65.CHOROBA?

229 14 1
                                    

Razem z Matteo wybraliśmy się wieczorem razem na kolację. Rodzinną kolacje. Bycie jego żoną jest czasem ciężkie. Bałam się pytań typu kiedy potomstwo. Ale nie tylko, między mną a Matteo przez ostatnią misję mieliśmy poważną kłutnie.

Zarówno moja rodzina jak i rodzina mojego męża. Zauważyli, że między nami się nie układało. A teraz nagle się pogodziliśmy. Cieszę się z tego, ale nie chce ciekawskich pytań. Dotyczących naszego pogodzenia się, które zapewne zada Loki.

Szliśmy korytarzem do wielkich drzwi. Kiedy nagle się zatrzymałam i spojrzałam za siebie.

-Ariana? - Spytał Matteo podchodząc do mnie

-Może ja wrócę do pokoju - Zaczęłam - Nie jestem głodna - Dodałam

-Nikt ci tu nie zrobi krzywdy stanę za tobą zawsze - Odpowiedział biorąc moją dłoń i razem skierowaliśmy się do jadalni.

Siedziałam obok Matteo. Ten jadł jakąś asgardzką potrawę. Ja nałożyłam na tależ sałatke. Bawiłam się widelcem kiedy Figa odchrząknęła. Spojrzałam w jej kierunku a ta rozmawiała z Loki'm.

-No to kiedy będę pradziadkiem? - Spytał Odyn a ja odłożyłam widelec na stuł. Chowając swoje drżące dłonie pod stuł.

Miałam ochotę krzyknąć. Wrzasnąć, coś rozwalić a siedziałam patrząc na wino w pucharze. Myśl o tym, że będę po tym grubsza zaczęła mnie nękać. Nie jadłam od trzech dni nikt nie wie. I się nie dowie.

Spojrzałam na Odyna sztucznie się uśmiechając.

-Masz wnuka od niedawna on ci wystarczy-Odpowiedziałam a Figa spojrzała na Loki'ego natomiast Thor na Odyna. - Nie oczekuj, że inni spełnią twoje zachcianki, co do mnie nie planuje mieć dzieci - Odpowiedziałam uśmiechając się

-Odynie to nie ten wiek może za kilka lat nie teraz-Zaczął Matteo

-To twoja żona - Zaczął Odyn

-To moja przyjaciółka i partnerka, i pogudź się z tym, że nie będzie dzieci - Odparł Stanowczo Matteo

-A jak tam Twoja kariera? - Spytał Loki

-Dobrze, chociaż planuje pszerwe, muszę odpocząć od niektórych spraw - Wyjaśniłam

-Na ile zostajesz? - Spytała wesoła Figa

-Jutro wyjeżdżamy Figo musimy...

-Odwiedzić babcie Matteo potem zobaczymy - Dokończyłam za męża

◾◾◾◾

Po kołach wróciłam z mężem do naszego ala apartamentu. Poszłam pod prysznic a po nim stanełam przed lustrem. Ubrałam satynowe czarne spodenki oraz bluzkę na ramiączkach.

Obruciłam się bokiem do lustra osłaniając swoje ciało. Żebra przebijały się przez skurę. Miałam posiniaczone plecy od zwykłego chodzenia.

-Ariana.... - Do łazienki wszedł Matteo patrzył na mnie a ja zakryłam żebra oraz plecy opuszczając łazienkę.

Weszłam na łóżko otulając się kołdrą. Czułam się zawstydzona. Co Matteo teraz sobie pomyśli. Kocham go on mnie.

Wzięłam wdech i wydech. Po uspokojeniu się próbowałam zasnąć ale poczułam ręcę obejmujące mnie. Obruciłam się widząc Matteo.

-Powiesz mi co się dzieje? - Spytał

-Jutro - Mówiąc to obirłam go i wedtchnęłam a ten pocałował mnie w głowę

-Kocham cię, dobranoc skarbie - Mówiąc to przymknął oczy

-Też cię kocham, dobranoc - Odpowiedziałam

Śnił mi się czarnoskóry mężczyzna ubrany w moro. Byłam na wojnie walczyłam z nim postrzeliła go a ten wbił mi ostrze pod żebra..

Obudziłam się dysząc. Złapałam się pod żebra nie czując bulu. Westchnęłam podnosząc się z łóżka.

Był środek nocy. Wymknęłam się na korytarz po czym na balkon. Usiadłam na obramowaniu balkonu i spojrzałam na księżyc. Był piękny świecił jasno.

Spojrzałam na swoje ręce widząc jak kości są widoczniejsze.

-Co robisz o tej porze? - Spytał Loki stojący obok mnie

-Siedzę nie widzisz? - Prychnęłam czując jak tracę siły

-Umierasz? - Spytał zaskoczony biorąc moją dłoń do rąk - Ale to niemożliwe - Zaczął przyglądając mi się

-Nie umieram, źle się czuję - Wyjaśniłam

-Jesteś w ciąży? - Spytał a ja uśmiechnęłam się

-Nie, jestem chora - Odpowiedziałam

-Nie możesz mieć dzieci? - Bardziej stwierdził niż spytał

-Mogę, ale nie chce teraz, muszę wyzdrowieć - Wyjaśniłam schodząc z murku

-A na co chorujesz? - Dopytał ciekawy

-Tego akurat mówić nie chce, Wolę żeby matteo pierwszy wiedział-Wyjaśniłam czując na sobie wzrok mężczyzny

-On nie umie kłamać - Wypalił nagle Loki - To może cię zaboleć

-Wolę prawdę od kłamstwa - Wyjaśniłam ruszając do pokoju.

Matteo leżał w łóżku nie spał i mi się przyglądał. Położyłam się obok niego przytulając się.

-Mój ojciec cię znalazł? - Spytał patrząc na mnie

-Tak, ale nie wie na co jestem chora - Mruknęłam

-Czekaj, jesteś chora? - Spytał zmartwiony

-Tydzień mi wystarczył Matteo, ta choroba powraca jak za grobu a ja nie chce z nią walczyć - Odpowiedziałam

-Nie jesz, bawisz się jedzeniem, ćwiczysz, masz siniaki, przeglądasz się w lustrze boże....

-Tak Matteo zaburzenia odżywiania wróciły, to niby nic takiego ale - Zaczęłam ale ten mnie przytulił

-Kocham cię mimo tego jak wyglądasz, czy jesteś bogata czy nie, sławna czy przeciętna, kocham cię za twój charakter moje biedactwo - Mówiąc to objął mnie

Poczułam ciepło na sercu. Nie muszę już ukrywać prawdy. Teraz tylko musimy znaleźć rozwiązanie.

SPÓŹNIONY ROZDZIAŁ KTÓRY POWINIEN BYĆ W TAMTĄ ŚRODĘ. NIE MIAŁAM WENY...

Jaki ojciec taka córkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz