Diecinueve

381 12 1
                                    

- Był wzorem człowieka honorowego i lojalnego. Zawsze na pierwszym miejscu stawiał ludzi mu ważnych i nigdy nie zawahałby się stanąć w ich obronie. Był dobrym ojcem, kochającym mężem i pomocnym przyjacielem. Był moją motywacją i autorytetem. Kimś, w kogo ślady zawsze chciałem iść. Nie znalazłby się na świecie ktoś równie bezinteresowny, jak on. Zawsze chętnie wyciągał rękę do słabszych i mimo ciążących problemów nosił szeroki uśmiech. Będzie mi tego brakowało - westchnął Colton, zaciskając w dłoni kartę papieru. Musiał spisać wszystkie swoje myśli, by przez przypadek niczego nie pominąć. - Tego zawadiackiego uśmiechu, nietrafionego żartu, czy zwykłej, męskiej rady - uniósł delikatnie kąciki swoich ust, czym przyprawił mnie o niemały ból w sercu. Był taki blady i mierny, jak gdyby ktoś wycisnął z niego resztki życia. - Pamiętam, jakby to było dzisiaj. Miałem wtedy osiemnaście lat, mały bagaż doświadczeń i ważną decyzję do podjęcia. Zagubiłem się - przyznał, zaciskając mocniej swoją szczękę. - Nie wiedziałem, w którą stronę powinienem iść i, co zrobić. Siedziałem we własnym pokoju, gdy Michael wszedł, usiadł w fotelu i spojrzał na mnie tym wzrokiem zarezerwowanym tylko dla ojców. Zapytałem go, jak to robił, że zawsze podejmował trafne decyzje. Że nigdy się nie myli i nigdy nie żałował. Odpowiedział mi, że każdy na tym świecie ma jakieś zadanie, do którego został powołany. Sensem życia jest odkrycie go i dążenie do tego, by je wykonać. Jeśli wystarczająco dobrze się na tym skupimy, cała reszta jakoś się rozwiąże. Spytałem, jakie zadanie miał on - westchnął, a jego oczy zaszkliły się, jakby powstrzymywał łzy. - Odparł, że była to służba w imię rodziny. Dziękuję ci za to. Za to, że potrafiłeś zbudować kochający i ciepły dom, że nauczyłeś mnie tylu rzeczy. Dziękuję ci za wszystko tato i mam nadzieję, że tam, gdzie trafiłeś, jest ci lepiej. To zaszczyt, móc się nazywać twoim synem - dorzucił, po czym zszedł z przygotowanego podestu. Wrócił na swoje miejsce z mocno zaciśniętymi mięśniami szczęki. Złapałam jego dłoń, gładząc ją delikatnie. To musiał być dla niego koszmarny dzień. Podobnie dla Francesci. Stała u boku syna ze załzawionymi oczyma, co rusz wybuchając płaczem. To ona miała powiedzieć kilka słów do zebranych gości, jednak gdy tylko podeszła od mikrofonu, rozpłakała się na dobre. Zastąpił ją więc Colton. Mężczyzna trzymał nerwy na wodzy, nie dając po obie poznać, jak ciężko to wszystko znosił.

Zaraz po zakończeniu mszy, przenieśliśmy się na cmentarz, gdzie miała odbyć się najtrudniejsza część pogrzebu - pochówek. Ostateczna rozłąka była czymś, na co trudno było się przygotować, jednak wydawała się koniecznością, by móc ruszyć dalej. Cierpliwie trwałam przy boku mojego chłopaka, starając się okazać mu jak najwięcej wsparcia.

Na pogrzebie zjawiło się naprawdę sporo osób. Części z nich nawet nie kojarzyłam. Michael za życia zjednał sobie chmarę ważnych osobistości, czemu nie można było się dziwić. Był charyzmatyczny, otwarty i życzliwy, niekiedy nawet bardziej, niż wymagała tego sytuacja. Każdy opłakiwał jego śmierć z ogromnym smutkiem, wiedząc, iż teraz na świecie jest już o jedną, dobrą duszyczkę mniej.

- Jak się trzymasz, córeczko? - w tłumie rozchodzących się już ludzi odnalazłam znajomą twarz rodzicielki. Formalnie uroczystość zakończyła się piętnaście minut temu, choć nadal plątało się tu mnóstwo osób.

- Ze mną wszystko okej - przyznałam, wpadając w jej ramiona. Matczyny uścisk był czymś, czego zdecydowanie było mi w tamtej chwili potrzeba. - Martwię się tylko o Coltona.

- Daj mu czas - poleciła, składając pocałunek na czubku mojej głowy. - Z taką stratą nie jest łatwo pogodzić się z dnia na dzień.

- Wiem, ale... - ucichłam, analizując, co tak właściwie chciałam powiedzieć. - Chciałabym mu jakoś pomóc. Zabrać ten ból - wyżaliłam się, krzywiąc pod nosem. - Tylko nie wiem jak - koszmarnym było stać obok i przyglądać się, jak chłopak pogrążał się w żałobie. Ta bezsilność był dołująca.

A D D I C T I O N to desire #2 [+18] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz