Rozdział 3

364 15 8
                                    

Ponad tydzień. Tyle minęło od kłótni rodzeństwa Potter. Chloe była dość przybita, nie mogła powiedzieć Harremu, że nie cierpi latać na miotle i uczyć się transmutacji, a eliksiry kocha. Nie mogła opowiedzieć mu o Grace która obecnie była dla niej jedynym wsparciem. Nie mogła zapytać też czy opowie jej o szkole ,nauczycielach ; jej wiedza ograniczała się do tego co opowiedział jej w wakacje u Dursleyów. Nie mogła bo ich kontakt ograniczał się do niepewnego „cześć" . Bo chociaż Chloe bardzo za nim tęskniła, była zła, że mimo tego że wychowywali się razem on myśli, że jest taka płytka.

Spojrzała na stół Gryfonów, Harry , Ron i Hermiona siedzieli tam śmiejąc się z czegoś. W tej chwili rudowłosej zrobiło się niewyobrażalnie smutno. Mimo że Harry zapewne też za nią tęsknił miał przyjaciół, a właściwie lubił go cały Gryffindor! To było trochę za dużo, wyszła z sali.

Na zewnątrz się ściemniało, ale Chloe nie obchodziło czy dostanie szlaban. Po prostu musiała odetchnąć i przemyśleć ważne rzeczy a w Dormitorium nie zazna takiego spokoju jak na Błoniach.

Po godzinie rudowłosa postanowiła wrócić do zamku ponieważ wrześniowe wieczory stawały się coraz zimniejsze. Kiedy tylko skierowała się w kierunku lochów na korytarzu zobaczyła parę żółtych oczu. I choć nadal była zła na brata dziękowała mu, że zdążył opowiedzieć jej o pupilu Filcha. Od razu puściła się biegiem bo jednak szlaban w pierwszym tygodniu szkoły nie był jej marzeniem. Biegła tak w kierunku Lochów co chwilę zerkając za siebie i kiedy zobaczyła że, kot sobie chyba odpuścił... wpadła na coś a właściwie na kogoś.

Przed nią stał Dracon Malfoy, zamiast jednak przejmować się ślizgonem syknęła z bólu.

- Co ty tu robisz, jest już jest po ciszy nocnej – zapytał w końcu, to pytanie zmieszał lekko Chloe aż przypomniała sobie że ślizgon też nie powinien tu być już chciała mu to wytknąć kiedy on dodał – nieważne, zabrać cię do skrzydła szpitalnego? – Chloe zatkało nie widziała sensu w nagłym przypływie empatii chłopaka, ale gdy jej ramię przyszedł znowu ból pokiwała głową.

Pani Pomprey na szczęście nie zadawała wiele pytań i zajęła się zwichniętą ręką dziewczyny która właśnie zastanawia się nie tylko na swoim szczęściem dzięki któremu zwichnęła rękę w pierwszym miesiącu szkoły (która przez ohydne eliksir była już cała i zdrowa) ale nad decyzje które może zmienić jej życie, przynajmniej to szkolne.

Wyszła razem z ślizgonem ze skrzydła szpitalnego i zamiast niezręcznej ciszy powiedziała:

-Zgadzam się

- Co? - powiedział zdziwiony Malfoy

- Wprowadź mnie, to proponowałeś mojego pierwszego dnia szkoły – po chwili ciszy odpowiedział:

- Wiesz, że nie przestanę obrażać twojego brata.

- Wiem - Chloe przełknęła głośno ślinę – on mnie nie obchodzi – typowo ślizgawki uśmiech wstąpił na twarz Malfoya, a Chloe wiedziała, że to już pewne, zaczyna zadawać się z Draco Malfoyem. Za nimi rozległ się hałas spadającego przedmiotu.

– Wracajmy zanim ktoś da nam szlaban.

*******

Następnego dnia Chloe usiadła na śniadaniu koło Dracona. Bała się tego i nie chodzi tu tylko o przyjaźni z tą specyficzną osobą ale o to, że właśnie jej brat widzi ją koło swojego w wroga. Automatycznie spojrzała na Harrego. Patrzył się na nią jakby chciał ocenić czy to naprawdę ona, gdy tylko zobaczył jej spojrzenie jego twarz spochmurniała i szybko odwrócił wzrok.

- Nie możesz się na niego ciągle gapić - przerwał jej głos blondyna - nie ma ślizgona który lubi Pottera, a ty musisz udawać, że ciebie też nie obchodzi inaczej zostaniesz wykluczona o ile już nie jesteś - Chloe tylko pokiwała głową choć w tym momencie Draco niezmiernie ją irytował.

Można się zastanawiać dlaczego rudowłosa w ogóle zaczęła się z nim zadawać. Nie jest to skomplikowane. Chloe miała po prostu dość. Miała dość samotności, chociaż miała Grace, różnica domów nie ułatwiała przyjaźni. Miała dość reszty ślizgonów którzy od momentu jej kłótni z Harrym powinni być zadowoleni, a niewiadomo czemu zaczęli tylko bardziej jej dokuczać. Gdy jej współlokatorki zaczęły plotkować, przezywać , a czasem rzucać na nią drobne zaklęcia. Pękła. Miała dość czekania na Harrego i postanowiła zaprzyjaźnić się z człowiekiem który pomoże jej w Slytherinie.

*******

Ostatnia lekcja dobiegła końca, Chloe idąc przez korytarz z Grace zobaczyła osobę której nie spodziewała się zobaczyć. Zielonooka zdezorientowana powiedziała :

- Grace, możesz nas zostawić?

- Okey, widzimy się na obiedzie - to powiedziawszy odeszła .

- Mówiłaś, że Malfoy to palant.

- Wiem, Harry- odpowiedziała siląc się na spokojny ton.

- Nie wierzyłem kiedy Ron powiedział mi, że widział was na korytarzu. Czemu mnie okłamałaś i czemu się z nim zadajesz?!

- Harry! Ja nie kłócę się z tobą bo nie podoba mi się, że przyjaźnisz się z Ronem. Nic nie wiesz więc nie wtrącaj się.- odpowiedziała , a właściwie odkrzyknęła Chloe.

- Skoro mi nie mówisz to nie wiem!

- Czego ty oczekujesz? Jeszcze po tych słowach które od ciebie usłyszałam. Że nagle będzie jak zawsze? Brat by tak nie postępował.

- To może nie jestem twoim bratem!?- powiedział okularnik.

- Może! - tego było za dużo. Chloe odeszła.

Kiedy wróciła na obiad starała się zachowywać normalnie. Niestety i tak odezwał się Malfoy.

- Chyba rozmawiałaś z Potterem

- Ja też mam na nazwisko Potter - zauważyła złośliwie rudowłosa.

- Było aż tak źle, że zachowujesz się jak prawdziwa ślizgonka? - Chloe zignorowała blondyna który próbował tym tekstem wytrącić ją z równowagi jeszcze bardziej.

Little DifferentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz