*Zayn*
Dwa tygodnie egzaminów końcowych minęły. Przez ten czas zdążyłem już wytłumaczyć reszcie znajomych swoją sytuację, co zaakceptowali i okazali mi duże wsparcie. Niestety, przedstawiona wersja nie była do końca prawdziwa. Owszem, groził mi powrót do kraju, ale nie przez nielegalny pobyt bez papierów, a przez odnalezienie przez rodziców. Najbardziej biłem się w pierś za okłamanie po raz kolejny Rosalie. Przez chwilę nawet chciałem wyznać jej prawdę, ale stchórzyłem, jak dzieciak.
Te dwa tygodnie spędziłem na korzystaniu z mieszkania w Londynie. Zwiedziłem chyba wszystko, co zostało na mojej liście. Zrobiłem kolejne tatuaże, spędziłem dużo czasu z rodziną. Jednego dnia pojechaliśmy nawet do Brighton na plażę. Nie wyglądało to tak, jak w Indiach, bo temperatura wynosiła jakieś 20 stopni mniej, a woda była lodowata, ale i tak byłem zachwycony.
Spotkałem się też z Arash i Liam'em, którzy żyli miłością. Cudownie było patrzeć, jak dziewczyna rozkwitała przy nim.
Jednakże, przyszedł czas na powrót do szkoły. Co prawda były to już dużo luźniejsze zajęcia i głównie przygotowania do balu maturalnego, ale obecność wciąż się liczyła. Z tego powodu w ostatni poniedziałek czerwca z samego rana znajdowałem się w budynku swojego liceum.
Przechodząc obok sali muzycznej, słyszałem próby zespołu stworzonego z kilku 3 klasistów, którzy mieli umilić czas podczas imprezy. Dotarłem na 2 piętro, gdzie spotkałem Harry'ego i Niall'a. Przywitaliśmy się męskim uściskiem, stojąc pod salą od angielskiego.
- Macie już garniaki na prom? - spytał blondyn, a ja zdębiałem.
- Ja mam, byliśmy miesiąc temu z Maggie - przyznał Styles, wyciągając telefon, aby następnie pokazać nam fotografię garnituru w szarym kolorze oraz koszuli i chusteczki w kolorze miętowym. - Margaret ma mieć miętową sukienkę.
- Świetny - odparłem, powiększając zdjęcie. - Wstyd się przyznać, ale ja nic nie mam.
- Serio? - powiedzieli w tym samym czasie, robiąc wielkie oczy.
- Jakoś wyleciało mi z głowy - przyznałem, wkładając dłonie do kieszeni spodni.
- W takim razie dzisiaj po lekcji idziemy ci kupić garnitur - zadecydował Styles, zarzucając mi rękę na ramię, a Horan mu zawtórował.
W środę pogoda była niesamowicie ładna. Były aż 24 stopnie, a słońce świeciło niemal cały dzień. Do szkoły przyszliśmy tylko na 3 godziny, aby całym rocznikiem robić dekoracje na bal. Minęło to niezwykle szybko, co dla mnie było na plus. Tego właśnie dnia miałem poprosić Rosalie o pójście ze mną na tenże bal. Zwlekałem z tym, ale chciałem zrobić coś, co zapamięta na długo.
Umówiliśmy się na godzinę 15:00 u mnie w domu, dlatego wracałem od razu, aby wszystko przygotować. Zaraz po przekroczeniu progu ściągnąłem buty i pobiegłem do kuchni. Zabrałem się za robienie ciasta do pierożków indyjskich zwanych samosami. Było to dosyć czasochłonne, ale wciąż miałem w zapasie 1,5 godziny.
Gdy ciasto było gotowe, udałem do pokoju po karton z dekoracjami, by następnie wyjść na ogród z tyłu domu. Poszedł za mną kot Cynamon, który bacznie przyglądał się moim poczynaniom.
Rozłożyłem niski stolik ogrodowy, który przykryłem saari swojej siostry, imitujące indyjski obrus. Wszędzie, gdzie tylko się dało poustawiałem świeczki zapachowe oraz lampiony. Między dwoma drzewami umieściłem balonowy napis "Prom?" w kolorze różowym, a przy stoliku położyłem dwie duże poduszki. Dookoła porozsypywałem płatki zakupionych wcześniej kwiatów. Sceneria była prawie gotowa, więc wróciłem do kuchni, aby zrobić Daal Shorba, czyli tradycyjny indyjski krem z soczewicy.
CZYTASZ
My Secret Prince
FanfictionHistoria opowiada o losach Rosalie Bufford - nastoletniej Brytyjki, która ma wspaniałych przyjaciół, lecz złe stosunki z zamożną rodziną. Dziewczyna załamuje się po rozstaniu z ukochanym, a na jej drodze pojawia się nowy chłopak w szkole - Zayn, ale...