Rozdział.17

327 13 4
                                    

Dziś przyszedł dzień odwiedzin Thora.Miał być z samego rana,tuż po ósmej.Wszyscy Avengersi siedzieli razem w salonie na najwyższym piętrze w Stark Tower.Nawet Rose czekała na brata Bożka kłamstw.

–Tylko,żeby znowu nie rozwalił mi balkonu–rzekł podirytowany Stark spoglądając w niebo.Miał nadzieje,że Thor I ten jego tęczowy most nie rozwali mu kolejny raz podłogi w balkonie.

–Który to już raz?–zapytała z uśmiechem Natasha.Właśnie zbierała się na tygodniową misję,jaką Nick Fury przygotował dla niej po długiej przerwie.

–Piąty–odezwał się Tony.Miał już dość wydawania pieniędzy na ten cholerny balkon.

–Część tato!–usłyszał uradowany głos córki.Rose z podekscytowaniem czekała na Thora,ale i też na Pepper,która miała ją odwiedzić jutro.

–Cześć,Cukierku.Mam nadzieję,że przygotowałaś Jelonka na wizytę braciszka–odezwał się Stark.

–No właśnie jest jeden problem.Nie gadałam z nim od...wczoraj,od kąd ściągnąłeś mu bransolety–oznajmiła zmieszana.Loki gdzieś się zapodział i nie mogła go znaleźć.

–Pepper na pewno się ucieszy–prychnęła Wdowa podchodząc do nich.Przytuliła Rose żegnając się z nią i pożegnała się ze Starkiem.–Widzimy się za tydzień!Narazie!

–Narazie!–krzyknęli w tym samym momencie widząc oddalającą się Wdowę w windzie.

–Rose,Natasha ma rację.Pepper będzie strasznie wkurzona jak się dowie,że mamy Jelonka pod naszym dachem,a tym bardziej że nie wiesz gdzie jest–usłyszała przejęty głos ojca.Najpierw musiała wytłumaczyć jakoś Gromowładnemu,że jego brat się...zagubił.

–Dobra,to ty jakoś go zatrzymaj a ja poszukam Lokiego.Jarvis,gdzie jest Loki?–zapytała sztuczną inteligencję,po czym ruszyła do windy.

–Panicz Loki obecnie znajduje się poza wieża,Panno Rose.

–No co za dupek!–prychnęła zdenerwowana Rose.Miała nadzieję,że Bożek będzie choć trochę się zachowywał po ściągnięciu bransolet.

–Jednak zdaję się,że Sir Stark umieścił Lokiemu nadajnik,który mogę namierzyć–usłyszała po chwili głos Jarvisa.

–Jarvis,zrób to teraz!–krzyknęła wychodząc z windy i kierując się do pokoju Bożka.

Z przytupem otworzyła drzwi,które odbiły się od ściany.Teraz już się nie chamowała.Musiała go znaleźć.

○○○○○○○○○

Właśnie przechadzał się po Nowojorskim parku.Było w nim pełno drzew,ptaków i ludzi.Zdawał sobie sprawę,że wyszedł z wieży,ale potrzebował świeżego powietrza.Zdawał sobie też sprawę z tego,że większość ludności nadal go nienawidzi,dlatego wcześniej nałożył na siebie iluzję.

Spacerował i rozkoszował się chwilą.Ale zapomniał o jednym.Nie powiedział nikomu,że wychodzi z wieży.Ale przecież on jest Bogiem.Nie musi się nikomu spowiadać.

Ruszył jedną ze ścieżek i wyszedł z parku.Przeteleportował się do swojego pokoju,tak by nikt go nie zauważył.Ale to co tam zastał zbiło go z nóg.Rose siedziała zapłakana na jego łóżku.

–Gdzie ty byłeś?!Wszędzie Cię szukałam.Miałeś nigdzie nie wychodzić bez mojej zgody,pamiętasz?–wymamrotała wściekła.Wstała i przytuliła go mocno.

–Przre-praszam–wydukał skołowany.On i przepraszanie?Ta dziewczyna nieźle miesza mu w głowie.

–Thor tu jest–oznajmiła odchodząc od niego i przecierając przy tym oczy.–Wiem,że teraz masz moce i wogule,ale są zasady,i ty je złamałeś.Nawet nie chce myśleć co zrobiły twój ojciec.Doceń to,że nie masz żadnej kary czy coś–oznajmiła ze skruchą.

–Thor tu jest?!–zapytał zszokowany.W jego głowie pojawiło się milion myśli.

–Tak,twój brat tu jest.Przyleciał z wizytą rano,kiedy Cię nie było.Mój ojciec miał zatrzymać go w salonie–wyjaśniła szybko–I mam jedną sprawę.Moja mama przyjeżdża jutro do Stark Tower.Proszę,mógłbyś się zachowywać,albo chociaż nie wychodzić z pokoju?–zapytała grzecznie.Nie miała mu za złe za to wyjście,ale musiała go przygotować na jutro.Jej matka-Pepper Potts-była dość intrygującą osobą.Ale nie chciała,by jej matka była rozczarowana.

Popatrzyła na niego z prośbą,a on wpatrywał się w nią w osłupieniu.Nic nic mówił,tylko stał i  wpatrywał się w nią swoimi...czekaj,przecież Loki miał zielone wręcz szmaragdowe oczy.A teraz?Teraz były one...niebieskie.Rose z szokiem wymalowanym na twarzy podeszła do niego złapała go za rękę.

–Loki?Co się dzieje?–zapytała zszokowana.Dobrze pamiętała jego zielone tęczówki.Co się mogło teraz zmienić?

Później wszystko potoczyło się szybko i...dziwnie.Loki mocno zacisnął swoje dłonie na jej ręce,popatrzył na nią I później ciemność.

Całkowita ciemność.

NiewolnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz