Rozdział 11

210 4 12
                                    

Sto lat dla Draco!🥳🥳🥳

Chloe jak co dzień po ogarnięciu się udała się do Wielkiej Sali aby na miejscu koło Draco zjeść śniadanie. Z racji tego, że był czwartek pierwsze miała zaklęcia, więc razem z Grace z którą dzieliła ławkę na tej lekcji udały się do klasy. Idąc tam minęły Harrego za którym szli bliźniacy krzycząc:

- Zróbcie miejsce dla dziedzica! Strzeżcie się inaczej skończycie jako trupy - widocznie bawiło ich to w przeciwieństwie do Chloe. Wszyscy, a raczej prawej wszyscy myśleli że Harry jest dziedzicem jednak rudowłosa nawet nie brała tego pod uwagę. Sytuacja nie mniej ją stresowała. W końcu była półkrwi i już wieku uczniów ucierpiało.

- Coś cię trapi Chloe? - głos przyjaciółki wyrwał ją z rozmyślań.

- Nie, nic - odpowiedziała szybko, niestety Grace Morrow nie należała do ludzi których łatwo zbyć, Chloe nie była już pewna czy to lepiej czy gorzej dla niej.

- Wiesz jestem krukonką więc taka głupia to nie jestem. Widzę że coś cię martwi. Draco coś zrobił? Harry? - wypytywała.

- Nie... po prostu martwi mnie sytuacja z tym dziedzicem, nie wiem ile jeszcze będzie ofiar i czy nie będę którąś z nich... - wyznała po chwili.

- Ajajaj na gacie Merlina przesadzasz. Jesteś śligonką! Nie ważne jakiej krwi tak jakby jesteś ...oddana Slytherinowi - powiedziała lekko nie pewnie pod koniec, a Potter westchnęła.

- Draco mówił to samo...

- Widzisz! - po chwili dodała zduszonym głosem ponieważ weszły już do klasy - Będzie dobrze, ten stwór nawet nie odwarzy się ci nic zrobić jak go poszczujesz tym swoim yyyyy... ummm felix felcyis! - Chloe cicho zachichotała, eliksiry chyba były pięta Achillesa wszechwiedzącej krukonki. A raczej na pewno inaczej nie spędzałyby wolnych chwil na korkach...

- Zaufam, że się nie mylisz Wszechwiedząca - powiedziała z uśmiechem, chwile później Flitwick wszedł do klasy.

*******

Zaklęcia minęły gładko, później nastał czas rozłąki dwóch przyjaciółek ponieważ zielarstwo i Historię Magii miały osobno, dla Chloe lekcje na których musiała siedzieć sama były katorgą, a zwłaszcza ta druga ponieważ nie miała nawet komu powiedzieć aby ją obudził. Na szczęście na Eliksirach siedziały razem, pomijając fakt, że same lekcje bardzo podobały się Chloe to mogła jeszcze ukradkiem pogadać z krukonką.

Właśnie szła w kierunku lochów ale przeszkodził jej w tym ktoś na kogo wpadła.

- Uważaj jak łazisz szla... O to ty - powiedział Malfoy, a Chloe wywróciła oczami przez pierwsze zdanie które prawie wypowiedział.

- To samo powiedziałeś w pociągu .

- W jakim aaa wtedy. Wtedy myślałem, że jesteś kolejnym gryfońskim Potterem do kolekcji - powiedział brutalnie szczerze, ale cóż taki był, rudowłosa zaczynała się przyzwyczajać.

- A kim się okazałam hmm? - spytała Chloe niby na żarty ale na prawdę ją to interesowało .

- Po pierwsze ślizgonką.

- Przecież w ogóle nie zachowuje się jak ślizgonka - zauważyła - jestem tu tylko przez tą głupią czapkę - westchnęła lekko zirytowana na wspomnienie tamtej chwili kiedy życie przekręciło jej się do góry nogami.

- Może ci się tak wydaje - prychnął blondyn - A poza tym ta czapka nigdy się nie myli - powiedział pewnie - A jeże...

- Draco! - usłyszeli za nimi czyiś głos. W ich stronę zmierzali Blaize Zabini i Pansy Parkinson. - Draco co robisz z tą szlamą? - spytała Pansy jednocześnie mierząc Potter złowrogim spojrzeniem.

Little DifferentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz