110 (maraton ⅔)

471 20 31
                                    

*po krótkiej wymianie zdań Jude w końcu zaczęła jechać po głównych ulicach miasteczka. Instruktor od czasu do czasu coś notował oraz, patrząc z uprzedzeniem na Cardana, mówił coś Jude i ją ewentualnie poprawiał. Robił to jednak dyskretnie, ponieważ lepka ręka męża pani Greenbriar była wyjątkowo blisko jego głowy*

Instruktor: Odbij w prawo.

Cardan: W lewo.

Jude: Po co niby w lewo?

Instruktor: Właśnie?

Cardan: Obczaiłem fajną restaurację. Podwieź mnie.

Jude: ...

Cardan: Dam wam spokój.

Instruktor: No dobrze, to w lewo.

Jude: *skręca w lewo i zatrzymuje się pod drzwiami dosyć dobrej, rzekłaby górnolotnej restauracji*

Cardan: *wychodzi*

Cardan: Podjedź po mnie, kochanie, za godzinę. Będę tu grzecznie czekał.

Jude: Tylko się nie nachlej, bo będziesz mieć wiesz co.

Cardan: Tak, wiem. Wpierdol. Pa pa! Kocham cię!

Instruktor, po chwili: Musi cię okropnie kochać.

Jude: Wiem. I to jest urocze. Choć czasem utrudnia życie ─.─


Druga część, została jeszcze jedna do trzech ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯ Cardan zazdrośnik, he he he
Kolejna część o 20 ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

Okrutny Książę ~ TalksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz