Rozdział 26

127 3 11
                                    

Cały ten październikowy dzień kręcił się wokoło dekretu. A właściwi Dekretu Edukacyjnego nr. 24 która ustanowiła Dolores Umbridge. Zaczęło się już samego rana, kiedy na śniadaniu Draco zapytał Chloe:

- Słyszałaś już o nowym dekrecie?

- A powinnam? - odpowiedziała rudowłosa, choć tak naprawdę było ciekawa co tym razem ta landrynka wymyśliła.

- W skrócie rozwiązała wszystkie organizacje uczniowskie i teraz trzeba prosić ją o pozwolenie aby modz je ponownie założyć - po tych słowach Chloe zakrztusiła się swoimi płatkami które akurat jadła, do tego stopnia, że Malfoy musiał zaczął klepać ją po plecach żeby przypadkiem, nie dołączyła do Jęczącej Marty jako kolejna martwa uczennica Hogwartu.

- Wszystko dobrze? - spytała zmartwiona Dafne. A zielonooka kiedy już spokojnie złapała oddech i starła łzy które mimowolnie jej poleciły odparła :

- Tak, tak jest dobrze.

Ale nie było. Dziewczyna słyszała o planach brata już w większości zrealizowanych aby wraz z innymi uczniam i Hogwartu spotykać się i szkolić ich w zakresie obrony przed czarną magią. Siłą rzeczy Harry jej o tym powiedział mimo że z początku nie chciał. Głównie dlatego że domyślał się, że jej reakcja będzie raczej negatywna. I właśnie tak było.
A teraz kiedy nagle Umbridge wydala ten dekret... To nie mógł byś przypadek ona musi wiedzieć ...

********

- Harry mówiłam ci że to zły pomysł! - powiedziała Chloe kiedy wreszcie udało jej się znaleść brata. Spędziła każdą przerwę między lekcjami żeby go znaleść aż w końcu podczas przerwy przed Starożytnymi runami go znalazła.

- Spokojnie Chloe, ona na pewno jeszcze nic dokładnie nie wie.

- A jeśli? Wiesz co się stanie jak was złapie na gorącym uczynku? Będziecie mieli kłopoty, ona was wyrzuci ze szkoły! -ślizgonka była naprawdę zestresowana i zirytowana lekkomyślnością okularnika, czasami naprawdę postępował nierozważnie. - to serio nieodpowiedzialne.

- Chloe naprawdę będzie dobrze. Ubridge o niczym się nie dowie, a tym bardziej nas nie przyłapie - powiedział ciemnowłosy - Zaufaj mi po prostu. Obiecuję ci że będzie dobrze - po tych słowach dziewczyna odpuściła i westchnęła.

- Niech ci bedzię ale trzymam cię za słowo - powiedziała - Ale jeśli wpakujesz się w kłopoty zadbam żeby na przyszłość już ci to nie wpadli do głowy - ostrzegła0.

Zabawne. Młodsza siostra martwi się o starszego brata. Ale w końcu ponoć chłopacy dorastają wolniej.

*******

Po skończeniu swoich lekcji czternastolatka jakimś cudem została wciągnięta w niezwykle miłe przechadzania się korytarzami Hogwaryu w towarzystwie Draco... Crabblea, Goylea i Blaisea Zabiniego. Potter zazwyczaj nie lubiła przebywać w takiej dużej grupie ślizgonów. Zawsze czuła się wtedy oceniania z każdej strony ale jakimś cudem dziś nie udało jej się od tego wykręcić.

Wobec tego szli tą pięciosobową grupą w której była niestety jedyną dziewczyną ponieważ młodsza Greengrass zapomniała o wypracowaniu na Historie Magii i teraz siedziała zdesperowana nad ksiazkiami. Chloe miała później do niej zajrzeć i zobaczyć jak jej idzie. Nagle Draco zaczął mówić dziwnie głośno:

- Tak jest , Umbridge wydała drużynie Slizgonów zezwolenie na dalsze treningu. Poszedłem do niej dziś rano i załatwiłem to bez trudu, bo wiecie ona zna dobrze mojego ojcac, on często zagląda do ministerstwa... Ciekawe czy Gryfonom tez pozwolą dalej grać!? - Chloe z początku nie rozumiała kompletnie o co mu chodzi aż nie zobaczyła że niedaleko na przeciwko stoi Harry razem z przyjaciółmi.

Oczywiście - pomysalala.

- Bo wiecie - Malfoy jeszcze bardziej podniósł głos, a Chloe widziała jak wyraźnie złośliwie zerka w stronę gryfonów - do tego trzeba mieć znajomosci w ministerstwie , więc chyba nie mają większych szans... Ojciec mówi, że od lat szukają pretekstu żeby wywalić Artura Weasleya..., a jeśli chodzi o Pottera... ojciec twierdzi, ze to tylko kwestia czasu.. na pewno wkrótce zamkną go u Świetego Munga...pewnie dostanie się na specjalny oddział dla tych, którym magia pomieszała w głowach..

- Draco przesadzasz - powiedziała zimno Chloe patrząc na bloncyna. Tolerowała jego dogryzki i spór z gryfonami ale czasami lekko przeginał.

Nagle wściekły Neville rzucił się do przody uderzyć Malfoya, a Harry i Ron go powstrzymywali.

- No i się zaczęło - westchnęła sama do siebie zirytowana dziewczyna i odeszła nie będąc szczerze ciekawa jak skończy się ta awantura.

********

Rudowłosa udała się do biblioteki aby zajrzeć do Greengrass. Nie miała ochoty narazie napotkać Darco i reszty slizgonów więc stwierdziła że najlepiej jak do niej pójdzie. Kiedy weszła do pomieszczenia od razy zmierzył ja mroźny wzrok Pani Pince przypominający aby zachować się odpowiednio.

Szybko znalazła Grace przy stole nieopodal działu z książkami o tematyce historycznej . Widać było ze brutneka już dlugo tam siedzi. Pochyla się zmęczona nad jedna z książek, a pozostałe pieść otaczają ją niczym forteca. Zielonooka odsunęła krzesła koło niej i się przysiadła.

- Jak ci idzie? - spytała,oczywiście szeptem.

- Chloe, to jakaś porażka - zajęczała - Kto to w ogóle wymyślił? Ale mam już dwie z trzech stron pergaminu wiec nie jest źle jak na moje umiejętności. Jeszcze godzinka i może skończę. Ale gobliny będą mi się po nocach śnić i te ich wojny - na te słowa Potter. Zachichotała.

- To dobrze - powiedziała, a potem westchnęła - Draco znowu wywalał bójkę z gryfonami..

- I jak się skończyło? - zapytała.

- Nie wiem, poszłam sobie i jestem tu.

- Ale wiesz, że tak już będzie? Ślizgoni i gryfoni są wrogami od od założenia Hogwartu, a Darco nie zamierza przerywać tej tradycji.

- Wiem... ale czasami liczę, żebmoże się powstrzyma i nie wiem nawet sama co zmieni się?

Głupota. Bo czemu niby by się miał zmienić? Przecież nie dla niej... O czym ty myślisz? - spytała sama siebie.

- To ja ci już nie przeszkadzam. Będę czekać na kolacji - powiedziała Chloe i skierowała się w stronę wyjścia z biblioteki.

________________________

Tak z ciekawości... Z jekiego domu jesteście?

Little DifferentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz