~.10.~

684 56 1
                                    

*Zayn*

Zaczął się maj, a wraz z niego tempa nabrała moja nauka do zbliżających się egzaminów końcowych. Pierwszy tydzień miesiąca leciał dosyć szybko, gdyż spędziłem go głównie w książkach. Z Rose widzieliśmy się codziennie w szkole, ale nie mieliśmy czasu na wyjście poza nią. Dopiero w czwartek mogliśmy spędzić popołudnie we dwójkę, chociaż może bardziej we trójkę, ponieważ umówiłem się na swój pierwszy tatuaż, o którym marzyłem od 4 lat. A moja ukochana miała mi towarzyszyć. 

Wyszedłem z klasy z ulgą, gdy skończyła się ostatnia lekcja i mogłem pójść z Rose do salonu. Kroczyłem wraz z ekipą w kierunku wyjścia z budynku. 

- Zayn, może pójdziesz z nami wieczorem na piwo? - zapytał Harry, gdy znaleźliśmy się na ganku szkoły.

- Pewnie, o której? - odparłem radośnie, patrząc na przyjaciela.

- 20:30 w MoS - oznajmił Niall, po czym pożegnał się i odszedł w swoją stronę.

Ja i Rose również opuściliśmy resztę, aby udać się w kierunku przystanku metra. 

- Gotowa? - spytałem, złączając nasze dłonie.

- Jak nigdy - sapnęła, dając mi krótkiego buziaka w policzek.

Pociąg przyjechał nieco spóźniony, ale na szczęście zajęliśmy wygodne miejsca obok siebie, a Rose wyjęła słuchawki, które podłączyła do telefonu. Podała mi jedną, abym włożył ją do swojego ucha. Zaraz potem usłyszałem piosenkę Justina Biebera "All Around The World".

- Poważnie? - spytałem rozbawiony, unosząc brew.

- Czasami lubię posłuchać jego muzyki - wyjaśniła nieśmiało, wzruszając ramionami.

Rosalie oparła głowę o moje ramię, a ja złączyłem nasze dłonie. Dziewczyna zrobiła nam urocze zdjęcie, po czym schowała urządzenie. Droga trwała zaledwie 10 minut, a po wyjściu z podziemia okazało się, że zaczęło kropić. Szybko dotarliśmy do studia tatuażu. Na wejściu przywitał nas niski mężczyzna z brodą z plakietką z imieniem Bob. Miejsce było dość duże, miało też swój klimat. Wszędzie wisiały zdjęcia lub projekty tatuaży, a muzyka była dosyć głośna i ciężka.

- Witajcie, Rose i Zayn, prawda? - odparł czarnoskóry mężczyzna, podchodząc do nas.

- Zgadza się - powiedziała podekscytowana Rosalie, posyłając mu uśmiech.

Mężczyzna przygotował mnie do tatuażu, zrobił dokładny wzór i przedyskutowaliśmy jego wykonanie. Postanowiłem zrobić imię mojego dziadka Waltera w Hindi poniżej prawego obojczyka. Był dla mnie bardzo ważny, bo mimo swojej wysokiej pozycji pamiętał, że należy zachować równowagę. To on uczył mnie, abym był sobą i działał według intuicji, a nie zasad królestwa. Niestety, zmarł na nowotwór, gdy miałem 15 lat. 

Rosie trzymała mnie za rękę przez cały zabieg, nie bolało tak bardzo, jak myślałem. Od dawna chciałem go zrobić, ale wiedziałem, że łamało to kodeks z pałacu. Gdy po około godzinie tatuaż był gotowy, nie mogłem się nim nacieszyć. Wpatrywałem się w hinduskie znaki na mojej skórze, oczywiście zrobiłem też zdjęcie, które wrzuciłem na swój Instagram. 

- Słuchajcie, mam wolne 2 godziny. Jeśli chcecie to mogę was jeszcze podziarać ze zniżką 20 procent - zaproponował Bob, sprzątając.

My Secret PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz