Rozdział 21

153 6 4
                                    

3 lata później...


To było takie szybkie. Pojawili się nagle, oboje , zaczęły się krzyki radości aż nie uświadomili sobie, że tylko jeden jest żywy, drugi martwy, ciało upadło na ziemie, jego martwe ciało. A wszyscy patrzyli....

- Nie!!! - krzyk mimowolnie wyrwał się z ust rudowłosej. - T-to tylko koszamr - powidziala powoli na głos, licząc że może słowa wypowiedziane głośno trochę ją uspokoją. Ale jej ręce nadal drżały.

- Chloe? - zaspany głos krukonki dobiegł do uszu zielonookiej. - Co sie stało? Znowu miałaś koszmar? - zapanowała cisza dopiero po chwili dziewczyna odpowiedziała:

- To był tylko sen - powiedzila bardziej do siebie niż do niej - Nie, już jest dobrze - powiedział tym razem trzeźwo, patrząc w stronę Morrow - Na prawdę Grace, możesz iść spać.

- Coś nie czuje - powiedziała nieufnie - Od tamtego dnia... Kiedy on ... Martwię się o ciebie Chloe.

- Nie musisz. Cedrik, Cedrik jest teraz szczęśliwy, a i oh to nic... w sensie już jest dobrze. Radzę sobie, na prawdę Grace. Koszmary są dużo rzadziej niż na początku. Idź spać. - powiedziała kończąc temat.

Ponownie położyła sie na materacu, a jej rude loki rozsypały się po białej poduszce. Po chwili usłyszała płytkie i spokojnie oddechy, Morrow już zasnęła. Jej się to raczej nie uda.

Zaczeła brać głębokie oddechy i starała się nie myśleć. Pierwsze dni były okropne później zaczynało być lepiej. Minęły dwa miesiące i było już lepiej. Ale chyba najlepszym sposobem było o tym nie myśleć. Potter spróbowała zmienić swoje myśli na coś przyjemniejszego.

Jej myśli zaczęły spływać na jutrzejszy dzień. Miała pójść razem z Grace i jej rodzicielka na ulice Pokątną. Jak praktycznie co roku. Zawsze na ostatnie dni sierpnia przyjeżdżała do krukonki na początku czuła się tu nieswojo, teraz był to już jak drugi dom w którym spędzała każde wakacje. Z wyjątkiem tym kiedy szła na trzeci rok. Wtedy na pierwszy miesiąc wakacji Grace wyjechała z rodziną za granicę do Ameryki, a na drugi miesiąc to Chloe została zaproszona do Nory. Jedak teraz jak zawsze jest u Grace. Jutro zrobią zakupy na Pokątnej, mimo, że szkoła rozpoczyna się dopiero za dwa tgodnie. Tak, już niedlygo miała rozpocząc swój czwarty rok nauki w Hogwarcie. Kiede to zleciało? Jeszcze nie dawno poznała ten czarodzisjki świat, trafiła do Slytherinu, później okazało sie że Syriusz Black uciekł i jest ojcem chrzestnym Harrego, pózniej był Turniej Trójmagiczng... ale o tym myśleć nie miała. A teraz będzie czwarty rok i Chloe coś czuła, że będzie on inny od wszytskich i wiele rzeczy na to wskazywało. I z tymi myślami w końcu zasnęła...

********

- Och dziwczynki, ile można się ogarniać. Straciłyśmy już dużo czasu, mogłyśmy byc na Pokątnej już z dobre 3h temu - powiedziała Pani Angeline Morrow.

Była to kobieta posiadająca już nie jedną zmarszczkę. Jej ciemne brązwe włosy, zasze były zwiazne przynajmniej zdaniem Chloe w dużego perfekcyjnego koka. Zielonooka na pczatku, nie da się ukryć obawiała się tej kobiety patrzącej na nią tym chłodnym wzrokiem, bała się ,że narzuca się rodzienie Morrow. Jednak teraz kobieta chyba zaakceptowała ją jako coś normlanego.

- Mamo, są wakacje trzeba korzystać z możliwości dłuższego spania. Nikt tych rzeczy nie wykupi przeciez ponad dwa tygodnie przezd pierwszym września - odpowiedziała jej córka.

- A może Grace? Nie powinnaś tak beztrosko ciagle do wszytskiego podchodzić. Masz już w końcu 14 lat - odpowiedziała jej matka.

Chloe czasami zastanawiała się czy wszytskie czystokrwiste rodziny sa takie poważne. Raz kiedy była u Draco, pierwszy i ostatni raz poniewaz tej wizywty rudwłosa nie wspominała jakoś miło, tez wszyscy wydawali sie tacy sztwyni i powazni i przerażający aż...

Little DifferentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz