Rozdział 4

315 12 3
                                    

- Serio, czy ty i Grace musicie ciągle gadać o Quidditchu? - zapytała Chloe kiedy siedziała z Malfoyem w pokoju wspólnym.

- Tylko mugole i szlamy go nie lubią - prychnął Malfoy

- Znowu będziesz o tym mówił? - westchnęła - Przecież wiesz, że jestem półkrwi.

- Wiem i właśnie dlatego powinnaś przynajmniej sprawiać pozory osobie czysto krwistej. Mówiłem ci przecież, że w Sly...

-Tak, tak w Slytherinie nie toleruje  się mugolaków i osób półkrwi. Wspomniałeś o tym raz, dwa lub... milion razy.

- Mów co chcesz, ale nie powinnaś traktować moich słów jak błahostki, o ile chcesz się wpasować.

-Nie powinieneś iść już na trening? – zmieniła temat rudowłosa – Chyba nie po to kazałeś mi tu przyjść o tej chorej godzinie w SOBOTĘ – powiedziała wspominając sowę blondyna która o 5 rano zaczęła pukać w okno jej dormitorium– żeby się teraz spóźnić? – blondyn lekko speszony odwrócił wzrok a rudowłosa zaśmiała się cicho z jego reakcji. Zabawne było że taki zimnokrwisty Draco Malfoy ma jakieś uczucia poza gniewem i wyższością. Chłopak od razu spiorunował ją wzrokiem.

-  Nie patrz tak. Nie musisz się wstydzić ,że masz uczucia – śmiała się Chloe 

- Zamknij się

*******

- Mówię ci mina Weasleya była bezcenna kiedy oberwał tym zaklęcie  – żywa opowiadał Malfoy.

-  Toleruje tę opowieść tylko dlatego, że go nie lubię ale wiesz, że nie popieram twojej niezdrowej fascynacji cierpieniem innych.

- Nie innych tylko zdrajców krwi, to jest duża różnica. – zaoponował chłopak, a rudowłosa jedynie prychnęła.

- A teraz jakbyś nie zauważył mam coś innego na głowie – powiedziała wymachując księgą od transmutacji którą chwilę przed przyjściem blondyna zabrała z jednej bibliotecznych półek McGonagall miała zły humor zadawała nam esej na 10 stron o animagach!

- Poczekaj do drugiego roku, ona nie znosi Ślizgonów – powiedział Malfoy 

- Dlaczegooo?!? - jęknęła Chloe - obiecałam jeszcze Grace, że się z nią spotkam, ma ponoć jakąś nowinę do przekazania.

-  Przynajmniej ona jest czysto krwista – Potter przewróciła oczami na słowa chłopaka.

*******

Chloe spędziła w bibliotece jeszcze dobre dwie godzinki, zmęczona i przytłoczona informacjami z nielubianego przedmiotu musiała niestety zamiast do dormitorium udać się w kierunku Błoni  gdzie miała spotkać się z przyjaciółką. Gdy była już dość blisko i dogoniła grupę puchonów która szła przed nią nagle poczuła na sobie coś mokrego... To była woda! W dodatku o okropnej woni. Rozejrzała się oprócz całej zgraji oblanych tą samą wodą krukonów zobaczyła dwie rude czupryny. Nie musiała długo się zastanawiać kto to był. Bliźniacy Weasley. Nie można było sobie wyobrazić jak była wściekła w tej chwili; osoby z którymi jeszcze niedawno siedziała przy wspólnym stole teraz zrobili jej jej jej coś okropnego! A teraz jeszcze się z niej śmiali.

Chloe postanowiła zmienić nieco plany. Wiedziała że będzie się tłumaczyć Grace, ale była wściekła. Udała się do swojego dormitorium, aby wziąć prysznic. Musiała się starać o szacunek ślizgonów, a wszyscy gryfoni już bezpowrotnie jej nienawidzili z tego co mówił Draco. Krukoni, a nawet Puchoni patrzą na nią krzywym okiem.

- Boże za co!? Znaczy Draco mówi ,że ślizgani mówią na brodę Salazara!

Rudowłosa skoczyła na swoje wielkie i piękne łóżko, ono była jedyną potrzebną do życia jej rzeczą. Włożyła twarz w poduszkę i zaczęła wypłakiwać łzy zebrane po całym tygodniu. Powinna się wpasować, ale jak?

Little DifferentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz