Rozdział 6

266 7 1
                                    

Jednak po burzliwym wieczorze Nocy duchów trzeba było wrócić do normalności. To właśnie starała się zrobić przez ten tydzień Chloe. Kiedy przetrwała już katorgę w postaci pięciu dni nauki, kartkówek i sprawdzianów czekała na nią SOBOTA. Czemu miała być przerażająca? Po pierwsze mecz Gryffindor vs Slytherin, wizja kilku godzin na trybunach i to jeszcze w listopadzie Chloe nie tyle co przerażała. A po drugie jeżeli jej dom wygra czekać ją będzie impreza ślizginów na którą obiecała Draco przyjść. Nie chciała tego. Bała się tego. Nie znała tego. Ona była inna od tych wszystkich Ślizgonów...

*******

- Szybciej bo się spóźnimy - marudził blondwłosy ślizgon.

- Do meczu zostało jeszcze ponad pół godziny - zauważyła lekko zirytowana rudowłosa, na co Malfoy jedynie prychnął pod nosem.

Tak jak się spodziewała Chloe, na boisko przyszli jako pierwsi. Spojrzała na ślizgona wymownym wzrokiem.

- Okey, miałaś racje - powiedział - Możesz przestać już robić takie miny? - rudowłosa lekko się uśmiechnęła i co zauważyła robić coraz częściej, przewróciła oczami.

Chwilę później siedziała na trybunach wśród innych ślizgonów. Na boisko wyszły dwie drużyny. Rudowłosa widziała dokładnie jak Draco i Harry mierzą się nawzajem nienawistnym spojrzeniem.

Gra się zaczęła. Miotły wbiły się w górę i zaczęła się istna apokalipsa, a przynajmniej według Chloe. Wszyscy latali z prędkością światła, piłki śmigały nad głowami graczy, a oni sami jakby bez żadnego strachu latali w tym armagedonie. Ślizgoni mieli liczebną przewagę, ale Gryfoni nie dawali za wygraną, Potter ciężko było nadążyć za wynikiem meczu. Chyba właśnie przyszedł czas na złapanie znicza bo obaj szukający zaczęli latać jak oszaleli po boisku. Nagle Chloe zobaczyła jak na Harrego leci tłuczek; z tego co kojarzyła tak to się właśnie nazywało. Na szczęście pałkarzom udało odbić się kule jednak ona nie odpuściła i ciągle leciała z zabójczą prędkością w stronę jej brata. Chloe w przyjęciu obserwowała jak Harry zaczął uciekać przed kulą jednocześnie goniąc znicz i Malfoya. Leciał szybko, a jedyne co po nich zostawało to zniszczone trybuny. W pewnym momencie wlecieli pod trybuny. Dziewczyna nie wiedziała czy już z nich wylecą nawet nie zauważyła kiedy przegryzła wargę tak mocno, że aż zaczęło krwawić... Na szczęście chwilę później szukający wyłonili się z nad trybun, a chwilę później wszystko ślizgon bardzo boleśnie wylądował na ziemi.

Chloe podskoczyła na trybunach i zaczęła z nich schodzić, jednak kiedy zobaczyła, że jej brat również leży na ziemi ; puściła się biegiem.

Mecz się zakończył, ponieważ mimo upadku okularnik złapał znicz. Jednak nie to się teraz liczyło. Cała szkoła przyszła aby przyjrzeć się poszkodowanym. Chloe mimo chęci pójścia do brata przez duże zbiegowisko wokół niego wolała się tam nie zbliżać. Spojrzała tylko czy aby na pewni jest przytomny, a następnie odeszła w stronę Malfoya.

- Jak się czujesz? - spytała bo nic innego nie przyszło jej do głowy.

- A jak bym miał? Głupi Potter spadł z miotły i oczywiście przy okazji złapał jeszcze znicz! A ja leżę tu jak jakiś ostatni... - wkurzony ślizgon kopnął leżącą obok miotłę.

- Jak dla mnie grałeś genialnie! Ja nie umiem nawet unieść się na miotle, a ty robiłeś takie rzeczy o których mogę tylko pomarzyć - powiedziała szczerze, a Draco mimo, że odwrócił głowę widziała, że się uśmiechnął.

*******

- Idziesz do skrzydła szpitalnego? - spytała Grace dosiadając się do zielonookiej.

- Raczej nie.

- Czemu? Przecież twój brat ma złamaną rękę, nie martwisz się o niego? - dociekała blondynka

- Nie, nie to. Oczywiście, że się martwię ale Grace ja się trochę boje do niego iść... - wyznała.

- Nie Chloe, to twój BRAT, a twoim obowiązkiem jest zobaczyć co u niego . - powiedziała stanowczo brunetka, a Chloe wiedziała, że już przegrała sprawę.

- Ale

- NIE CHLOE, NIE MA ALE. - powiedziała - No idź już, nie chce cię ty widzieć - powiedziała jak matka do dziecka, a Chloe uśmiechnęła się na tę myśl.

- Już idę , generale - dodała dobitnie na co krukonka też lekko się zaśmiała.

*******

Chloe powoli weszła do skrzydła szpitalnego. Zmierzchła się wiec tak jak przypuszczała Harry nie miał żadnych gości.

- Harry - powiedziała cicho, jednak tak aby brat ją usłyszał. Minęła chwila zanim bezbarwnym głosem odpowiedział :

- Chloe

- Jak się czujesz? - cisza

- Harry, odpowiedz chociaż! Wiem, że jesteś zły ale zapomnij o tym na chwile! Martwię się!

- Nie jest źle - odpowiedział, a Chloe mimo to wiedziała, że nie ma ochoty na rozmowę.

- To dobrze - powiedziała - Dobranoc, Harry - nie spodziewała się odpowiedzi więc od razu udała się w kierunku drzwi. Jednak już przy drzwiach usłyszała:

- Uważaj na siebie Chloe - na te słowa dziewczyna lekko uśmiechnęła się do chłopaka.

*******

- Gdzie byłaś? - spytał Draco siedząc na kanapie w Pokoju wspólnym. Lekko zdziwiło to rudowłosą ponieważ było już dość późno - Ominęła cię kolacja i ogłoszenie naszego wspaniałego dyrektora - blondyn prychnął.

- A co mówił? - powiedziała dziewczyna skupiając się tylko na drugim pytaniu blondyna.

- Ten pierwszoroczniak Cravey został zaatakowany i leży w szpitalu - Chloe rozszerzyła oczy, ale Malfoy zdawał się tego nie zauważyć i kontynuował - i Dumbledore żeby nas chronić - tu w powietrzny zrobił niewidzialny cudzysłów - postanowił stworzyć jakiś Klub pojedynków, a właściwe zgodził się, żeby ten idiota Lockheart go prowadził - Chloe siedziała tak jak na początku monologu chłopaka z szeroko otwartymi oczami i dopiero po chwili ciszy powiedziała:

- Draco... myślisz, że mnie to też może zaatakować?

- Wątpię , jesteś ślizgonką nie ważne czy półkrwi, poszłaś dobrą drogą - drogą Slytherina , Malfoy co prawda nie powiedział tego na głos ale Chloe to usłyszała, zastanawiała się tylko czy to aby na pewno jest dobra droga... z zadumy wyrwał ją głos chłopaka.

- Ciekawy jestem kto to jest - widząc pytający wzrok Potter dodał - dziedzic. Nikt nie przychodzi mi na myśl...

- Zmieniam temat ale będziesz szedł na ten klub pojedynków? - spytała Chloe której właśnie przypomniało się , że blondyn o tym mówił, ale też nie miała ochoty rozmawiać o tym całym dziedzicu Slytherina i o tajemniczych przypadkach pertryfikacji. Szczerze po prostu się bała... o Harrego, o siebie...

Little DifferentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz