Rozdział 6

7.3K 289 16
                                    

~ Peter ~

Z gabinetu Ethana wyszła El z dzieckiem na rękach. Ta mała powiedziała w moją stronę "tata". Kurwa, co tu się dzieje do cholery? Eleonore była w ciąży? Dlaczego nie powiedziała mi o tym? Mam tyle pytań. Mam nadzieję, że jeszcze zdążę ją złapać zanim odjedzie spod biurowca. Stałem pod tą przeklętą windą i klikałem cały czas przycisk. Wiem, że to nie pomoże mi żeby przyjechała szybciej, ale to jakiś taki odruch.

- Peter może daj jej ochłonąć? - podszedł do mnie Ethan - powiedziałem jej, że ci zagroziłem utratą pracy.

- Co zrobiłeś?! - No kurwa mać. Teraz rozumiem dlaczego powiedziała żebym wracał do mojej ukochanej pracy.

- Myślałem, że jak dowie się to trochę ci pomogę. Nie myślałem, że jeszcze bardziej pogorszę sprawę.

Winda przyjechała i wszedłem do niej. Kurwa jak to niby miało mi pomóc? Teraz El myśli, że firma jest dla mnie ważniejsza niż ona.

- Wiesz co Ethan? Weź ty już lepiej w niczym mi nie pomagaj! - zanim zdążył odpowiedzieć winda się zasunęła i zacząłem zjeżdżać w dół.

Teraz będzie mi jeszcze gorzej odzyskać jej zaufanie niż jak myślała, że wybrałem Samanthę. Do tego ta dziewczynka. Ona nie może mieć więcej niż rok, a to może oznaczać, że ona jest moja. Cholera jasna czyżbym miał córkę? Eleonore musi mi to wytłumaczyć? Dlaczego do cholery nie powiedziała mi o niej. Przecież miałem prawo dowiedzieć się, że zostanę ojcem. Wtedy na pewno nie zostałbym z Samanthą.

Winda otworzyła się i wybiegłem z niej. Pobiegłem do wyjścia i na parking dla gości biurowca. Eleonore na szczęście nie zdążyła odjechać. To znaczy już zaczęła ruszać, ale pobiegłem w jej stronę i stanąłem jej przed maską. Gwałtownie zahamowała. Spojrzała na mnie i widziałem, że jest wściekła. Moja mała złośnica.

Otworzyła szybę i krzyknęła do mnie.

- Popieprzyło cię Peter?! Mogłam cię potrącić!!! Zejdź mi z drogi!

- Nie, póki ze mną nie porozmawiasz i tym razem bez uciekania.

- Nie mam ochoty słuchać twoich tłumaczeń, wymówek czy czegokolwiek - jest zła, urażona i to moja wina - postawiłeś sprawę jasno dwa lata temu. Wolałeś swoją posadę, a nie mnie. Nie chcę cię znać! Zejdź mi z drogi, bo przysięgam ci, że cię przejadę!

- No to musisz mnie przejechać, bo ja się nie ruszę stąd póki nie porozmawiamy.

Widzę, że bije się z myślami. Próbuje walczyć sama ze sobą. Może nie jestem jeszcze na straconej pozycji. Z wnętrza samochodu usłyszałem płacz małej. El poddała się i wjechała z powrotem na miejsce parkingowe. Uśmiechnąłem się pod nosem triumfalnie. Dzięki ci mała, że wymusiłaś na swojej mamie żeby się zatrzymała.

Eleonore wysiadła z samochodu i otworzyła tylnie drzwi od strony kierowcy.

- Hej Oli, co się dzieje? - zagadała do małej - wystraszyłaś się znowu krzyków mamusi? Oj no już dobrze nie będę więcej krzyczeć - wyjęła ją z fotelika, wzięła na ręce i przytuliła do siebie. Spojrzała na mnie, a ja rozczuliłem się na ten widok - masz 5 minut i później stąd znikam.

- Przepraszam Eleonore - zacząłem - powinienem był o nas walczyć, a nie poddawać się tak łatwo i ulec Ethanowi. Spieprzyłem na całej linii. Dwa tygodnie po twoim wyjeździe chciałem do ciebie jechać. Miałem zerwać z Sam i pojechać walczyć o ciebie.

Jedna chwila zapomnienia (Jedna Chwila Cz. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz