Rodział.8

497 26 5
                                    

Z trudem trzymając w rękach talerze ruszyła do pokoju Bożka.

-Panno Rose,Pan Stark wzywa do swojego gabinetu.-oznajmiła sztuczna inteligencja.

-Co znowu...-wymruczyła pod nosem.-Przekaż tacie,że zaraz będę.-odpowiedziała.

-Tak jest.

Dziewczyna przewróciła oczami I podeszła do drzwi Lokiego.Zapukała jednak nikt nie odpowiedział więc postanowiła wejść.W pokoju było zimno.Strasznie zimno.Rozglądnęła się po pomieszczeniu szukając wzrokiem Bożka.

Weszła w głąb.Zobaczyła otwarty balkon.Najwyraźniej Loki jeszcze siedział na balkonie a było już ciemno.Podeszła bliżej I zobaczyła go.Siedział pod ścianą,na zewnątrz w samej koszulce.

Podeszła do drzwi balkonowych i oparła się o framugę.

-Loki,chodź do środka.Przyniosłam jedzenie.-oznajmiła,
uśmiechając się.-przeziębisz się-dokończyła.

-Nie chcę.Jestem Bogiem,nie jest mi zimno.-warknął nawet na nią nie patrząc.

-Proszę.-posłała mu proszące spojrzenie po czym wyciągnęła rękę w jego stronę.-musisz coś zjeść.

Czarnowłosy nie odpowiedział.Wstał i wchodząc do pokoju,ominął ją szerokim łukiem.Usiadł na łóżku I schował twarz w dłoniach.

Rose weszła do środka i postawiła talerze na komodzie po czym usiadła obok mężczyzny.Położyła mu dłoń na plecach jednak czując jego spięte mięśnie,cofnęła ją.

-Dzisiaj spędzimy wieczór razem.Poznamy się i
w ogóle.-opowiedziała uśmiechnięta,wstając z miejsca.-zaraz wracam.Tata mnie wołał.-dokończyła.

Bożek obdarzył ją swoim spojrzeniem przez chwilę i ponownie zapatrzył się w jakiś punkt.

Rose wyszła z pokoju,zmierzając w stronę gabinetu swojego ojca.Gdy była na miejscu,zapukała.

-To ja!-krzyknęła w stronę zamkniętych drzwi.

-Wchodź.-usłyszała stłumiony głos.

Pociągnęła za klamkę I weszła do pokoju.Tony siedział w swoim fotelu przy biurku,trzymając w rękach jakieś papiery.Gdy ją zobaczył odłożył je i poszedł ją przytulić.

-Musimy pogadać.-zaczął odrywając się od dziewczyny.

-Chodzi o Lokiego?-zapytała wiedząc o co chodzi.Usiadła na krześle przed biurkiem i wpatrywała się w ojca.

-Tak.Musimy omówić pewne zasady.Jak wiesz część Avengersów nie życzy sobie,żeby Jelonek chodził sobie gdzie chce więc jeśli chce gdzieś pójść,musisz przy nim być.-zaczął nawijać jak opętany po czym usiadł na fotelu.-Specjalnie ma pokój obok Ciebie,gdyby co.-zaciął się.-A... I jeszcze jedno.Przyjdź z nim jutro do mnie.Zrobiłem dla niego specjalne bransolety,żeby nie mógł używać tego swojego czary mary.-uśmiechnął się na ostatnie zdanie.

-Dzięki tato.Nie martw się.Poradzę sobie.-oznajmiła szczęśliwa.

-Wiem cukierku.-odpowiedział i podszedł jeszcze raz ją przytulić.-I jeszcze jedno.-zaciął się na moment.-Pepper przyjeżdża za tydzień.-oznajmił spoglądając na nią wesoło.

-Superr!!!-ucieszyła się.-tylko nie wiem jak powiem jej,że mam Lokiego w domu.-parsknęła śmiechem.

-W to już się nie mieszam.-przewrócił oczami.

-Dobrze,muszę iść.-powiedziała wstając z siedzenia.-Paaa!-pożegnała się i wyszła z pomieszczenia.

-Dobranoc!-usłyszała wychodząc.

Pobiegła do pokoju czarnowłosego.Zapukała do drzwi I tym razem mężczyzna jej otworzył.

-Więc zaczynamy nasz wieczór?-zapytała patrząc w jego szmaragdowe tęczówki.

Bożek odsunął się.Rose uznając to za zaproszenie więc weszła do pokoju Lokiego.Usiadła na łóżku I poklepała miejsce obok siebie dając mu znak,żeby usiadł obok niej.

-Jesteś jakoś mało rozmówny.-stwierdziła.-a bardzo dobrze wiemy,że uwielbiasz gadać.

-Ja...nie lubię rozmawiać.-usłyszała jego mocno zachrypnięty głos.Jakby nie używał go od miesięcy.

Rose sprawiała wrażenie dla Lokiego bardzo szczęśliwej dziewczyny.Czuł się przy niej jakoś inaczej.Jego smutki odchodziły a on sam był bardziej chętny do wszystkiego.

-Opowiedz coś o sobie.-powiedziała patrząc na niego na co ten uśmiechnął się.Nie widziała chyba piękniejszego uśmiechu.Pierwszy raz odkąd się spotkali uśmiechnął się.Tak po prostu.

-No więc pochodzę z Asgardu.-zaczął.-Tak jakby....-nagle jakby posmutniał i spuścił wzrok.-moimi przyszywanymi rodzicami jest Odyn i Frigga.Kocham czytać i sztylety.-na to ostatnie słowo uśmiechnął się i wstał z łóżka,podchodząc do szafki nocnej.Z jej szuflady wyciągnął sztylet z zieloną rękojeścią.

Rose gdy go zobaczyła siedziała jak oszołomiona.To był ten sztylet,którym Loki zrobił sobie krzywdę.

-To mój pierwszy sztylet.-pokazał,wręczając jej go.-dostałem go na trzynaste urodziny.-oznajmił.

-Długo go już masz.-stwierdziła czarnowłosa,dalej patrząc na broń.-Loki czy....?-zaczęła niepewnie.-Dlaczego to zrobiłeś?-zapytała pokazując sztyletem na jego nadgarstki.

Ten jakby natychmiast schował ręce i usiadł na łóżku.Rose odłożyła broń na szafkę i wyłamywała nerwowo palce nie wiedząc jak mężczyzna zareaguje na to pytanie.

-Ja....-zaczął niepewnie a Rose zdawało się,że z pod jego w pół przymnkiętych powiek wypłynęła pojedyncza łza.-Po...prostu...nie chcę okej!-Zaczął nerwowo, chwytając się za głowę I wbijać w nią swoje długie palce.-Nie chcę żyć w świecie gdzie wszyscy mnie nienawidzą.-skończył i zaczął się śmiać.Rose wiedziała,że było to tylko ukrywanie emocji,których nie chciał pokazywać.

Mocno go objęła.Siedzieli tak przez chwilę nim ten na dobre się rozpłakał.

-Już....spokojnie.-
uspokajała go,głaskając po głowie.

-Ja....-zająkął się i ponownie mocno wbił swoją głowę w ramię dziewczyny.

-Musisz odpocząć.-zaczęła.-zostanę z tobą.-powiedziała po czym lekkim ruchem pchnęła go na łóżko.

Ten położył się i wtulił w jej otwarte ramię.Czuł,że tego właśnie potrzebował.Wyżalić się komuś.

Rose jeszcze przez chwilę bawiła się włosami mężczyzny gdy ten zasnął,nim sama odpłynęła w objęciach Morfeusza.

NiewolnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz