Ból, który przeszywał ciało budził strach. Fizycznie odczuwałam jedynie chłód, jednak dyskomfort nie tylko tyczył się ciała. Oddychałam ciężej z każdą spływającą łzą po skórze mulata. Strach przed tym co miało nastąpić przerastał nas samych. Choroba i cierpienie są ogromnym ciężarem, ale gdy jest to bliska osoba odczuwasz to mocniej – intensywniej. Masz chęć zabrania wszystkich rozterek na siebie, ale tak się nie da. Nie da się z dnia na dzień uzdrowić. Nowotwór złośliwy płuc. Właśnie taki osąd dostała May Wesley, a razem z nią Scott Roy Fills. Siedzieliśmy przez następne trzydzieści minut bez słów. Nie panowała cisza. Po pomieszczeniu rozlegał się głośny płacz chłopaka. Moje oczy zaszkliły się. Otulałam go ramieniem i głaskałam po głowie.
- Scott. – wymamrotałam cichuteńko. – Spójrz na mnie. – wychyliłam się w jego stronę i dłonią otarłam policzek. – Będzie dobrze. Wygramy to. Nie ma dla nas rzeczy nie możliwych.
- Ostatnio, jak mieliśmy się zjawić w klubie był to dzień w którym się dowiedziałem. – westchnął i usiadł. – Z każdym dniem gasła w oczach. Czułem, że dzieje się coś nie dobrego. Gdy przyjechałem bez uprzedzenia na biurku znalazłem garść włosów. Tych pięknych czarnych włosów. – przetarł oczy i kontynuował. – Przyznała się, że jest po trzeciej chemii, ale nie ma rezultatów i robią się przeżuty. Chciała nawet zerwać kontakt, żebym nie widział przez co przechodzi, ale kurwa kocham ją. Kocham ją i nie mogę jej zostawić. Schudła z dnia na dzień, przestała jeść.
- Jest młoda, jej organizm da radę. Musi. – ścisnęłam mocniej jego dłoń. – A jej rodzina?
- Erick mało się odzywa, chyba znosi to najgorzej. Nie chodzi na treningi i każdą wolną chwilę spędza w domu z May. Jej rodzice jeżdżą po całym stanie i szukają najlepszych lekarzy, a ona... – pokręcił głową. – Pogodziła się. – spojrzał w moje oczy, a jego broda zadrżała.
- Pogodziła się? – uniosłam brwi i starałam się nie rozpłakać.
- Powiedziała mi, że każdy kiedyś umrze, a ona po prostu zbierze manatki trochę wcześniej. Tak mi powiedziała, rozumiesz to? Ona nawet nie chce przystępować do następnej dawki.
- To jest ratunek, a ona ma dla kogo żyć. Jej rodzina i my nie pozwolimy się jej poddać.
- Lilly, ja ją kocham. Kocham tak mocno. Dlaczego los chce mi ją odebrać? Dlaczego? – wyszeptał uwalniając kolejne łzy.
- Nikt nikogo nie zabierze. Będziemy walczyć. Nie możemy się poddać. Musisz być silny, dla niej. – pociągnęłam nosem.
- Oj Li... - zapłakał i ponownie zanurzył się w moich ramionach.
Ojciec przyjechał i go zabrał. Ciężko to znosił, ale komu byłoby łatwo w takiej sytuacji? Zamknęłam za nimi drzwi i poszłam na górę do pokoju. Gdy znalazłam się w środku pękłam. Złapałam się za głowę i zaczęłam chodzić po pomieszczeniu. Starałam się uniknąć skruchy przed przyjacielem, aby nie pogorszyć sytuacji. Pierwsze łzy spływały z mego policzka, jak deszcz opuszczający rynnę. Odblokowałam telefon i zagryzłam policzek do momentu poczucia metalicznego posmaku krwi. Miałam dwanaście nieodebranych połączeń i kilka wiadomości.
Scott Roy Fills: Lilly błagam odbierz.
Scott Roy Fills: Stało się coś strasznego, musimy pogadać.
Scott Roy Fills: Lilly proszę, potrzebuję cię.
Scott Roy Fills: Nie zostawiaj mnie samego.
Nie czytając dalej rzuciłam urządzenie na łóżko. Oddech na tyle przyśpieszył, że nie mogłam złapać powietrza. Szybko pobiegłam do łazienki. Opłukałam twarz zimną wodą i zaczęłam liczyć do dziesięciu. Nie mogłam się uspokoić. Dostałam ataku paniki z którym nie mogłam zwyciężyć. Spojrzałam w odbicie i miałam ochotę wybić szkło.
CZYTASZ
Skradziony Umysł
Romance~ Między miłością, a nienawiścią jest bardzo cienka nić, której nie dostrzegaliśmy... I to właśnie nas zgubiło... ~ Lilly Evans, siedemnastoletnia dziewczyna wychowywana przez ojca jest dość... specyficzna? Według niektórych uczniów szkoły. Lilly ni...