Byłam już na miejscu. Standardowo musiałam zameldować się w hotelu po czym miałam zamiar iść na grób matki.
◾◾◾
Stałam nad grobem matki kładąc bukiet białych lilii na nagrobku. Uwielbiała je mówiła że kryją w sobie niewinność i delikatność dlatego są jej ulubionymi kwiatami.
Westchnęłam siadając na ławeczce.
-Mamo tęsknię naprawdę, ale wiem, że nie wrócisz, postaram się byś była że mnie dumna obiecuje - Odparłam wstając i opuszczając cmentarz
◾◾◾
Poszłam do hotelu się przebrać. Ponieważ upał dawał mi w kość. Przebrałam się w czarny top i dżinsową spódniczkę. Narzuciłam na ramię torebkę a na nos wsunęłam okulary przeciwsłoneczne. Wyszłam na miasto się przejść. Na jednym z bilbordów ukazał się mój ociec oraz Pepper informujący o ślubie. Wywróciłam oczami na to idąc dalej
Zatrzymałam się przy chłopaku śpiewającym na ulicy. Śpiewał piosenkę mojej mamy. Podeszłam bliżej a po moim policzku spłynęła łza. Zdjęłam okulary chowając je do torebki i patrząc na blondyna.
Ten tańczył uśmiechnięty a gdy mnie zobaczył przestał.
-Marzyłem by wystąpić przed Mery Grande i Jej córce, chciałem by mnie zauważyły, było to niemożliwe.... - Podeszłam do chłopaka obejmując go
-Masz talent - Odpowiedziałam stając obok niego
-Zaśpiewała byś ze mną? - Spytał uśmiechnięty
-Z przyjemnością - Odparłam biorąc mikrofon
Śpiewaliśmy tańcząc a w okuł nas zrobiło się niezłe zgromadzenie. Zauważyłam nawet jakąś kamerę. Ale olałam to śpiewając jakby nigdy nic. Gdy nasz występ się skończył. Poczułam się dziwnie widząc w okuł tylu ludzi.
-Dziękuję za zaśpiewanie ze mną piosenki naprawdę marzenia się spełniają ludzie! - Odparł podekscytowany.
-Miło mi naprawdę - Odparłam nakładając okulary - Muszę już iść miło było...
-Troye
-Miłego dnia Troye - Mówiąc to odeszłam przeciskając się przez tłum
◾◾◾
Minął tydzień od kiedy jestem w LA. Codziennie odwiedzałam grób matki. Nagrałam z Troye'm piosenkę którą śpiewaliśmy na ulicy. Byłam na dwóch wywiadach i wystąpiłam w teatrze. Dzięki temu wszystkiemu powoli zapominałam o problemach. Kobieta którą zapowiadała matka nie pojawiła się. Co było znakiem na to, że miałam urojenia.
◾◾◾
Wyszłam z hotelu z walizką czekając na Ubera. Obok mnie zatrzymał się czarny samochód z przyciemnionymi szybami. Jedna z nich opadła i dostrzegłam Wandę oraz Natasha'e.
-Mamy prywatny Samolot - Odparła wdowa
-A twój ojciec się opanował więc możesz na spokojnie wracać do domu-Odparła Wanda
-Okey ale co jeśli nie chce wrócić? - Spytałam
-Zanim znajdziesz mieszkanie trochę minie z resztą jesteśmy po twojej stronie - Odparła Natasha
-A Matteo przyjedzie po jutrze więc - Po tych słowach spakowałam walizkę i wsiadłam do samochodu
◾◾◾
Leciałyśmy samolotem a ja stresowałam się niemiłosiernie. Jak Matteo wie co się stało? Jak Loki mu powiedział? Co jeśli pomyśli, że jestem nienormalna?
-Ariana i jak tam w LA? - Spytała Wanda
-Pracowity tydzień wiecie to bo pewnie oglądałyście telewizję - Odpowiedziałam wymijająco
-Mogła byś nam szczerze powiedzieć co stało się po wybuchu? Dlaczego uciekłaś do ruin? - Spytała Nat
-Widziałam mamę, znaczy ducha, mówiła i tym, że ktoś mnie ściga chce zabić jakaś kobieta, była ojca chyba nie jestem pewna starałam się o tym zapomnieć-Wyjaśniłam
-To by wyjaśniało dlaczego straciłaś kontrolę-Zaczęła Wanda- Masz natłok myśli i bum wszystko rozwalone - Odparła
-Tak ale to przez ten gaz czy tam mgłę ja umiem utrzymać kontrolę - Wyjaśniłam pełna spokoju
-Ja tam się cieszę, że humor ci wrócił - Odparła Nat
◾◾◾
Byłam już w bazie a dokładniej w swoim pokoju, wypakowałam bagaż. Wzięłam prysznic i poszłam położyć się spać
CZYTASZ
Jaki ojciec taka córka
FanfictionAriana Merry Stark to córka jednej z wybitniejszych piosenkarek Merry Grande oraz geniusza Tony'ego Stark'a. Dziewczynę wychowuje matka aż do pewnego czasu...