~.1.~

2.1K 60 2
                                    


*Rose*


Londyn, Wielka Brytania


Irytujący budzik rozbrzmiał po moim pokoju, jednocześnie wyrywając mnie ze snu. Wyłączyłam go pośpiesznie i wygramoliłam się z łóżka. Wstawanie o poranku nie należało do ulubionych przez mnie czynności. Zdecydowanie byłam typem śpiocha. Zanurzenie się w kołdrze to sama przyjemność.

Choć owe pomieszczenie nie było idealne, to całkiem lubiłam w nim przebywać. A szczególnie w dużym łóżku koloru białego. Zawsze, gdy je ścieliłam, układałam również stos różnorakich poduszek. Po obu jego stronach stały dwie szafki noce z identycznymi lampkami. Na jednej z nich było zdjęcie z Dylan'em, moim chłopakiem. Po lewej stronie natomiast znajdowała się potężna szafa wnękowa z wizerunkiem Marylin Monroe. Po prawej puchaty dywan, regał ozdobiony kwiatami, zdjęciami oraz lampkami. Na środku dywanu dwie pufy. Przy różowej ścianie stało też białe, antyczne biurko zapełnione przyrządami do malowania, rysowania, szycia. Wszystkiego po trochu. 

Podeszłam ospale do szafy i skompletowałam ubrania, które miałam zamiar założyć do szkoły. Ruszyłam do łazienki, ale jak zwykle zajęła ją moja 13 letnia siostra. Oparłam się o ścianę i czekałam, aż wyjdzie. Naprawdę nie rozumiałam, dlaczego na podjeździe stały auta warte krocie, a w domu nie można było zrobić jeszcze jednej łazienki.

- Rusz się, Gracie - pośpieszałam zniecierpliwiona, patrząc na zegar ścienny na korytarzu.

- Trzeba było wstać wcześniej - usłyszałam po chwili, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.

- Po prostu się pośpiesz - burknęłam, wzdychając i przewracając oczami. - Za godzinę muszę być w szkole.

- Ja też. Stroisz się dla tego swojego kochasia Dylana? - zapytała szyderczo i, choć jej nie widziałam, byłam pewna, że uśmiecha się parszywie.

- Nie twoja sprawa, wyjdź wreszcie - warknęłam, tracąc cierpliwość.

Po chwili moja siostra łaskawie opuściła łazienkę, a ja weszłam do środka. Włączyłam poranną playlistę na Spotify i zaczęłam szykować się do szkoły. Umyłam zęby, dokładnie rozczesałam włosy i naniosłam starannie makijaż. Usta podkreśliłam czerwoną szminką, rzęsy przeciągnęłam mascarą.

Następnie ubrałam się w przygotowany wcześniej zestaw. Szare jeansy z ledwo widocznymi gwiazdkami, skórzaną bluzkę na ramiączkach. Do tego dobrałam czarną czapkę, zamszowe botki z ćwiekami oraz dużą bransoletkę. Psiknęłam się nowymi perfumami od Christiny Aguliery i byłam gotowa do wyjścia.

Otworzyłam drzwi, ruszając do swojego pokoju, skąd wzięłam torbę, do której wrzuciłam wszystkie potrzebne mi rzeczy.

Zbiegłam na dół do kuchni, gdzie siedziała Grace i zajadała płatki na mleku. Rodzice również byli obecni, ale ich nosy tkwiły w telefonach. Nasza gosposia Valeria robiła mi tosty, a tata siedział, jak zwykle w swoich dokumentach. Zajęłam miejsce obok siostry, po czym zabrałam się za grzanki. Valeria pochodziła z Ukrainy, rodzice zatrudnili ją krótko po narodzinach Grace. Stała się częścią rodziny.

- Rose, my jutro wychodzimy, więc zajmiesz się Grace - oznajmiła mama, wystukując coś na telefonie. - Valeria ma wolne.

- Co? Nie, nie będę jej niańczyć. Zwłaszcza, że mam plany - pisnęłam oburzona, biorąc gryza tosta.

- Przykro mi, ale musisz pilnować siostry. Co to za plany? - odrzekła kobieta, odrywając się na moment od urządzenia.

- Nocowanie u Annie - skłamałam bardzo pewna siebie.

My Secret PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz