Wydeptywałam równy rytm stopą o drewniane panele. Muzyka roznosząca się po kuchni wyginała moje ciało w różne strony. Tańczyłam biodrami, a w prawej dłoni trzymałam nadgryzione jabłko. Kwaskowaty posmak dostał się do kubków smakowych. Było piętnaście po dziesiątej, a ja czekałam na przyjaciół. Tata wyszedł z Suzy na spacer tym samym zostawiając mnie samą w domu. Robiłam kolejne kroki i śpiewałam głośno piosnkę lecącą w radiu Nelly Furtado – Maneater. Kołysałam się co chwilę wyginając na boki ...I want to see you all on your knees, knees Either wanna be with me, or be me!.. Nagle usłyszałam walenie w drzwi i wiedziałam, że są to Cloe i Scott. Nigdy nie dzwonili dzwonkiem, a walili natarczywie jakby mieli za chwile wyważyć drzwi.
W progu zobaczyłam uśmiechniętą brunetkę. Zielonooka miała na sobie luźną sukienkę w fioletowym odcieniu. Tuż za nią stał mulat w dużej hawajskiej koszuli i białych krótkich spodenkach. Zrobiłam ukłon zapraszający gości do środka. Gdy Lopez usłyszała muzykę zaczęła śpiewać i skierowała się do kuchni. Pewnym ruchem usiadła na blacie i zaczęła wydawać jeszcze głośniejsze dźwięki ....make you spend, hard make you want all of her love... Zobaczywszy ogromny uśmiech na jej twarzy również zaczęłam wydzierać się w niebo głosy.
Cloe była moją bratnią duszą. Już za najmłodszych lat uwielbiałyśmy golić włosy lalkom w przedszkolu i patrzeć, jak inne dziewczynki płaczą na ten widok. Nawet nasza wychowawczyni zaprosiła rodziców na rozmowę. Niepokoiło ją nasze zachowanie, a nam zwyczaje sprawiało to frajdę. Byłyśmy dość ciche, ale według innych dziwne. W późniejszej klasie poznałyśmy Scotta, który wydobył z nas to co było skryte. Nasze pierwsze spotkanie odbyło się w szkolnej łazience, gdy pomagałam zapiąć zepsuty zamek w spodniach Lopez. Chłopak pomógł nam używając większej siły, jednak nie było to nic trudnego. Było to bardzo dziwne, ale fajne spotkanie. Do teraz po alkoholu wypominamy, że możemy pomóc brunetce z uporczywym zamkiem. Na wagary chodziliśmy zawsze we trójkę i wszystkie problemy były naszą sprawką. Nauczyciele nie mieli na nas siły, a to jedynie nakręcało i dodawało pewności siebie.
- Jest Aaron?
- Wyszedł z Suzy.
- To na co czekamy? – dziewczyna zeskoczyła z kuchennej szafki. - Dach? – zapytała, a my pokiwaliśmy głową i ruszyliśmy na piętro.
Ostrożnie przeszliśmy przez otwarte okno i usiedliśmy na dachu.
- Macie fajki? – zapytał klepiąc dłońmi po kieszeniach białych spodni. Pokręciłam przecząco głową.
- Ja mam. – odpowiedziała wyciągając z biustonosza paczkę cienkich papierosów. Poprawiła ubranie i wystawiła kartonik w naszą stronę.
- Cloe, już jak palić to normalne szlugi. – powiedział niezadowolony, ale poczęstował się jedną używką.
- Za to ja chętnie. – odparłam sięgając po papierosa.
Przez kolejne minuty rozmawialiśmy o totalnych durnotach wypalając papierosy. Cloe żaliła się na bolący brzuch spowodowany okresem, gdy ja rozkładałam koc za naszymi plecami. Było dość ciepło, ale murowana ściana wydawała się zbyt zimna.
- Wiadomo coś z tymi numerami? – wybełkotał wypuszczając dym z ust.
- Jeszcze nie gadałam o tym z tatą. Nie za bardzo wiem, jak go spytać. – dodałam siadając na końcu kocyka.
- Jak to nie wiesz? Normalnie, powiedz prawdę.
- O tak jasne. – wyrzuciłam. – Zacznę od hej tato, możesz sprawdzić tą rejestrację, bo podejrzewam, że właścicielem tego pojazdu to nasz włamywacz. – wykrzywiłam usta w sztucznym uśmiechu.
CZYTASZ
Skradziony Umysł
Romance~ Między miłością, a nienawiścią jest bardzo cienka nić, której nie dostrzegaliśmy... I to właśnie nas zgubiło... ~ Lilly Evans, siedemnastoletnia dziewczyna wychowywana przez ojca jest dość... specyficzna? Według niektórych uczniów szkoły. Lilly ni...