5.

628 43 4
                                    

Od ostatniego incydentu minęło sporo czasu. Kojima nie wróciła do szkoły, a partner jej ciotki tłumaczył jej nieobecności tym, że nastolatka zachorowała.

Mężczyzna był okropnie zdenerwowany. Krzyczał, niszczył wszystko co wpadło mu w rękę i nie obeszło się bez bicia pozostałej towarzyszącej mu dwójki kobiet. Ami została zamknięta w pokoju, mało jadła, strasznie pobladła i nie miała na nic sił.

Po śmierci jej matki, nastolatka wpadła w bardzo głęboką depresję, a teraz zdawało się, że owa choroba powracała z tym, że tym razem nie wyjdzie z niej tak łatwo lub wcale. W tamtych czasach, jej ciocia cały czas była przy niej lecz teraz, gdy Yasu jest tuż obok, Ami pozostała całkiem sama. Strach ponownie powrócił, a jasnowłosa zaczęła czuć się jeszcze bardziej bezsilna niż zwykle. Uczennica nie mogła skontaktować się z przyjaciółmi, Yokoyama-san zabrał jej telefon i zabronił wychodzenia z pokoju. Stare siniaki zaczynały znikać lecz nowe wciąż widniały na jej ciele.

Kojima siedziała w ciszy w swoim pokoju, oparta plecami o ścianę wpatrywała się pustym wzrokiem na świecące gwiazdy przyklejone na jej suficie.

Po kilku minutach rozległy się kolejne wrzaski.

- Mam dość rozumiesz?! - krzyczała ciocia. - Nie masz prawa jej tak traktować! Ani jej, ani mnie! Zbyt długo milczałam, teraz to się zmieni! - kłócili się. - Myślałeś, że nie dowiem się o tym, że podmieniałeś mi leki! Chciałeś, żebym była na każde twoje zawołanie i robiła wszystko to, czego chcesz! Koniec z tym!

- Nie poradzisz sobie beze mnie! - krzyczał Yasu.

- Radziłam sobie wcześniej i poradzę, i teraz!

- Robię to dla waszego dobra! Chronię was. - mówił mężczyzna.

- To nazywasz ochroną?! To jest ciągłe życie w strachu, Yasu! - krzyczała kobieta. - Zabiłeś niewinne dziecko, a jego ojca doprowadziłeś do takiego stanu! Koniec z tym... - otarła twarz. -Nie pozwolę ci na to więcej, nie skrzywdzisz już ani Ami, ani mnie... Nikogo. - dodała twardo. - Zapłacisz za wszystko, nawet takich jak ty spotka kara. - powiedziała po czym z trzaskiem drzwi opuściła dom, a Yasu wybiegł zaraz za nią.

Minęło kilka godzin. Kojimie nawet nie przeszło przez myśl by próbować teraz stąd uciec. Była w takim stanie, że nie wiedziała co się wokół niej dokładnie dzieje. Wyglądała podobnie jak Masako, gdy była truta lekami, a nawet i gorzej. Chęci do życia zanikały.

Ciekawiło ją czy przyjaciele jeszcze o niej pamiętają, czy jednak zapomnieli, tak jak wszyscy pozostali. A może wszystko to było jednym, długim snem? Co tak naprawdę było rzeczywistością, a co marzeniami?

Ciocia nastolatki zgubiła szukającego ją partnera i udała się w jedyne miejsce o jakim w tamtej chwili pomyślała. W tej chwili tylko jedna osoba potrafiła pomóc jej siostrzenicy. Kobieta wiedziała, że musi go odnaleźć.

Przechodząc ponownie obok piekarni, Masako natknęła się na przyjaciółkę Ami, Emmę Sano, starsza poprosiła ją o pomoc i wyjaśniła całą sytuację. Po kolejnych długich minutach, ciotce udało się znaleźć chłopaka, którego poszukiwała.

- Sano Manjiro... - powiedziała załamanym głosem po czym podeszła do zdziwionego blondyna i padła przed nim na kolana, łapiąc go przy tym za rękę i głośno płacząc.- Pomóż jej... Błagam... - mówiła. - Tylko ty możesz to zrobić... Inaczej znowu wrócą stare czasy i ponownie zamknie się w sobie... - płakała. - Znowu nie będę mogła usłyszeć jej głosu... - spojrzała na chłopaka. - Mikey? Tak? - patrzyła na blondyna, który teraz ukląkł obok roztrzęsionej kobiety i próbował ją uspokoić. - Gdy Yasu nas pobił, byłeś pierwszą osobą, o której Ami pomyślała... Martwiła się, że Yasu dopadnie też ciebie, chroniła cię... Starała się przez tak długi czas... - spuściła głowę. - A ja... - otarła łzy i podała mu niewielki pakunek. - Chociaż tyle mogę... Tu jest wszystko co udało mi się znaleźć w gabinecie Yasu na jego temat. Są zdjęcia, nagrania jak grozi ludziom, niepodważalne dowody na to, co zrobił Hiroshiemu i jego synowi... - ponownie spojrzała na Sano. - Błagam... Pomóż... - płakała.

Wszystkie dowody zostały dostarczone do znajomego Mitsuyi, który od razu się tym zajął, a jego znajomi policjanci znaleźli Yokoyamę i zamknęli go w areszcie. W tym samym czasie Masako przyprowadziła starszego Sano do domu, by ten zobaczył się z Ami.

Dom nie był posprzątany, wszystko było poprzewracane do góry nogami jak po przejściu jakiegoś huraganu. Mikey zajrzał do pokoju Kojimy i zastał załamaną nastolatkę siedzącą na podłodze. Jej wzrok był pusty, nic nie powiedziała ani nawet nie spojrzała w ich stronę. Manjiro pękało serce, gdy widział ją w takim stanie. Blondyn powoli wszedł do pokoju, rozejrzał się wokół po czym ukucnął naprzeciwko niej i cicho westchnął zauważając, że jasnowłosa nawet na niego nie spojrzała. Sano zerknął na jej posiniaczoną dłoń i dostrzegł, że młoda Kojima ma taką samą bransoletkę, co on. Chłopak mimowolnie się uśmiechnął po czym wziął ją delikatnie za rękę i pogładził.

- Ami-chan... - szepnął spoglądając na nią. - Baji zjadł moje całe dorayaki. - oznajmił. - Przydałaby się twoja pomoc. - blondyn przysunął się do dziewczyny i delikatnie odgarnął kosmyk jej włosów po czym pogładził ją po policzku. - Wybacz, że mnie przy tobie nie było... -szepnął. - To się już więcej nie powtórzy. - zapewnił ją, blondyn starał się dowiedzieć co się działo i dostać się do nich lecz niestety mu się nie udało. Nie na czas. - Ami... - gładził ją po policzku. - Jestem przy tobie...

Kojima powoli spojrzała na blondyna, nie poznała go od razu. Dopiero po krótkiej chwili dotarło do niej, kto siedzi tuż obok niej. Nastolatce zebrały się łzy w oczach.

- M-Mikey...? - szepnęła niepewnie łamiący się głosem.

- Mm... - Sano skinął głową i uśmiechnął się ciepło. - Tak, jestem tu. - wciąż delikatnie ją gładził po policzku.

- Mikey... - zapłakała po czy przysunęła się do przywódcy.

- Jestem przy tobie. - mówił chłopak po czym przytulił roztrzęsioną nastolatkę i oparł brodę na jej głowie.

Kojima zaczęła płakać i jeszcze bardziej wtuliła się w Manjiro obawiając się, że ten zaraz zniknie. Tak się jednak nie stało. Mikey siedział przy niej do czasu, gdy jasnowłosa przestała płakać i nieco się uspokoiła. Ciągle powtarzał jej, że jest przy niej, by wiedziała, że to nie sen, że młoda kobieta nie jest już sama.

Yasu stracił możliwość wykonywania swojego zawodu, trafił na długie lata do więzienia, a Ami wraz z ciocią mogły na nowo zacząć żyć.

Czas mijał naprawdę szybko, niedługo minie już praktycznie rok od poznania nowych, wspaniałych przyjaciół.

Emma poprosiła Kojimę o pomoc. Mikey się rozchorował i miał wysoką gorączkę. Podczas, gdy młodsza Sano udała się po leki, druga nastolatka skończyła gotować ciepły posiłek i udała się do pokoju Manjiro by dać mu coś do jedzenia. Nastolatka postawiła potrawę na biurku, po czym usiadła na łóżku obok rzekomo śpiącego blondyna.

- Mikey? - spojrzała na niego. - Chodź, zjesz coś. - powiedziała i szturchnęła go delikatnie na co przywódca tylko coś wymamrotał i położył głowę na kolanach dziewczyny.

Ami westchnęła po czym odgarnęła kosmyk włosów z jego twarzy i przyglądała się przez chwilę śpiącemu nastolatkowi. Wyglądał uroczo.

- Mikey... - szepnęła ponownie i pogładziła go po włosach. - Musisz coś zjeść. - nalegała po czym nieco się nachyliła by pomóc mu wstać.

Sano jednak przekręcił się tylko na bok, w tej samej chwili co Kojima się nad nim nachyliła. Manjiro był półprzytomny lecz mimo tego delikatnie się uniósł, a wtedy ich usta się ze sobą złączyły. Zaraz potem blondyn ponownie położył się towarzyszce na kolanach i dalej spał, a zaszokowana Ami musiała dokładnie przeanalizować co się właśnie stało. W ciągu sekundy rumieńce wkradły się na jej twarz.

To był jej pierwszy pocałunek, a widząc stan Mikey'ego, ten zapewne nie będzie tego nawet pamiętał. Kojima cicho westchnęła po czym przykryła śpiącego nastolatka kocem.

Z niewiadomych dla niej powodów, poczuła dziwne ciepło na sercu. Skąd jej się to brało? Dlaczego on tak na nią działał?

Always By Your Side | S.M. (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz