Rodział.16

295 15 4
                                    

Dni mijały,a on wciąż siedział zamknięty w swoim pokoju.Nie wpuszczał nikogo.Nawet Rose.

Dziewczyna już kilka razy chciała z nim pogadać,czy poprostu wejść.Czasami godzinami stała pod drzwiami i nie ruszała się z miejsca.Mówiła coś do niego,ale on zbywał ją machnięciem ręki.

Doktor Banner też znalazł się pod jego drzwiami,z zapytaniem o zdrowie,czy samopoczucie.Ale Loki potrzebował chwili czasu dla siebie.Gdyby była tu jego matka,napewno potwierdziłaby że jej syn czasami potrzebował odosobnienia.To tak jakby zamknął się w izolatce.
Lubił to uczucie.

Ale lubił je tylko wtedy,gdy robił to z własnej woli.

–Loki,wpuść mnie proszeee–usłyszał jęknięcie dziewczyny.Rozprostował swoje długie nogi I wstał z łóżka.Zarzucił na siebie bluzkę,która znajdowała się pod ręką I stanął przed drzwiami.

–Proszę,wysłuchaj mnie–głos czarnowłosej ściszył się,a on nie miał zamiaru odpowiedzieć.Stał i słuchał.

–Mój ojciec powiedział,że dzisiaj jest dzień ściągnięcia bransolet i chciałam Cię do niego
zabrać–usłyszał,a w jego sercu zaświeciła się lampka nadzieji i szczęścia.Wreszcie odzyska swoją magię.Ale z kąd może wiedzieć,czy dziewczyna nie kłamie?

–Z kąd mam wiedzieć,że mnie ne okłamujesz?–zapytał przyblliżając twarz do drzwi.

–Bo ja nigdy Cię jeszcze nie okłamałam.

                     ○○○○○○○○○

–Długo jeszcze?–zapytał przewracając oczami.Jego ręką lekko bolała przez pozycję w jakiej ją trzymał.

–Jeszcze chwila,Jelonku.Zaraz będziesz mieć swoje rączki bez tych pięknych ozdób–odezwał się Stark wpisując kod dostępu do bransolet.Po paru sekundach tłumniki mocy spadły na stół.Czarnowłosy przybliżył rękę do swojej klatki piersiowej i potarł ją drugą dłonią.

–Boli Cię?–zapytała dziewczyna,podchodząc do Bożka.Spojrzała na niego z troską i dotknęła jego nadgarstka.

–Nie,nie dotykaj mnie!–krzyknął zdenerwowany.Znowu poczuł coś obcego w dotyku dziewczyny.Stark,który cały czas przyglądał się tej dziwnej sytuacji,wykrzywił twarz w geście niezrozumienia i zatrzymał swoją córkę,która już miała ruszyć za oddalającym się mężczyzną

–A jego co ugryzło?–zapytał wskazując na dziwne zachowanie Bożka.No dobra,wiedział że sam Loki jest dziwny,ale nie aż tak.

–Sama nie wiem.Od kąd znalazłam go na dachu,strasznie dziwnie się zachowuje.Chciałam z nim pogadać,ale albo przez cały czas siedzi w swoim pokoju,albo unika mnie i innych–rzekła z niepokojem Rose.Chciała mu pomóc.

–Wiesz kochanie...Loki to nienajlepszy kandydat na chłopaka–usłyszała lekko rozbawiony głos swojego ojca,a ją zamurowało.

–Kandydat?Tato ty chyba zwariowałeś.Ja próbuję mu tylko pomóc i zadomowić go choć trochę,by czuł się tu swobodnie–wyjaśniała plącząc sobie język.

–Rose,myślisz że tego nie widzę?Od samego początku widziałem jak na niego patrzysz.Ale naprawdę Loki to...mężczyzna z przejściami i Bożek Podstępu.On nigdy nie będzie potrafił zająć się sobą,a tym bardziej kimś–wyjaśniał brązowowłosy.

–Dobrze,ta rozmowa nie ma żadnego sensu.Przecież ja nic do niego nie czuję i on do mnie też nie–rzekła ruszając do drzwi–widzimy się później!–rzuciła na odchodne i wybiegła do swojego pokoju.

NiewolnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz