- Przyniosłam ci świeże kwiaty... - mówiła nastolatka poprawiając podarunek. – Mamo... - spojrzała z bladym uśmiechem na nagrobek. – Emma czuje się już lepiej, wróciła do szkoły. – opowiadała. – Wiesz, ostatnio poznałam też wszystkich kapitanów z Toman. – uśmiechnęła się. – Są naprawdę bardzo mili. Ich gang powoli staje się coraz większy, a Mikey jest naprawdę świetnym przywódcą. Wiem to nie tylko z obserwacji, wiele rzeczy dowiedziałam się też od Emmy. – westchnęła ciężko. – Cieszę się, że ich poznałam, znalazłam przyjaciół, mamo... Jest tak jak mówiłaś. – patrzyła ze smutkiem na nagrobek. – Nie zawiedziesz się na mnie, tak jak obiecałam, będę wiodła długie i szczęśliwe życie. – skinęła głową. – Furukawa-san jest dalej tak samo miła i kochana, wciąż często pomagam w jej piekarni, ale nie martw się, nikt ze szkoły się o tym nie dowie. Jak na razie wie tylko Emma, ale to przyjaciółka i wiem, że mogę jej ufać, wiele razy to udowodniła. – mówiła. – Jej brat... Mikey... - na samo wspomnienie o nim dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła. – Bardzo o nią dba... Jest miły, troskliwy, bardzo się o nią martwił, gdy chorowała. Widać jak bardzo są ze sobą zżyci, to urocze. Po śmierci ich starszego brata oboje znacznie bardziej dojrzeli, troszczą się o siebie i swojego dziadka... Podziwiam ich. – zaczęła się bawić rękami. – Mamo... Nie wiem co mam zrobić... Wiele razy próbowałam dotrzeć do cioci Masako, ale to na nic. Yokoyama-san przeraża mnie jeszcze bardziej. Ostatnio znowu się na nas wkurzył i nam się oberwało... Ale nie martw się, już jest lepiej, siniaków już prawie nie widać. – uśmiechnęła się smutnie po czym wstała i się nieco otrzepała. – Będę się już zbierać. – powiedziała i po raz ostatni spojrzała na grób. – Do zobaczenia, mamo.
Przechodząc między pozostałymi grobami nagle zwróciła uwagę na jedno z nazwisk. Gdy podeszła bliżej wiedziała, że się nie pomyliła.
- Shinichiro Sano... - przeczytała po czym po cichu pomodliła się nad jego grobem.
Ami dostrzegła zwiędłe kwiaty więc postanowiła je wziąć.
- Eh? Ami-chan...? – usłyszała nagle obok siebie zdziwiony głos.
- Ah, Mikey. Ohayo... – uśmiechnęła się do blondyna. – Wzięłam zwiędłe kwiaty. – wskazała. – Widzę, że przyniosłeś nowe. – dodała z uśmiechem.
- Tak. – odparł i położył nowy podarunek na grobie brata. – Skąd się tu wzięłaś? – zerknął na towarzyszkę.
- Byłam na grobie mamy. – wyjaśniła. – Gdy zobaczyłam grób waszego brata, postanowiłam się zatrzymać i podarować mu modlitwę. – dodała i uśmiechnęła się miło do Sano.
- Dziękuję... - chłopak skinął głową.
Po kilkuminutowej wymianie zdań zgodnie stwierdzili by przejść się na spacer. Bardzo miło im się razem rozmawiało.
- Skoro jesteś starszy o rok od Emmy i ode mnie, to powinnam ci mówić „Mikey-senpai". – powiedziała nastolatka co wywołało cichy śmiech blondyna.
- Nie trzeba. – śmiał się. – Pozostań przy „Mikey'm".
Chwilę później Sano wskazał wolną ławkę znajdującą się w pobliżu placu zabaw, postanowili zrobić chwilę przerwy od spaceru i przysiąść w wolnym miejscu.
- Podziwiam cię, wiesz? – Kojima przerwała cisze i z uśmiechem spojrzała w niebo. – Jesteś tak silny i odważny... Twoi ludzie cię słuchają i z chęcią dalej za tobą podążają. – mówiła, a po chwili jej mina nieco posmutniała. – Też chciałabym znaleźć w sobie taką siłę... - dodała ciszej. – Mam wrażenie, że wszystko zaczyna mnie przerastać... Tracę grunt pod nogami i... Nie radzę sobie... - spuściła smutnie głowę, a w chwili, gdy przypomniała sobie, że Mikey jej słucha od razu przywołała na twarz uśmiech. – Wybacz, zapomnij o tym... Udało ci się zdobyć nowych rekrutów? – specjalnie zmieniła temat.
CZYTASZ
Always By Your Side | S.M. (PL)
Fanfiction„ - Mikey! - krzyknęła biegnąca dziewczyna po czym zatrzymała się przed zejściem ze schodów i spojrzała na stojącego nieopodal blondyna. Chłopak zatrzymał się, gdy tylko usłyszał jej głos i spojrzał wprost na nią. Gdy nastolatka nieco odsapnęła, spo...