Dyszałam ciężko. Klękałam na chłodnym asfalcie i wpatrywałam się w poszkodowanego. Potrąciłam człowieka o mało nie robią mu korekty ciała, która zmieniłaby jego życie, a raczej zakończyła. Był to również idealny przepis, jak w kilka sekund zniszczyć swoje życie. Spędziłabym kilka lat za kratami, a rodzina potrąconego nigdy nie spojrzałaby mi w twarz. Plotki o tym, jak córka szeryfa potrąciła śmiertelnie pieszego rozniosłyby się z prędkością światła. Prosty i szybki sposób.
Nic tylko pakować walizkę z piżamą w paski.
Gdy mężczyzna odwrócił głowę zaniemówiłam. Moje gardło ścisnęło się w supeł tym samym zabierając resztki tlenu. Nie mogłam uwierzyć, że to prawda. Nie mógłby być to pierdolony przypadek. Zamrugałam szybko trzy razy, aby upewnić się czy nie mam omamów. Niestety obraz stał się jeszcze dokładniejszy i wyraźniejszy. Podświadomość nie plotła mi figli. Pragnęłam, aby była to fikcja, którą sobie wymyśliłam, jak po upojeniu alkoholowym. Chciałam znaleźć się w ciepłym łóżku okryta kołdrą, ale rzeczywistość była inna. Mroczna, chłodna i przerażająca. Nie zmyśliłam sobie tego wypadku. Naprawdę potrąciłam człowieka i to w dodatku Luka Harrisa, który prawdopodobnie włamał się do mojego domu, ukradł do niego klucze i uratował przed bandą pijaków.
Złapałam się za głowę i poleciałam do tył siadając na ulicy. Chłopak przymrużył oczy, aby dostrzec kto jest aż tak nierozważnym kierowcą. Siedziałam tyłem do reflektorów co przeszkodziło mu w szybkiej ocenie sytuacji. Ja natomiast widziałam go dobrze. Dokładnie widziałam, jak jego wcześniej zaszyta skroń ponownie krwawiła. Ciemna bordowa ciecz powoli przedzierała się przez skórę. Jego oczy były zamglone, ale mimo to widziałam w nich złość. Wulkan, który za moment eksploduje. Nie zobaczyłam bólu tylko wściekłość i rozdrażnienie. Powieki nagle otworzyły się o wiele szerzej niż wcześniej. Wtedy zrozumiał kto był sprawcą jego bliskiego spotkania z ziemią.
- Co z tobą kurwa jest nie tak?! - krzyknął. Na jego szyi pojawiła się dobrze uwydatniona żyła. Siedziałam w ciszy nie wiedząc co odpowiedzieć. To nie mogło dziać się naprawdę. Może mi się to śniło i za chwilę miałam się obudzić. – Ogłuchłaś czy co?!
- Boże, naprawdę nie widziałam cię. - zająkałam.
- Ty mnie śledzisz?! – zapytał, a ton jego głosu był zimny, jak lód. Chłopak dyszał ciężko, a krew dopłynęła do policzka. Nie był to przyjemny widok, ale wiedząc, że jest to mężczyzna przez którego miałam koszmary, delikatnie mi ulżyło. Dziwne uczucie które mnie zaniepokoiło. Mimo wszystko oboje mieliśmy teraz za uszami.
Należało mu się.
- Co?! Nie! – krzyknęłam i pokręciłam głową.
- Co tu robisz? Albo wiesz co? Nie chce wiedzieć. – powoli podniósł się i chwycił za głowę. Gdy poczuł lepką ciecz odsunął dłoń i na nią spojrzał. – Kurwa. – wysyczał rozcierając między palcami krew.
- Przysięgam, że naprawdę cię nie widziałam. – dodałam przyglądając się jak z jego rany wypływały kolejne krople krwi. Było ich bardzo dużo.
- Chuj mnie to obchodzi! Potrąciłaś mnie! – krzyknął jednocześnie nerwowo poprawiając ubranie.
- Czasu nie cofnę. – wyrzuciłam sfrustrowana dłonie w powietrzę - Przecież żyjesz to po co panikujesz.
- Jesteś pierdolnięta.
- Święty się znalazł. To nie ja włamuję się komuś do domu! – wykrzyczałam wstając. – A to jest chyba twoje. – ściągnęłam z kciuka sygnet z wężem i rzuciłam w chłopaka. Luke od razu złapał pierścionek, który odbił się od jego klatki piersiowej by po chwili znaleźć się w dłoni.
CZYTASZ
Skradziony Umysł
Romance~ Między miłością, a nienawiścią jest bardzo cienka nić, której nie dostrzegaliśmy... I to właśnie nas zgubiło... ~ Lilly Evans, siedemnastoletnia dziewczyna wychowywana przez ojca jest dość... specyficzna? Według niektórych uczniów szkoły. Lilly ni...