Veintiuno

361 15 0
                                    

Potrzebowałam zmiany. Rewolucji, która wniosłaby do mojego życia czegoś nowego i świeżego, jednocześnie napędzając mnie dobrą energią. Czegoś, co znów sprowadziłoby mnie na ziemię, ponieważ miałam nieodparte wrażenie, iż od dłuższego czasu błądziłam gdzieś w przestworzach. Czegoś, co będzie tylko moje i nad czym będę miała pełną kontrolę.

I właśnie ta potrzeba zaprowadziła mnie pod niewielki, murowany budynek, który zdobił neonowy szyld. Wypuściłam przez usta wstrzymywany oddech, przez co nade mną uniosła się mała, biała chmurka spowodowana panującą na zewnątrz niską temperaturą. Raz jeszcze przeliczyłam w głowie, czy aby na pewno miałam przy sobie odpowiednią ilość gotówki, zanim przeszłam przez próg szklanych drzwi. Powitał mnie buch gorącego powietrza oraz słodki, waniliowy zapach. Odwiesiłam swój płaszcz na drewniany wieszak stojący w kącie, po czym podeszłam do recepcji. Od razu poczułam się w tym miejscu komfortowo. Panował tu taki... artystyczny nastrój. Malunki na ścianach, pozawieszane, osobliwe karykatury, a także mnóstwo zieleni sprawiały, że pomieszczenia tętniły życiem. Wszystko idealnie ze sobą współgrało, co nie było łatwym do osiągnięcia.

Kolorowo włosa dziewczyna z wytatuowanym lewym ramieniem oraz kolczykiem w dolnej wardze uśmiechnęła się do mnie promiennie, prosząc, bym ruszyła za nią. Bardzo podobał mi się jej styl. Miała na sobie prostą w uszyciu, choć zniewalającą sukienkę w prążki, oraz jasne, przepasane sznurkami buty, które kończyły się dopiero przy kolanie. Jej nadgarstki i szyję zdobił ogrom biżuterii. Od klasycznych łańcuszków po fikuśne zawieszki. Paradoksalnie ten chaos tworzył majestatyczny porządek.

- Pierwszy raz? - zwróciła się do mnie, zerkając znad ramienia. Błysnęła śnieżnobiałymi zębami, zakładając pasmo pofalowanych włosów za ucho.

- Trzeci - odparłam, nie mogąc powstrzymać dreszczy ekscytowania, które co rusz atakowały moje ciało. - Choć czuję się podobnie, jak przy pierwszym - dodałam, zdając sobie sprawę, że właśnie tak było.

- Chyba większość z nas ma tak samo - wzruszyła ramionami, odsłaniając ogromną, ciemną kotarę. - Ralph, przyprowadziłam ci następną klientkę - rzuciła z uśmiechem, zwracając się w stronę siedzącego przy laptopie mężczyzny. Facet uniósł na nas rozbiegany wzrok. Oderwany od pracy zagubił poczucie tego, co działo się dookoła niego. Szybko jednak dodał dwa do dwóch, ponieważ skinął głową, odsuwając się od biurka na obrotowym krzesełku. Był bardzo szczupły, choć barki miał szerokie. Miał skórzane, ciemne spodnie oraz czarną koszulkę na ramiączka z białym napisem po hiszpańsku. Na jego głowie roiło się od ciemnych loczków, które opadały mu na czoło, przysłaniając tęczówki w ciepłym, orzechowym odcieniu. Szczękę wyrysowywał kilkudniowy zarost, a całe ciało zdobiły dziesiątki tatuaży. Moją uwagę przykuł ten największy umiejscowiony na nadgarstku lewej ręki. Przedstawiał dziecięcą twarz.

- Dzień dobry - przywitałam się uprzejmie, stawiając pierwszy, nieco chwiejny krok w stronę rozłożonego obok, specjalnego fotela. Zerknęłam na stolik wypełniony tuszami oraz maszynę owiniętą w folię. Przyłapałam się na podrygiwaniu stopą.

- Dzień dobry - odparł miło, przysuwając się do mnie na odległość nie większą niż kilka kroków. Zaplótł dłonie na swoich udach, zerkając na mnie badawczo. - A więc co dzisiaj tatuujemy? - zapytał.

- Myślałam o czymś małym, gdzieś w okolicy obojczyka - wskazałam na miejsce nad lewą piersią.

- Rysunek?

- Bardziej napis - nakreśliłam, na co skinął.

- Masz już wybrany konkretny, czy idziemy na żywioł? - złapał za swojego tableta, włączając odpowiednią aplikację.

A D D I C T I O N to desire #2 [+18] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz