Rozdział 12

184 4 7
                                    

- Dafne, jak myślisz kto jest dziedzicem Slytherina? - spytała nagle Chloe po dłuższej chwili milczenia.

- Ummm, szczerze to naprawdę nie mam pojęcia - odpowiedziała brunetka - Dlaczego pytasz?

- Tak po prostu - Greengrass zmierzyła ją podejrzliwym wzrokiem, jednak widocznie po chwili sobie odpuściła - Wracamy już czy jeszcze się przejdziemy? 

Ślizgonki były bowiem właśnie na błoniach. Wiosenna pogoda dawała już o sobie znać, wieęc czemu by z niej nie korzystać?

- Możemy pójść jeszcze w stronę boiska - stwierdziła czysto krwista, na co Chloe przytaknęła skinieniem głowy.

I tym sposobem dziewczyny skończyły stojąc przy boisku od Quidditch. Ale nie były tam same. Na miotłach latała właśnie gryfońska drużyna. Chloe patrzyła chwile na Harrego.

- Teraz dużo trenują - przerwała ciszę Dafne - Niedługo będą grać z puchonami. Mało interesujące to dla ślizgonów ale w sumie ten mecz ma rozstrzygnąć z kim będą grali więc wszyscy i tak o tym mówią.

- Wow. Gdyby mi Draco o tym nie trąbił to bym nic nie wiedziała, a ty normalnie mówisz mi na temat tego mały referat - powiedziała rudowłosa - Nadal nie do końca rozumiem o co chodzi w tej grze - Greengrass się zaśmiała.

- Jesteś strasznie negatywnie nastawiona do tej gry. Może kiedyś się przekonasz - Potter chciała już odpowiedzieć, ale wyprzedził ją czyiś krzyk.

- EJ! CO TU ROBICIE? - spojrzały w górę. Z tej odległości niezbyt było widać kto do nich mówi, ale prawdopodobnie był to kapitan gryfonów.

- Stoimy, nie można? - odkrzyknęła mu brunetka.

- Nie wiadomo czy nie szpiegujecie dla puchonów.

- Serio? - odezwała się Chloe, co samo ją zdziwiło ponieważ nie miała w planach się udzielać.

- Jakbyś chciał wiedzieć nie jesteśmy puchonkami, a oni nawet bez szpiegów was pokonają - powiedziała zirytowana Greengrass i chwyciła przyjaciółkę za rękę - Chodźmy stąd.

Obie szybkim krokiem oddaliły się od boiska pełnego gryfonów. Po chwili odezwała się Chloe:

- Nie wiedziałam, że umiesz tak kogoś pocisnąć.

- Ja też - uśmiechnęła się - Ale weź, to tacy palanci. No szpiegujemy, na pewno! Czyli już nie można zbliżać się do boiska na więcej niż kilkadziesiąt stóp?! Quidditch jest fajny ale niektórzy gracze ughhhh.

*******

- I mówię ci, miała złośliwość wymalowaną w oczach. Wiedziałam, że McGonagall lubi czasami potorturować uczniów ale, że aż tak - skończyła swój monolog Greengrass. 

- Biedaczek i to jeszcze gryfon - zdziwiła się Chloe - Myślałam, że im McGonagall daje taryfę ulgową, może nie taką jaką Snape ślizgonom ale jednak.

- Wiesz mi, że ja też - równo z końcem zdania wypowiedzianym przez brunetkę do pokoju wbiegła niczym burza starsza Greengrass.

- Dafne! - krzyknęła - Widziałaś gdzieś mój...

Dziewczyna przerwała. Spojrzała na dwie jedenastolatki siedzące na łóżku jej siostry. Chwilę milczała, aż w końcu ponownie zaczęła :

- Widziałaś gdzieś mój nowy grzebień?

- Ee nie - odpowiedziała czysto krwista, patrząc nerwowo na rudowłosą.

Mimo, że minęły już z cztery miesiące, jeszcze nie zdarzyło się, żeby starsza Greengrass zobaczyła swoją siostrę z... Chloe która była mieszańcem w Slytherinie, siostrą Pottera.

Astoria nie miała zamiaru póki co zostawać dłużej w dormitorium, więc szybko się ulotniła. Obie ślizgonki zmierzyły się zamartwionymi spojrzeniami.

- Myślisz, że Astoria będzie zła?

- Oh Chloe! Nawet tak nie mów, po co miałaby być zła? Chyba raczej zazdrosna, że mam taką cudowną przyjaciółkę! - powiedziała dosłownie niczym gryfonka Dafne, a następnie objęła rudowłosą.

- Dziękuje Dafne - powiedziała Chloe - Jesteś najlepsza.

Może i była mieszańcem, niechcianą siostrą, może nie pasowała do tego całego świata, ale miała  Grace i Dafne. Dwie cudowne dziewczyny, które choćby nie wiem co staną za nią murem, pomogą, nakrzyczą. I póki ktoś jest nie ważne co się stanie.

*******

Wchodząc do pokoju wspólnego w nocy, nie spodziewała się nikogo spotkać. Niestety, kolejny raz kiedy chciała być sama po prostu nie wyszło. Usiadła ociężale na zielonej kanapie.

- Czemu nie śpisz?

- Mogłabym cię zapytać o to samo - powiedziała, a blondyn zmierzył ją zmęczonym wzrokiem.

- Jak zwykle nie możesz po prostu odpowiedzieć - westchnął.

- Nie mam siły - odpowiedziała.

- To idź spać - powiedział Malfoy jakby była to najoczywistszy rzecz na świecie.

- Chciałbym, ale nie mogę. Nawet nie pytaj. - powiedziała, widząc, że chłopak był już gotowy do odpowiedzi - Dużo się dziś wydarzyło.

Zapanowała cisza. Chloe powoli, zaczynała robić się senna. Kiedy się podniosła i odgarnęła włosy które niesfornie spłynęły jej na twarz, arystokrata znowu się odezwał.

- Nosisz ją - Potter popatrzyła na niego pytająco.

- Ale co? 

- Bransoletkę - wyjaśnił chłopak.

- Aaaa - rudowłosa spojrzała automatycznie na swój lewy nadgarstek, na którym błyszczała srebrna pamiątka po jej pierwszych światach spędzonych w Hogwarcie - Jest bardzo ładna... - dodała trochę ciszej - Idę już spać. Dobranoc Draco.

- Dobranoc.

—————————————————————————————————————————————————

Dziękuje wszystkim którzy to czytają i zostawiają komentarze! Jesteście moimi Dafne i Grace<3

Little DifferentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz