*po powrocie do pałacu*
Jude: *siedzi na łóżku, rozczesując włosy*
Cardan: *siedzi na drugim krańcu łóżka*
Jude: No co się stało?
Cardan: Dlaczego miało się coś stać?
Jude: Nie mówisz, nie nucisz, nie próbujesz mnie poderwać, nie malujesz się. Dlatego wnioskuję, że coś się stało. Więc?
Cardan: *wchodzi na łóżko, siada za Jude, zaczyna rozczesywać jej włosy* Ostatnio mam dużo myśli na głowie. Bardzo dużo się wydarzyło. Dużo może się wydarzyć. Wiele się dowiedziałem.
Jude: Podzielisz się tym ze mną?
Cardan: *odłożył szczotkę na bok i zaczął pleść jej warkocza. Nie widział jej twarzy, patrzyła w okno* Ciągle myślę o tym, ile przeżyłaś, by być tu, gdzie jesteś. Znosiłaś moje zaczepki, stałaś się szpiegiem Daina, ciągle walczyłaś z Madokiem o swoje, na dodatek Loki z tobą pogrywał. A potem byłaś seneszalem, użerałaś się ze mną, a to nie lada wyczyn. Osobiście na twoim miejscu już dawno bym odpuścił.
Jude: To już przeszłość, nie ma co nad tym myśleć za dużo. Tego nie zmienisz, Cardan.
Cardan: Wiem, ale i tak mnie jakoś bierze... Na przykład bierze mnie cholera gdy słyszę, że się krzywdziłaś, trułaś, że ktoś cię okaleczał. Cierpiałaś przeze mnie.
Jude: Głupota.
Cardan: Tak?
Jude: Oczywiście, że tak. Rękę sobie przebiłam nie przez ciebie, ale dlatego, że tak mi kazał Dain, ponieważ broniłam się przed Valerianem. Według niego powinnam umrzeć niż sie stawić.
Cardan: *zszedł z łóżka i uklęknął przed żoną, całując wnętrze przebitej kiedyś dłoni* Gdzie jeszcze zostałaś skrzywdzona?
Jude: W udo. Przez Lokiego grotem strzały. Urządzał swoisty wieczór kawalerski, a ja byłam zabawą wieczoru.
Cardan: *całuje wnętrze uda Jude* Gdzieś jeszcze?
Jude: *głaszcząc włosy Cardana* W brzuch. Przez Madoka.
Cardan: *całuje ją w brzuch, doskonale wiedząc gdzie*
Jude: Już ci lepiej?
Cardan: Tak.
Cardan: *przyklęka u jej stóp i bawi się materiałem sukni* Myślę też dużo nad tym co ostatnio się wydarzyło.
Jude: Konkretnie?
Cardan: Nad tym co, na przykład, mówiła Oriana. Albo Taryn. Lub inni.
Jude: Ona mówi dużo rzeczy. Część zupełnie niepotrzebnie.
Cardan: Chodzi mi konkretnie o tą rozmowę z dzieckiem, z Taryn. To dało mi dużo do myślenia.
Jude: *zsiadła z łóżka, siadając na podłodze i kładąc się na klatce piersiowej męża* I co wymyśliłeś?
Cardan: Na przykład to, jakbym sprawował się w roli ojca. Czy byłbym taki jak Eldred? Czy może jak Balekin? A może jak Madok? Boję się, że mógłbym być okropny, choć staram się o tym nie myśleć.
Jude: Byłbyś wspaniałym tatą. Wiem o tym.
Cardan: Tak sądzisz? Nie wiem. W każdym razie ciągle o tym myślę. Ciągle. O tej rozmowie z Taryn też ciągle myślę. Na prawdę uważam, że imię Jude jest świetne!
Jude: *przytula Cardana z całych sił* Masz mi coś jeszcze do powiedzenia, co cię gryzie?
Cardan: Nie... Na razie nie. Dziękuję ci, kochanie.
Rozdział specjalnie na prośbę Uzillla , wyprosiła i ma ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
CZYTASZ
Okrutny Książę ~ Talksy
FantasíaNiedawno skończyłam czytać trylogię "Okrutnego Księcia", "Złego Króla" i "Królowej Niczego" i natchnęło mnie do napisania, a właściwie tłumaczenia, talksów z Cardanem i Jude, od czasu do czasu, jeśli coś wymyślę, napisze coś swojego, nie zabraknie r...