Wojna pomiędzy nimi, ale czy pomiędzy nami?- Capela x Erwin

956 46 26
                                    

Witam! Chciałabym wam jeszcze raz szczerze podziękować za tyle obserwacji! Kocham was <33

Ten shot został skończony dosłownie przed chwilą więc może być wiele błędów...

Ale chciałam go po prostu wstawić, włożyłam w niego wiele emocji...

Miłego czytania <33

-------------------------------------

Widziałem smugi kropel deszczu które opadały z głuchym dźwiękiem o ziemię. Przechodziły mnie dreszcze z powodu zimna. Mimo to kochałem deszcz. Był oderwaniem się od zbyt pięknej rzeczywistości. Deszcz był rzeczywistością. Jednak nie mogłem dłużej się nim zachwycać. Dlaczego? Szliśmy na wojnę. Z kim? Z kłamliwymi strużami prawa. Policją...

Wojna ta zaczęła się bardzo niepozornie. Głupia kradzież auta, niesprawiedliwy wyrok i oskarżenia. Długie mediacje i bitwy między dwoma frakcjami. Wiele strzelanin i porwań, aż w końcu trafiliśmy tutaj. W to miejsce. Patrzyliśmy sobie w oczy ze zmartwieniem i nadzieją. W tym całym walącym się chaosie byliśmy my. Pomogłem ci po jednej ze strzelanin, wykrwawiałeś się i wręcz umierałeś na moich rękach. Mimo, że powinienem cię nienawidzić, to lubiłem cię, a z czasem pokochałem. Mimo wszystkich twoich krzywych akcji w moją stronę - ucieczka na komendę z łupem z banku lub niesprawiedliwe wyroki... To wciąż nie potrafiłem cię znienawidzić.

Wtedy nie wiedziałem jak ci pomóc. Naprawdę wtedy strasznie się o ciebie bałem, a gdy zemdlałeś sparaliżował mnie strach. Nawet nie wiesz ile łez przez ciebie wtedy wylałem. Tamowałem krwawienie, aż nie przyjechali moi przyjaciele. Odciągali mnie od ciebie i wyzywali, że jesteś tylko nic nie wartym psem, ale ja nie potrafiłem cię zostawić...

- Erwin do cholery! To nic nie warty kundel! Nie warto!- krzyczał na mnie Carbonara, starając się mnie odciągnąć od ciała Dante.

- Nie mogę Carbo! Nie mogę go zostawić do kurwy!- krzyknąłem, podciągając nosem - Nie mogę... - szepnąłem do siebie.

- A to czemu?!- krzyknął David w końcu odrywając mnie od ciebie.

- Bo go kocham! Kocham, rozumiesz?!- wykrzyczałem i znów wręcz się do niego przykleiłem.

- Okej, pomożemy ci - szepnął Carbonara, kładąc rękę na moim ramieniu. Pokiwałem głową, a po moich policzkach wciąż spływały łzy.

Wtedy pierwszy raz wyznałem, że cię kocham. Tylko oni wiedzą, że coś do ciebie czuje i że jesteśmy razem wśród tego wszystkiego. Złapałem za broń chcąc to wszystko cofnąć. Gdybym wtedy nie złamał głupiego przepisu drogowego nie byłoby nas tu. Czemu ceną za nasze szczęście musi być śmierć tylu osób? Może nawet i nas...? Uniosłem broń i ją odbezpieczyłem. Wahałem się. Każdy to widział, nie mogłem do ciebie tak po prostu strzelić... Zacząłem powoli podchodzić w twoją stronę, a wszystko jakby ucichło. Każdy policjant stał, wręcz nie oddychali. Bali się o swojego ostatniego szefa. Prawdziwego szefa, który o nich dbał...

- No wystrzel! No co ty czekasz?!- usłyszałem krzyk Ulaniego.

- Nie musimy robić tego w ten sposób - szepnąłem i każdy policjant mnie usłyszał. Miałem łzy w oczach, gdy w twoich widziałem strach. Bałeś się o nich, ale chyba bardziej o mnie, prawda? Bo mnie przecież kochasz... Podszedłem jeszcze bliżej i opuściłem broń. Jak na zawołanie każdy policjant uniósł swój pistolet i wycelowali w stronę przeciwną. Wyciągnąłeś rękę w moją stronę i każdy patrzył na to z niedowierzaniem. Położyłeś ją na moje ramię i przyciągnąłeś mnie do siebie. Tak po prostu mnie przytuliłeś, jakby ich nie było.

Słyszałem okrzyki iż zdradziłem, ale to nie było tak. Zakochałem się ze wzajemnością i nie potrafiłem zrobić czegoś takiego. Nie potrafiłem przedziurawić ci czaszki jak gdyby nigdy nic. Zabić cię, mimo, że sam mogłem zginąć na polu bitwy wiedząc, że się już nigdy się nie spotkamy. Nie spojrzę w twoje piękne oczy, nie pocałuje go, nie dotknę...

Nagle poczułem ból w klatce piersiowej. Nie mogłem zaczerpnąć oddechu, czułem coraz więcej ciepłej cieczy rozlewającej się krwi po moim ciele. Wtuliłem się bardziej w ciebie chcąc wierzyć, że to nie ty. Że nie zdradziłeś mnie, tylko ktoś z moich po prostu wystrzelił. Niestety nie było słychać strzału, a ja czułem tylko swoje łzy, uczucie tonięcia i ból. Nie czułem już czułości w twoim uścisku. Był zimny, bez uczuć... Odsunąłem się od ciebie na drżących nogach, starałem się jakoś utrzymać pion. Patrzyłem teraz w twoje zimne oczy z niedowierzaniem i strachem. Nie wierzyłem, że kłamałeś, że mnie zdradziłeś...

Złapałem trochę powietrza w płuca chcąc coś powiedzieć. Jakoś to wytłumaczyć, chociaż chyba nie było co... Widziałem twój przerażający i zimny uśmiech na twoich ustach. Po prostu śmiałeś mi się w twarz... Tak brutalnie... Nie wiedziałem co robić. Mieliśmy doprowadzić do pokoju, miało nie być rozlewu krwi, a ty... Zabiłeś mnie.

- Co ty zrobiłeś?- szepnąłem upadając na ziemię. Widziałem mroczki przed oczami, a do tego twój przerażający śmiech...

- Co zrobiłem?- zapytałeś zimno bez krzty uczuć.- Zabiłem cię - powiedziałeś jakbyś mówił o pogodzie...- Och ty pewnie myślałeś, że cię kocham - roześmiał się patrząc w stronę moich przyjaciół. Widziałem ich chęć by do mnie podbiec i może jakoś uratować, ale teraz wiedziałem o co chodziło. Zrobił przedstawienie i policja zdążyła ustawić się za nimi... Nie mieli jak do mnie podejść, okrążyli ich...- Teraz ty mnie posłuchaj - powiedziałeś i przykucnąłeś obok mojej głowy.- Nigdy nic do ciebie nie czułem, było trudno udawać, że cię kocham przez ponad miesiąc, ale wierzyłeś mi jak wierny pies.- warknąłeś i wbiłeś drugi nóż w mój brzuch. Skrzywiłem się na kolejną dawkę bólu, ale przestawałem go czuć. Czułem się zdradzony i oszukany przez ciebie. Tak po prostu wbiłeś mi nóż w plecy...

- Jesteś zwykłą kurwą - chrząknąłem ostatkami sił.

- Jeszcze rano mówiłeś, że jestem dla ciebie całym światem - szepnąłeś pochylając się w moją stronę.- Widzisz jak łatwo tobą manipulować? Wystarczy kilka kropel sztucznej krwi...- szepnąłeś mi wprost do ucha, a mi po policzkach spłynęły ostatnie łzy.

- Nie!- usłyszałem krzyk Davida i Carbonary jak przez taflę wody. Ostatni oddech uleciał z moich płuc, wiedziałem tylko, że przegraliśmy. A to wszystko przez moją głupotę i ufność do pewnego pięknego czarnowłosego policjanta... To przeze mnie wygrałeś...

OneShoty 5cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz