Rozdział 3

6.8K 256 20
                                    

~ Eleonore ~

Dzisiaj mija ostateczny termin, jaki mój ojciec dał mi na powrót do Nowego Jorku. Za chwilę będziemy wyjeżdżać na lotnisko. Postanowiłam, że skorzystam z naszego prywatnego samolotu. Chciałam przylecieć zwykłymi liniami, ale mam za dużo rzeczy Olivii do przewiezienia i swoich, a do tego ciężko byłoby utrzymać ją na rękach przez dwie godziny lotu. Do Nowego Jorku leci również z nami Ellis. Mała ma z nią wspaniały kontakt, a poza tym ja też traktuję ją jak część mojej rodziny.

- El jesteś pewna, że twoi rodzice nie będą mieć nic przeciwko jak z wami przylecę? - Ellis od tygodnia pytać się mnie, czy aby na pewno to dobry pomysł żeby z nami leciała - nie musisz czuć się zobowiązana wobec mnie. Myślę, że szybko uda mi się tu znaleźć nową pracę.

- Teraz Ellis to mnie obrażasz. Nie czuję się zobowiązana tylko traktuję cię jak część mojej rodziny. Jesteś ze mną i Oli praktycznie od samego początku. Dużo mi z nią pomogłaś przez ten rok. Jesteś dla nas jak członek naszej małej rodziny.

Skinęła głową i uśmiechnęła się do mnie.

- Wy dwie również jesteście dla mnie jak rodzina. Ty Eleonore jak córka, a Olivia jak wnuczka. Kocham was obie - podeszłam do niej i się przytuliłam.

- Kochamy cię Ellis i nie wyobrażamy sobie, że zostaniesz tutaj, a my wyjedziemy.

Ellis pomogła mi wytargać walizki z mieszkania i już z Olivią na rękach opuściłyśmy moje mieszkanie w Bostonie. W taksówce oczywiście Olivia zasnęła więc przez trochę nie będzie problemów z tym, że będzie marudzić na to, że musi siedzieć na kolanach. Właśnie dlatego też wybrałam prywatny samolot rodziców. Olivia potrzebuje miejsca do zabawy, a siedzenie na moich kolanach przez dwie godziny nie wchodzi w grę.

Na lotnisku obsługa zapakowała nasze walizki do luku bagażowego, a my w trzy wsiadłyśmy do samolotu.

- Witamy na pokładzie panno Davis - przywitał mnie pilot - Pan Davis kazał przekazać, że wraz z małżonką będą czekali na was przed lotniskiem.

- Dzień dobry, dziękuję za wiadomość - minęłam go i weszłam z Olivią na rękach do pomieszczenia, gdzie znajdowały się fotele pasażerskie. Usiadłam i zapięłam się pasami. Na przeciwko usiadła Ellis.

Jest tak zły na mnie, że nawet sam nie pofatygował się do mnie zadzwonić. Ciekawe, czy później też będzie komunikował się ze mną przez posłańców.

Mam cholernego stresa przed spotkaniem ich. Boję się jak zareagują na Olivię. Pewnie pokazaniem się tam z dzieckiem jeszcze bardziej doleję oliwy do ognia. Znając ojca to zaraz będzie mnie wypytywać, kto jest jej ojcem. Jeżeli na lotnisku będzie również Ethan to na bank pokapuje, że Olivia jest Petera. Rodzice nie wiedzą o naszym romansie, ale Et już tak. Mam tylko nadzieję, że za szybko nie powie o tym Peterowi. Najlepiej by było jakby on nigdy nie poznał prawdy. Nie chcę nic od niego. Dałam sobie radę przez te dwa lata to i dam teraz. Może dwa lata temu sądziłam, że powinien wiedzieć, ale w dalszym ciągu w pamięci mam obraz jego i Samanthy wychodzących z jego bloku. Była taka wesoła wtedy. Wyglądali jakby szli coś uczcić.

Dobra El koniec rozmyślań o Peterze. Kuźwa tyle czasu już o nim nie myślałam, a teraz wystarczyło, że wracam do Nowego Jorku i od razu muszę zaprzątać sobie nim głowę. Myślałam, że już mi przeszło...

Jedna chwila zapomnienia (Jedna Chwila Cz. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz