Veintinueve

417 12 0
                                    

Z trudem dopięłam suwak swojej walizki. Przycisnęłam ją ciężarem własnego ciała i o dziwo, za trzecim razem udało mi się ją całkowicie zamknąć. Cała spocona usiadłam na chłodnej podłodze, oddychając głęboko. Nie wiedziałam, że pakowanie może być aż tak wykańczające! Otarłam rękawem bluzy spływającą po mojej skroni słoną kroplę. Ostatnie półgodziny spędziłam na wybieraniu odpowiedniej garderoby na najbliższy tydzień. Ciężko było mi jednak określić, co konkretnie potrzebowałam, ponieważ nie wiedziałam, jakie atrakcje przyszykował dla nas brunet. Włochy nie należały do najzimniejszych w okresie zimowym miejsc na świecie, choć z pewnością nie grzeszyły wysokimi temperaturami. Postawiłam więc, że nie będę szaleć i wzięłam kilka cieplejszych ubrań. Włosy upięłam po bokach wsuwkami, by grzywka nie ograniczała mojej widoczności, po czym wzięłam się za resztę rzeczy. Z łazienki podkradłam flakonik moich ulubionych perfum oraz krem nawilżający. Zapakowałam także ręcznik i strój kąpielowy - tak na wszelki wypadek.

Zeszłam na dół, ciągnąc za sobą wielką, bordową walizkę. Fakt, że Zed miał własny samolot, był bardzo dużym ułatwieniem, gdyż nie musiałam się ograniczać do lotniskowych zaleceń względem bagażu.

- Będę lecieć - przystanęłam w salonie, gdzie na kanapie przysypiał mój narzeczony. Na moje słowa mężczyzna uniósł się do siadu, pocierając pięściami zmęczone powieki.

- Już? - najwyraźniej uciął sobie krótką drzemkę, zmożony dennym, amerykańskim serialem. Podszedł do mnie, ziewając przeciągle. - Pamiętaj, żeby pozdrowić ode mnie rodziców - przypomniał, biorąc mnie w objęcia. Odwzajemniłam uścisk, owijając swoje ramiona naokoło jego talii.

- Oczywiście - mruknęłam. Wyjazd do rodziców był idealną wymówką. Między moim tatą a chłopakiem nadal nawarstwiał się konflikt, przez co nie mieli ze sobą kontaktu. Tym samym nie musiałam się martwić, czy przez przypadek Col, dzwoniąc do Andrewa, nie dowiedziałby się prawdy. - A ty uważaj na siebie i nie pracuj zbyt dużo - poprosiłam, cmokając go w usta na pożegnanie.

- Postaram się - uśmiechnął się delikatnie, odprowadzając mnie spojrzeniem do drzwi.

Razem z Villinem ustaliliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli spotkamy się dopiero w jego posiadłości. Do tego czasu miałam, jak gdyby nigdy nic wyjechać z parkingu i wybierając okrężną drogę, dotrzeć do mężczyzny. Tam zostawiłabym swój samochód, by nie wzbudzał niepotrzebnych podejrzeń. Właśnie dlatego zdziwiłam się, gdy wychodząc z windy, dostrzegłam zaparkowane nieopodal czarne BMW. Zmarszczyłam czoło, dyskretnie rozglądając się dookoła. Na szczęście na parkingu nie było nikogo innego.

- Co ty tutaj robisz? - syknęłam, podchodząc do opierającego się o drzwi Tonyego. Rozluźnił skrzyżowane na piersi ramiona, wyciągając swoją dłoń w moim kierunku.

- Daj, pomogę ci - wskazał na trzymaną przeze mnie walizkę. Chciał złapać za jej uchwyt, więc zrobiłam krok w tył.

- Co ty tutaj robisz, Tony? - powtórzyłam, tym razem kładąc o wiele większy nacisk na jego imię, choć przecież nie miałam mu nic za złe. Wściekałam się za to na Zeda. Przystanął na moją propozycję, a teraz wysyłał po mnie Bryca? Znów robił coś za moimi plecami, starając się narzucić własne zdanie!

- Szef kazał mi po ciebie przyjechać - wyjaśnił, zachowując rzeczowy ton.

- Więc możesz mu powiedzieć, że sama do niego pojade - rzuciłam, odwracając się na pięcie. - I niech nie próbuje swoich sztuczek, bo całkowicie zrezygnuje z tego wyjazdu - dodałam, prychając pod nosem. Jeśli myślał, że mnie przechytrzył, to grubo się mylił!

Wytrzeszczyłam swoje oczy, przystając w miejscu, kiedy zauważyłam, że moje miejsce parkingowe było puste. Zacisnęłam szczękę, mrużąc oczy. Oczywiście, że mogłam się tego spodziewać - pokręciłam głową. - Gdzie jest mój samochód? - spojrzałam przez ramie na bruneta. Ten wzruszył ramionami, z całych sił starając się powstrzymać cisnący na usta, szyderczy uśmieszek. Odetchnęłam głęboko, przymykając swoje powieki. Nie mając innego wyjścia, na powrót ruszyłam w stronę SUVa. - Dam sobie rade - zapewniłam, nie wykorzystując pomocnej dłoni, którą mi zaproponował, w ramach pomocy przy wsiadaniu. Pozwoliłam jednak, by włożył do bagażnika moją walizkę.

A D D I C T I O N to desire #2 [+18] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz