Szybkim ruchem ruszyła do salonu,w którym wcześniej znajdowali się wszyscy Avengers.I tak jak myślała Avengersi ostro o czymś dyskutowali.Gdy weszła do pokoju od razu zwrócili na nią wzrok.
-Rose coś ty zrobiła?!-zapytał zdenerwowany Stark,podchodząc do dziewczyny.
-Yyyy zabardzo nie wiem o co Ci chodzi tato...-odpowiedziała udając,że nie wie o czym mówił lecz wiedziała i to bardzo dobrze.Wiedziała,że chodzi o Lokiego.Pamiętała jak Stark opowiadał jej o tym jak Bożek wyrzucił go przez okno.Na to wspomnienie uśmiechnęła się.
-Ziemia do Rose!-usłyszała nagle.
-Tak,tak słyszę.-mruknęła pod nosem.
-Naprawdę nie wiesz?!To zabawne bo przecież o naszego kochanego Jelonka.To morderca.On chce żebyś się z nim zaprzyjaźniła.To logiczne,w końcu to Bóg kłamstw!-wykrzyczał zdenerwowany.Natasha podeszła do niego I położyła mu dłoń na ramieniu jakby chcąc go trochę uspokoić.
-Wiem co wszyscy już myślicie.Dopilnuję aby Loki nie chodził sobie wszędzie gdzie chce.-odpowiedziała zirytowana.-Chociaż i tak pewnie nie ujdzie daleko z tymi ranami.-dopowiedziała po czym podeszła do Bruca.
-Bruce jesteś mi potrzebny.-powiedziała piorunując go wzrokiem.
-Ja ale do czego?-zapytał zdezorientowany.
-I bez żadnych sprzeciwów.-odpowiedziała stanowczo.-Loki ma bardzo rozległe obrażenia a ja nie dam rady mu pomóc bo nawet obejrzeć mi się nie da więc tu do akcji wkraczasz ty.Musisz go trochę jak to powiedzieć...-zastanowiła się.-uśpić.-dopowiedziała trochę zmieszana.
-Skoro nie mam wyjścia.Zaraz do Ciebie przyjdę,tylko zabiorę potrzebne przybory.-odpowiedział zrezygnowany po czym posłał dziewczynie groźne spojrzenie.
Rose uśmiechnęła się i nie patrząc na innych pobiegła do swojego pokoju.
Gdy dotarła do celu otworzyła drzwi kluczem i to co zobaczyła zamurowało ją.A raczej kogo nie było.Bożka nie było na łóżku.Szybkim ruchem zaczęła rozglądać się po całym pokoju,aż zobaczyła otwarte drzwi do łazienki.
Podeszła bliżej drzwi i nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła.
Loki.Leżał na podłodze cały we krwi.Podbiegła do niego I uklękła przy nim.Swoją drżącą ręką sprawdziła czy oddychał.Oddychał.Chciała sprawdzić puls ale gdy zobaczyła trzy cięte rany na nadgarstku nie mogła tego zrobić.Koło niego leżały dwa sztylety z zieloną rękojeścią,które były we krwi.Loki się podciął.Nie wiedziała,że Bożek będzie to w stanie zrobić.Obwiniała się,że go zostawiła.Poklepała go po policzku.
-Loki,halo słyszysz mnie?-zapytała lekko potrząsając jego ramionami.
-Pomocy!!-zaczęła krzyczeć roztrzęsiona.
-Pomocy!!!Niech mi ktoś pomoże!-kontynuowała nawoływanie.
I w tym momencie Do pokoju wleciał Bruce.Słysząc nawoływania dziewczyny od razu znalazł się w łazience.
-Co tu się...-nie dokończył bo gdy zobaczył Lokiego we krwi zakrył ręką usta.
Szybkim ruchem uklęknął obok dziewczyny i odłożył apteczkę.
-Co się stało?-zapytał roztrzęsiony.
-Lo..kki...on....si..ę...podcią..ł-ledwo wyjąkała się dziewczyna na co Bruce przytulił ją do siebie.
-No już..
Teraz najważniejsze jest mu pomóc.Leć po Thora ja postaram zatrzymać krwawienie.
CZYTASZ
Niewolnik
Fanfiction"Zawsze jest ktoś,kto może nas uratować" Czy życie mogło go jeszcze bardziej upokorzyć?Czy życie złoczyńcy już zawsze pozostanie na łasce córki znienawidzonego Tonego Starka? Loki po napadzie na Midgard,zostaje sprowadzony na ziemię,gdzie ma odpokut...