Miłość po trudnej przeszłości - Speedo x Erwin

1.3K 70 36
                                    

Jest to shot z którym męczyłam się w cholerę długo i jest on najdłuższy z wszystkich bo prawie 6 tys. słów. Chciałabym abyście pisali komentarze co myślicie o tym i czy wam się podobało :>

I myślę, że w końcu mogę ogłosić, że w niedalekiej przyszłości pojawi się książka. Myślę czy nie wypuścić jej od początku czerwca bo muszę jeszcze ją dokończyć. Co o tym myślicie?

Już nie przeszkadzam, miłego dnia, wieczoru, nocy kochani <3

Miłego czytania <3 

--------------------------------------

Spotkaliśmy się na polowaniu. Było bardzo przyjemnie, chociaż prawie nic nie upolowaliśmy. Teraz jechaliśmy autem razem z DigiBoyem, a ja miałem uśmiech na ustach. Choć siedzieliśmy obok siebie, to pisaliśmy do siebie SMSy.

- Ty, Dante, sprawdź mi ten numer, jakiś obcy typ do mnie pisze - powiedział poważnie Erwin.

- Ej, no kurwa! Nie jestem Capela! - krzyknąłem, niby oburzony. Zaczął się lekko śmiać patrząc mi w oczy. Piękne złote oczy z tą piękną iskierką szczęścia. Kochał sobie tak ze mnie żartować. Odwrócił się, ale wciąż patrzył mi w oczy, dzięki lusterkowi.

Ocknąłem się dopiero wtedy, gdy Digi powiedział, że jesteśmy pod apartamentami i mogę już iść. Dopiero wtedy oderwałem wzrok od pięknych, jak świecący się bursztyn, oczu. Wysiadłem z auta i poszedłem w kierunku swojego mieszkania. Zatrzymałem się na chwilę, żeby obrócić się i może znów spojrzeć w te oczy. Niestety już ich nie było. Nie ociągaj​​c się dłużej, wszedłem do apartamentów. Udałem się do windy i wcisnąłem guzik, który wskazywał piętro na którym znajduje się moje mieszkanie. Wysiadłem z windy i ruszyłem w stronę mieszkania. Gdy byłem już w środku, usiadłem na kanapie i zacząłem myśleć. Niby nie znaliśmy się długo i zrobiliśmy jedynie parę napadów razem, ale czułem jakbyśmy znali się od lat. Chodź było przyjemnie o tym myśleć, szybko zaprzestałem, gdyż musiałem iść spać. Jutro przecież też pewnie dzień będzie pełen wrażeń.

Siedziałem na Paleto, naprawiając jeden z samochodów w warsztacie Garcon Garage. Choć pracowałem tu od niedawna, chyba każdy mnie tu lubił. Przynajmniej tak mi się wydawało. W pewnym momencie podjechał policyjny Mustang z numerem 103 na dachu. Dobrze wiedziałem kto to. Automatycznie się spiąłem.

- Cześć braciszku, co tam u ciebie?- zapytał Dante.

- Nie jesteśmy rodziną, Capela - syknąłem cicho w jego kierunku. Powiedział dopiero jedno zdanie, a już miałem go dość.

- A jednak wydaje mi się, że jesteśmy - powiedział Dante. Wszędzie gdzie tylko mógł denerwował mnie, radośnie wspominając o naszej przeszłości. Oczywiście wszystko inne jest dla niego ponure, lecz gdy zjawiam się ja, nagle postanawia namalować na swojej twarzy uśmiech. Tylko żeby mnie zdenerwować. Zawsze mówi o tym, jakim my to nie jesteśmy rodzeństwem, a ja zawsze mu powtarzam, że nie jesteśmy.

Poznaliśmy się w domu dziecka. Byliśmy w tym samym wieku. Pewnego dnia, do bidula przyszło pewne małżeństwo. Jako iż my z Capelą mieliśmy ten sam pokój, wzięli nas obu. Tylko pojawił się problem - on był lepiej traktowany. Coś się zniszczyło - moja wina. Gorsze oceny Dante - moja wina. Capela pali i siedzi w złym towarzystwie - moja wina, bo to ja sprowadziłem go na złą stronę. Wszystko co złe było moją winą. Natomiast gdy udawało mi się coś zrobić dobrze, to nigdy nie byłem doceniany. Starałem się... Uczyłem się, pnąłem się w górę, zdobywałem lepsze wyniki, nie popełniłem najmniejszego przestępstwa, nie uciekałem z domu, nie wracałem pijany do domu po imprezie (nie to co Capela w kilku wcześniejszych przykładach)... Nic. Nigdy nie dostałem najmniejszej pochwały Dosłownie nie ważne co bym zrobił - nic. Pewnie nawet jakbym wynalazł lekarstwo na raka moi "rodzice" by milczeli. Dlatego też Dante cały czas mówił do mnie "Braciszku", choć wiedział, że to mnie denerwuje. Zawsze lepszy...

OneShoty 5cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz