Rozdział 19

135 3 2
                                    

Normalnie Chloe o tej porze by wstała, była bowiem szósta ale tym razem Chloe otworzyła oczy już o piątej rano. Prawdopodobnie dlatego, że ciągle myślała o jej wczorajszej rozmowie z Draco. „ Slytherin jest twoim domem, może jesteś trochę inna, ale w dalszym ciągu jesteś ślizgonką". Czy mimo, że nie czuła się dobrze w Slytherinie i z ślizgonami to Slytherin mimo to był jej ostoją? W sumie jakby nad tym dłużej pomyśleć, to tylko ślizgoni rozumieją tutejsze normy i zasady, i im się to w końcu też nie podoba, przynajmniej nie do końca. Draco też miał racje, jest śligonką, czyli jednak w jakimś stopniu tu pasuje. Musi tylko spróbować to przetestować bo faktem jest też to, że może niezbyt próbowała przebywać z innymi ślizgonami... Ech to skomplikowane.

Rudowłosa stwierdziła, że chyba czas już wstać, a pomyśli o tym innym razem. Dzisiaj piątek. Pierwsza transmutacja, ciekawie się to zapowiada.

********

- Transmutacja to jednak czyste zło - mruknęła smętnie, przemierzając korytarze Hogwartu z brunetką u boku.

- Przesadzasz - powiedziała, uprzednia chicocząc na słowa zielonookiej.

- Wcale że nie - zbulwersowała się Potter - Mówisz tak tylko dlatego, że masz do tego dar i McGonagall mimo, że jesteś ślozgonką cię lubi, mnie z jakiegoś powodu nie znosi.

- Bez przesady. Nie nie znosi tylko cię po prostu nie polubiła. Jakbyś się postarała to może byłoby lepiej - powiedziała Greengrass.

- Ech nie mam zamiaru, wystarczy że i tak muszę tam być przez te kilka godzin w tygodniu.

- A gdzie ślizgońska ambicja do bycia najlepszą? - rzuciła żartem pierwszoroczna.

- Mogę być najlepsza z wszystkiego ale na pewno nie z transmutacji, moja przyszła praca na pewno nie będzie z nią związana - postanowiła Potter.

- Niech ci będzie, na szczęście da ciebie musisz się męczyć z transmutacja jeszcze tylko tydzień.

- Co? Jak to? - Chloe była zbita z tropu.

- Ty to już nie żyjesz w tym świecie. Za tydzień zakończenie roku - wyjaśniła brunetka.

- O Merlinie faktycznie! - powiedziała Chloe - Patrz zabrzmiałam jak czarodziej powiedziałam Merlinie - jej wypowiedz Dafne skwitowała chichotem.

- Może ten puchon zawrócił ci w głowie - powiedziała i sugestywnie podniosła brwi.

- Jaki... i w ogóle skąd wiesz że z nim gadam?

- W Slytherinie nic się nie ukryje, a tak na serio to Pansy ostatnio gadała, że uwaga cytuje : ta ruda szlama zaczęła zadawać się z jakimś mieszanym puchonem.

- Ech - westchnęła Chloe - Raz dla świadomości  Pansy on jest czystej krwi i dwa co ty w ogóle insynuujesz! On jest na czwartym roku! - zbulwersowała się rudowłosa.

- No dobrze już dobrze - podniosła ręce w geście obronnym - I tak już wiem swoje - dodała cicho.

- Co?

- Nie, nic nic...

********

- Gdzie ta Grace? - zastanawiała się Chloe, siedząc pod jednym z drzew na błoniach - był koniec czerwca i mało kto w tym upale siedział na dworze. Rudowłosa czekała na swoją przyjaciółkę która dziś po obiedzie podbiegła do niej i powiedział żeby o 18:00 wieczorem czekała na nią pod ich ulubionym drzew.

To tutaj, przyszły zaraz po ich pierwszym spotkaniu....

-Przepraszam, zamyśliłam się! – powiedziała szybko pomagając wstać niebieskookiej brunetce z granatowym krawatem.

Little DifferentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz