniu, że powinna zadzwonić do wszystkich szpitali w okolicy czy przypadkiem nie przywieziono tam jej wujka.

- Mogłabyś być trochę delikatniejsza, Martin. Niektórzy tutaj naprawdę się martwią- skarcił ją brunet, skinąwszy głową w kierunku szatynki.- Znajdziemy go, Dee. Będzie dobrze.

Debbie uśmiechnęła się, ignorując gest ciemnowłosej jakby właśnie wymiotowała.

- Jak uroczo- skwitowała sarkastycznie policjantka.- Możecie przez chwilę się, kurwa, skupić i spojrzeć na znalezisko roku? Nasz Artysta wcale nie jest taki kreatywny.

- O czym ty mówisz, Martin?

- Laro, demonstracja należy do ciebie. Ja zajęłam się napięciem.

Chyba napięciem pośród ich czwórki, stwierdziła Debbie. Powstrzymała się przed powiedzeniem tego na głos. Wolała unikać konfliktów, jeśli nie były one konieczne.

Agentka wyciągnęła z kieszeni kilka zdjęć i zamaszystym gestem rozłożyła je na stole. Wskazała cztery z nich. Dee doskonale je znała i chyba właśnie ta świadomość wprawiła ją w osłupienie. Czyli od początku miała rację. Klucz do rozwiązania zagadki krył się w przeszłości galerii.

- Skąd to macie?- spytała szantynka.

Ciemnowłosa uśmiechnęła się zwycięsko.

- Sposób zdobycia tych zdjęć nie był zbyt pochlebny. To wszystko przez Cross. Niemniej to są zdjęcia z biura architektki Diane Kaufman sprzed remontu galerii. Pokazują dobrze nam znane krwawe obrazy, które widniały na ścianach około półtora roku temu. Niezwykłe, nie?

- Próbowałam skontaktować się z Kaufman. Podobno jest na urlopie. Jak to zrobiłyście?

- No cóż... Włamałyśmy się, ale w dobrej wierze- przyznała policjantka.

- Co takiego?!- zapytał brunet z niedowierzaniem.- Nie wierzę, że się na to zgodziłaś.

- To wszystko przez Cross. To był jej pomysł - oznajmiła ciemnowłosa.- Zanim będziesz się wkurwiał, James, spójrz na to z innej strony. W końcu coś mamy.

Foster uniósł wzrok ku górze, jakby szukał cierpliwości. Tymczasem Debbie starała się uporządkować fakty w głowie. Artysta prawdopodobnie tutaj mieszkał i wtedy sam narysował te wszystkie "obrazy". Potem był świadkiem okropnych, makabrycznych wydarzeń i uciekł. Nie wiadomo gdzie. Półtora roku później zaczął zabijać, odtwarzając swoje dzieła za pomocą krwi. Tylko dlaczego?

ArtystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz