Rozdział 21

3.9K 191 9
                                    

~ Eleonore ~

Na początku mojego dyżuru nic się zupełnie nie działo. Dzisiaj ponownie jestem na ostrym dyżurze. Tu zawsze dużo się dzieje i mogę zaczerpnąć wiedzy z każdej możliwej dziedziny medycyny. Ludzie tu przychodzą z różnymi schorzeniami. Nie tylko osoby z wypadków.

Oczywiście niepotrzebnie powiedziałam, że nic się nie działo. Jak tylko tak pomyślałam to od razu przyjechały dwie karetki z wypadkiem. W jednym przypadku skończyło się tylko na złamanej ręce, ale osoba z drugiego wypadku nie miała tyle szczęścia. Lekarze robili, co mogli żeby uratować dziewczynę, ale obrażenia wewnętrzne były zbyt duże. Wyglądała ona na młodszą ode mnie. Na drugiej sali jej chłopakowi musieliśmy podać środki uspokajające, bo nie mogliśmy sobie z nim poradzić. Nie dał się zbadać, bo najważniejsza była ona. Po podaniu leków zasnął i lekarze mogli zacząć pracę. Biedny jak się obudzi to usłyszy, że jego ukochana zmarła. Nie wyobrażam sobie, jaki mu wtedy będzie towarzyszył ból. Nie wyobrażam sobie siebie, jak ktoś by mi powiedział, że Peter odszedł i już nigdy go nie zobaczę. Moje serce umarłoby chyba wtedy razem z nim. Tak bardzo go kocham i nie chcę żeby mnie za szybko opuścił. Już i tak zmarnowaliśmy dwa lata naszego życia. Teraz, jak już między nami jest dobrze to nie chcę żeby to się skończyło.

- Wow co za zwariowana noc - podeszła do mnie Monica, druga pielęgniarka pracująca na ostrym dyżurze.

- Tak, długo nic, a jak już się rozkręciło to do samego rana - odpowiedziałam jej - wiesz, co z tym chłopakiem z wypadku?

- W dalszym ciągu na sali operacyjnej.

- Długo już go operują.

- Trochę obrażeń miał więc pewnie jeszcze im zejdzie. Czas się zbierać do domu. Dziewczyny z dziennej zmiany już są więc możemy wyjść wcześniej.

Hmm Peter będzie tu dopiero za pół godziny. Nie chce mi się na niego tyle czekać. W sumie do jego mieszkania jest tylko 10 minut spacerkiem. Nic mi się nie stanie jak przejdę się trochę. Przecież raczej Samantha się tutaj nie pojawi. Mam nadzieję, że nie myślę naiwnie.

Przebrałam się w moje normalne ciuchy i wyszłam ze szpitala. Petera nie było na parkingu więc ruszyłam w stronę jego mieszkania. Szłam dość szybkim krokiem, bo jednak trochę zaczęłam się obawiać, że może nie popada w taką znowu paranoję. Czułam się jakby ktoś za mną szedł. Spojrzałam się przez ramię, ale nikogo nie było. Chyba teraz to ja popadam w tę paranoję. To wszystko przez głupie gadanie Petera. Gdyby nie ono to nic bym sobie teraz nie wyobrażała.

W połowie drogi zaczęłam wręcz biec w stronę mieszkania Petera. Dobiegłam do klatki schodowej i na szczęście winda była na samym dole więc nie musiałam na nią czekać. Wcisnęłam przycisk odpowiedniego piętra i już po chwili bezpiecznie jechałam na górę.

Jesteś kretynką Eleonore mogłaś przecież zadzwonić do niego, że skończyłaś wcześniej. Oj coś czuję, że się na mnie zdenerwuje, że wróciłam sama. Gdy winda stanęła i się otworzyła to po jej drugiej stronie spotkałam Petera. Pewnie właśnie wychodził żeby po mnie jechać.

- El co ty tu robisz sama? - wiedziałam, że będzie zły - miałaś na mnie czekać w szpitalu.

- Wiem, ale skończyłam pół godziny wcześniej i nie chciałam tam jeszcze tyle siedzieć.

- To mogłaś zadzwonić. Wyszedłbym wcześniej.

- Tak wiem i teraz żałuję, bo przez twoje wczorajsze gadanie miałam wrażenie przez całą drogę, że ktoś mnie śledzi - wyszłam z windy i przytuliłam się do niego - nie gniewaj się na mnie i przepraszam, że cię nie posłuchałam. Zawieziesz mnie do rodziców? Jestem wykończona po tym dyżurze, a muszę odpocząć przed kolejnym.

Jedna chwila zapomnienia (Jedna Chwila Cz. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz