Gdybym wtedy się cofnęła wszystko wyglądałoby inaczej. To było zbyt proste. Wystarczyło nie mieszać się w sprawy innych ludzi. Zrobić obrót i odejść w swoją stronę, jednak włączył się tryb porządnego obywatela.
Bohaterska Lilly Evans melduje się na posterunku.
Chciałam obronić słabszego człowieka od tego psychopaty. Krzywym krokiem zbliżałam się do nich. Oboje krzyczeli, jednak nie było to aż tak głośne. Nagle Harris złapał chłopaka za bluzę i zrobił krok przyciskając go do ściany.
- Słuchaj gówniarzu. – zaczął zaciskając mocniej uścisk. Na jego dłoni pojawiły się uwydatnione żyły. Na szczupłych palcach znajdowały się również srebrne sygnety.
- Ej! Puść go! – krzyknęłam wychodząc za kontenera. Już nie było odwrotu.
- Nie no to są kurwa jakieś żarty. Chyba naprawdę masz nudne życie. – odpowiedział nawet nie spoglądając. Od razu po głosie rozpoznał z kim ma styczność. Czarnowłosy zaczął się śmiać widząc jeszcze bardziej poddenerwowanego Harrisa. – A ty się zamknij! – uniósł dłoń ku górze.
- Zostaw go! Głuchy jesteś? – podeszłam jeszcze bliżej, a mężczyzna pokręcił głową i nerwowo wypuścił powietrze.
- Blondi, nie mieszaj się w nie swoje sprawy.
- Nie pozwolę, abyś dręczył słabszych.
- Trochę natrętna jesteś. – dodał małoletni.
- Próbuję ratować ci dupę, jakbyś nie zauważył.
- Że przed nim? – wskazał palcem na Luka, który dalej trzymał go za bluzę. – Jeśli mnie tknie ojciec odda mu dwadzieścia razy mocniej. – zaśmiał się głośno. - Słabo opłacalny biznes.
Wtedy zorientowałam się, że chłopak jest z lekka podpity. Mogłam przysiąc, że nie wyglądał na więcej niż piętnaście lat.
- Ojciec? – otworzyłam oczy szerzej.
- A nie mówiłem, że kolor włosów zobowiązuję. - Harris westchnął i puścił czerwony materiał. – Do domu. – zaznaczył wpatrując się w ciemnowłosego.
- Spokojnie, jeszcze nie zdążyłem poznać blondyny.
- Logan, nie będę dwa razy powtarzał. - złapał chłopaka za kaptur bluzy i popchnął.
- Czekaj. – młodszy brat zatrzymał się i spojrzał na mnie. Dokładnie się przyglądał. Był narąbany.
- Wiesz co Luke, niczego sobie ta twoja koleżanka. – puścił oczko spod długich rzęs i się zachwiał. - Dzięki za pomoc, bohaterko. – zaśmiał się. Czułam, jak policzki stają się pudrowo-różowe. Było mi cholernie głupio. Nie znając kontekstu wtrąciłam się w ich kłótnie. Byłam święcie przekonana, że gnębi jakiegoś nastolatka.
Szybkim krokiem wyminęli mnie. Stałam nie wiedząc co zrobić. Zastanawiałam się czy to, aby na pewno miało miejsce. Może byłam na tyle pijana, że wymyśliłam sobie te scenę? Byłam na tyle pijana, że czułam okropny ból głowy, ale też na tyle trzeźwa, aby pojąc, że nie była to fikcja.
Potrzebuje więcej alkoholu by o tym zapomnieć.
Poczułam wibrację w kieszeni i automatycznie wyciągnęłam telefon. Odblokowałam urządzenie i przymrużyłam powieki, gdy do oczu dostało się kujące światło.
Cloe Lopez: Ty w tym kiblu utonęłaś czy co?
Lilly Evans: Tak, właśnie zwiedzam kanalizację.
Cloe Lopez: Jak znajdziesz tam Diega to powiedz, że go nie pozdrawiam.
Lilly Evans: Przekaże, zaraz wracam.
CZYTASZ
Skradziony Umysł
Romance~ Między miłością, a nienawiścią jest bardzo cienka nić, której nie dostrzegaliśmy... I to właśnie nas zgubiło... ~ Lilly Evans, siedemnastoletnia dziewczyna wychowywana przez ojca jest dość... specyficzna? Według niektórych uczniów szkoły. Lilly ni...