Rozdział 4

6.8K 285 22
                                    

~ Peter ~

Od dwóch dni Eleonore jest w Nowym Jorku. Kurwa miałem taką ochotę pojechać na lotnisko w sobotę, ale niestety Samantha musiała znowu wpaść w panikę. Już nie mam siły do niej i cierpliwości. Muszę w końcu coś z nią zrobić, bo inaczej posunę się do czegoś, czego bym nie chciał i sam jej zrobię krzywdę. Zaczynam przez nią już wariować. Jak się nie ogarnie do przyszłej soboty to ją spakuję i zawiozę do jej rodziców. Niech oni się kurwa w końcu zajmą swoją córką. Ja rozumiem, że rozpacza po stracie dziecka, ale to już kurwa trwa dwa lata. Też się źle czułem z jego stratą, ale musiałem ruszyć dalej, bo ona mnie potrzebowała.

- Peter jak możesz to przejrzyj te zestawienia - Ethan podał mi dokumenty - miałem się tym zająć w czasie lunchu i po nim, ale moja piękna narzeczona stwierdziła, że muszę koniecznie wybierać wraz z nią tort - zaśmiałem się pod nosem.

- Może pojadę z tobą? Z chęcią pomogę wybrać wam tort - prawda jest taka, że liczę iż spotkam tam Eleonore. Nie pójdę przecież bez powodu do domu jej rodziców żeby ją spotkać.

- No dobra, ale zawieziesz mnie tam. Im później tam dotrę tym lepiej dla mnie. Najwyżej zgonie na ciebie, że uparłeś się żeby jechać, a nie chciałeś zostawiać auta pod biurem.

Naprawdę się nie kapnął o co mi chodzi, czy może zapomniał, że El wróciła. Ostatnio przez ten ślub chodzi taki zakręcony, że wcale bym się nie zdziwił. No, a trzecią opcją jest to, że jej tam po prostu nie będzie.

******

Dwie godziny później byliśmy już pod Harmony Hotel. Jak tylko wysiedliśmy to dorwała nas Isabella. Ona naprawdę zmieniła się w Bridzille. No to teraz mi się oberwie, że przeze mnie Ethan się spóźnił.

- Skarbie chyba muszę ci kupić na urodziny zegarek - zaczęło się spokojnie.

- Isa skarbie zobacz kogo ze sobą przywiozłem - naprawdę chce mnie rzucić na rzeź? - Peter stwierdził, że później nie miałby się jak dostać do domu jakbyśmy przylecieli helikopterem.

- Et pogadamy później. Teraz chodźmy, bo wszyscy czekają.

- Kto jest? - zapytałem.

- Wszyscy poza El, jeżeli o nią pytasz. Ma rozmowę w sprawie pracy w szpitalu więc nie przyjechała.

Kurwa no i po co ja się tu tłukłem dwie godziny z marudzącym Ethanem? Mogłem sobie siedzieć spokojnie na tyłku w firmie. Mam gdzieś degustacje tortów. Przyjechałem żeby zobaczyć Eleonore.

- Idziesz? - zapytał Ethan mijając mnie.

Ruszyłem za nimi do środka hotelu. Weszliśmy do restauracji, gdzie w specjalnie wydzielonym miejscu cukiernik serwował nam różne torty. Szczerze mówiąc ja jestem za orzechowym, ale to jest dość ryzykowny pomysł. Niektóre osoby mogą mieć uczulenie. Raczej Isa i Et nie chcieliby żeby jacyś goście mieli wstrząs anafilaktyczny na ich weselu. W ostateczności wybrano klasyczny tort śmietankowy z kawałkami bezy i czegoś tam jeszcze, czego nazwy nie pamiętam.

- Dzięki za twoją pomoc Peter - Isabella podeszła do mnie i uścisnęła mnie - jutro będzie u nas na kolacji - wyszeptała mi do ucha. Odsunęła się i uśmiechnęła do mnie.

- Dzięki - pożegnałem się z pozostałymi i wyszedłem z hotelu. Wsiadłem do swojego samochodu i ruszyłem w stronę Manhattanu, gdzie było moje mieszkanie.

Jutro zjawię się u Isy i Ethana i już nie będzie odwrotu. Będzie musiała ze mną porozmawiać. Musi usłyszeć, że znaczy dla mnie wiele. Musi wiedzieć, że te dwa lata bez niej były dla mnie takim samym piekłem jak zapewne dla niej. Muszę ją przede wszystkim przeprosić za to, że wtedy ją w ten sposób potraktowałem. Wiem, że ciężko będzie jej wybaczyć mi iż zamiast jej wybrałem moją posadę, ale muszę próbować. Nie spocznę póki mi nie wybaczy tego wszystkiego.

Jedna chwila zapomnienia (Jedna Chwila Cz. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz