30. Nie zostawiaj mnie (NOWY)

3.5K 173 197
                                    

   Życie nauczyło mnie, aby niczego nie oczekiwać, ale spodziewać się wszystkiego. Tym razem się nie posłuchałam. W zasadzie nigdy tego nie robiłam. Miałam wrażenie, że przez chwilę żyłam w pewnego rodzaju bańce. W bezpiecznym miejscu, gdzie mogłam zaznać spokój. Przez krótką chwilę owinięta jej kocem, chowałam się przed swoimi demonami i troskami. Tymi dnia codziennego i sytuacjami, które wymykały się spod kontroli. Jednak musimy pamiętać, że nic nie jest wieczne, a przede wszystkim trwałe. Przedmioty, relacje, jak i samo życie jest niesamowicie kruche. Wystarczy jeden mocniejszy ucisk i wszystko zamienia się w pył. Pył, który z wiatrem zniknie w zapomnienie. Niestety umknęła mi ta informacja. Moja bańka pękła. Zostałam pozostawiona na bodźce, które przebijały mnie na wylot. A czy człowiek da radę przetrwać z poważnie zranionym sercem? Jak długo da radę?

Moje ręce natychmiastowo zdrętwiały i rozluźniły się. Każdy napięty mięsień wrócił do swej poprzedniej formy. Z dłoni wyślizgnął się skrawek papieru i powoli opadł na kuchenny blat. Powędrowałam za nim wzrokiem. Przede mną znajdowało się pięć kartek z dobrze znanym pismem. Po chwili na jednej z nich pojawiła się mokra plama. Szybko przetarłam twarz, aby dłużej nie tonąć w morzu łez. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam się śmiać. Wyglądałam, jak wariatka. Śmiałam się mimo, że moje oczy nadal produkowały dużą ilość słonej wody.

- I po co było to wszystko?

Cała się trzęsłam. Czułam, że to już za dużo. Powoli przyzwyczajałam się do braku jego obecności. Część mózgu odpowiedzialna za pamięć starała się wymazać tego człowieka. Prawię się udało. Te listy były zaprzeczeniem tego co usłyszałam z jego ust. Nie wiedziałam w co mam wierzyć. Może pisząc był pijany? A przy ostatnim spotkaniu naćpany? Było tak wiele pytań i tak mało odpowiedzi. Czułam, że wszystko zaczęło mnie przerastać. Wypadek, nowa partnerka taty, gorsze relacje z bliskimi, praca i on. Zjawił się, jak deszcz podczas wczesnej wiosny. Niby się go spodziewasz, ale liczysz, że pierwsze promienie słońca zagoszczą, jak najdłużej.

Wiele nie myśląc wstałam i zaczęłam rwać każdą kartkę. Płakałam i śmiałam się patrząc, jak coś co stało się znaczną częścią mojego życia się kończy. Jak my się skończyliśmy. Ale przecież nigdy nie było żadnych nas. Uświadomił mi to w najgorszy sposób, choć najbardziej dosadny i konkretny. Zebrałam skrawki i podeszłam do kosza, aby je wyrzucić. Nachyliłam się nad śmietnikiem i poczułam, że moje zranione serce za moment dostanie palpitacji. Na tle czarnego worka, wzrok przykuł biały plastik. Był to test ciążowy.

Wyciągnęłam go i w myślach błagałam wszystkich świętych, aby był to jakiś zły sen. W dłoni trzymałam pozytywny test, który najprawdopodobniej należał do partnerki taty. Zabrakło mi powietrza. Tego dnia czułam wszystkie możliwe emocje. Radość na widok Luka po której nastał smutek, a później złość i przerażenie. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i od razu wybrałam numer. Pierwsze dwa połączenia zostały perfidnie odrzucone. Gotowało się we mnie coraz mocniej. Po piątym połączeniu w słuchawce usłyszałam głos.

- Lilly, to nie najlepsza pora. Później zadzwonię. – wysapał do głośnika.

- Nie potem. Co to ma znaczyć?!

- Lilly, nie wiem o co ci chodzi, ale naprawdę nie mogę teraz rozmawiać. Jestem w szpitalu.

- A co może pani mama zaczęła rodzić? Planowaliście mnie o tym czymś w ogóle poinformować?

- Li, ostatni raz mówię, że nie mogę rozmawiać.

- A no tak, kochany tatuś, który zawsze ma coś na głowie i jest zajęty. Patrz żebyś chociaż pępowinę zdążył odciąć. Nie może cię to ominąć.

- Do cholery, babcia trafiła do szpitala! – podniósł znacznie ton.

- Co? Jak to? Co z nią? – ściszyłam głos. Moja postawa spokorniała wyczekując na odpowiedź. Przez prawie minutę trwała cisza. – Halo, tato co z babcią? Znowu skacze ciśnienie? Odwodniła się?

Skradziony UmysłOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz