🖤 17 🖤

16 5 0
                                    

Poniedziałek rano, niby trzeba było iść do szkoły jednak przewidziałam, że będzie jedna lekcja. Oczywiście jaka? Historia. Tego dnia nie opłacało się iść do szkoły. Mając nadzieję, że Zoe jeszcze śpi wyszłam wraz z Violet do szkoły. Dlaczego chciałam aby spała? Niech nie widzi, że chodzę jeszcze do szkoły. Co prawda niedługo zakończenie roku, ale sam fakt przeraża. Jako demon muszę do niej chodzić, tutaj także jest obowiązek nauki do 18 roku życia. Jednak u mnie jest to trochę inaczej. Jestem boginią więc czegokolwiek nie zrobię tak uzyskam na to pozwolenie. W końcu nauczycielka do własnego bóstwa nie podskoczy.

Na szczęście tylko jedna jedyna lekcja. Usiadłam w ławce z Violet. Pani przynudzała o kolejnych gwiazdach.  Miałam już tego dość! Jednak najpierw obowiązki, potem przyjemności. Musiałam się przemęczyć i siedzieć w ławce na historii. Lekcja jakoś tam zleciała nie było ciekawie. Niestety. Jak zwykle zaczęły się opowiastki o gwiazdach, co już do nerwów doprowadzało. Jednak lekcja dość szybko się skończyła, aż byłam zaskoczona i mogłyśmy wracać do domu.

Równo o 9:00 do drzwi zapukała nam Zoe.

- Dzień dobry! Jak tam u was? Wszystko gra? Pytam, bo dzisiaj czeka nas misja. Dostałam tajny cynk, że w przetwórni zbawiennych liści ludzie oszukują. Na nagraniu z kamer wyraźnie widać, że zamiast oleju ludzie wlewają wodę do buteleczek.

- Jak mogłyśmy tego nie zauważyć? - szepnęłam do Violet.

- Do tej sytuacji doszło rano - odpowiedziała Zoe. Poza tym wydaje mi się, że robią to o jakiś wyznaczonych godzinach. Teraz zaczną oszukiwać o 10.

- Wiesz, że nie wejdziesz bez użycia mocy? - dodała Violet.

- Wejdziemy wejdziemy. Bogini będzie używać mocy, a ja podam się za osobę z kontroli fabryki. Mam sfałszowane papiery. A ty Violet? Nie wiem co z tobą.

- Mogę dać wam moją moc.

- Mi po wczoraj zostało 3% - odpowiedziała Violet

- Zgoda! - krzyknęła Zoe. Była o wiele starsza jednak zachowywała się odpowiednio do naszego wieku. Tylko jak chcesz to zrobić? - spytała

- W bardzo humanitarny sposób  - powiedziałam. Wystaw dłoń i nie wrzeszcz. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie. Jako, że jest dla mnie obcą osobą użyłam ostrza.  Ostrze! - wrzasnęłam robiąc ranę na dłoni dziewczyny. Ta tylko wydała cichy krzyk z bólu, no bo jednak zrobiłam jej ranę na dłoni. Podarowałam jej 20% mocy. Moja od razu się zregenerowała. Ta nie wiedziała na początku jak z niej korzystać więc wytłumaczyłam jej, że musi się skupić i pomyśleć o tym co chce zrobić. Wtedy ta rzecz się wydarzy. Jeśli będzie włączać tarcze niech pomyśli, żeby była cały czas aktywna. Latać nie poleci bo nie ma skrzydeł. Takie dla dzieci na przykład zakładane skrzydła wróżki by nie zadziałały.

- Ty też żądna mocy? Spytałam patrząc na Violet. Przecież wiem, że tak powiedziałam uśmiechając się. Ta zraniła się i otrzymała moc. Inaczej się nie dało. Więc jaki masz plan Zoe? - spytałam.

- Jeśli możemy być niewidzialne to wkradniemy się oknem - wyjąkała z przerażenia, po czym wyruszyłyśmy do fabryki.

Jak mówiłyśmy tak zrobiłyśmy. Nasza trójka weszła przez okno na halę produkcyjną. I rzeczywiście! Jeden pracownik zamiast oleju do buteleczek wlewał wodę. Zwykłą kranówkę. Jak on tak mógł!

- A teraz zamknijcie oczy szepnęłam wyjmując nóż. Wykonałam zamach i chłopak leżał przekrojony w pół. Ciało trafiło do drugiego świata. Posprzątałam po zabawie, potem chwilę zwiedzałyśmy. Oczyściłam nas z krwi no bo nie będziemy paradować zakrwawione po jakiejś fabryce. Nic więcej już nie znalazłyśmy. Wyszłam z fabryki jako pierwsza.

- Że ty tak nie boisz się zabijać? - spytała przestraszona Zoe. Ja nigdy nikogo nie zabiłam. Wiesz...moja historia też jest dosyć długa. Może wrócimy do domu i opowiem wam moją historię.

Przeteleportowałyśmy się do mojego domu.

- Jako dziecko podchodziłam dość z biednej rodziny. Miałam wrażenie, że jestem ich problemem. Rodzeństwa nie miałam. Pochodziłam z tak zwanej patologi.

- Uuu widzę, że miałyśmy podobnie - odezwała się Violet.

- Też byłaś codziennie bita i poniżana?

- Tak - odpowiedziała Violet robiąc smutną minę.

- Nie było dnia bez wyzwisk i obelg kierowanych w moją stronę. Przepraszam... po prostu musiałam się komuś wygadać.

- Rozumiem. Ja też miałam taką potrzebę.

- Z resztą nie ważne, co ja będę gadać - powiedziała Zoe wstając. Przejdźmy do rzeczy. Jest kolejna misja, którą musimy wykonać. Jako, że oby dwie mamy moc na jakiś czas musimy ją wykorzystać. Na ogół dostałam informację od ziemskiego rządu, że na planecie jest stara opuszczona rakieta "Ellius". Ponoć w środku ma znajdować się skrzynka ze zdjęciami pewnej instrukcji. Ta instrukcja ma przedstawiać to, jak wskrzesić człowieka.

- Przecież ja mogę to zrobić - powiedziałam. I słusznie, jest tu jakaś rakieta.

- Przedstawia jak człowiek może wskrzesić człowieka. A ja bym bardzo chciała wskrzesić jedną osobę. Ale sama!

- Rozumiem.

Przeteleportowałyśmy się do tajemniczej rakiety. Ja weszłam do środka jako pierwsza. Oświetliłam długi korytarz latarką. I co? Idealnie pod naszymi nogami leżała skrzynka. W środku było... A właściwe nie było nic.

- COO!! Wrzasnęła przerażona Zoe. To wasza wina! Któraś z was mogła to ukraść prawda?

- NIE! - Wrzasnęłam.

- ZRÓBMY POJEDYNEK!! TY KONTRA VIOLET!!! TA KTÓRA PRZEGRA ZOSTANIE UZNANA ZA WINNĄ.

- Zgoda - powiedziała Violet..

Przeteleportowałyśmy się wszystkie na salę gimnastyczną w naszej szkole. Jest ogromna. Zamknęłyśmy wszystkie drzwi i zaczęłyśmy walkę. Zoe usiadła na ławce i przyglądała się naszej walce. Violet wzięła ją na poważnie.

Na początku wyjęłam nóż i skoczyłam na lewą ścianę. Odbijając się od niej skoczyłam na sufit a z niego na ziemię. Z ziemi na prawą ścianę. Odbijając się od ścian Violet nie mogła za mną nadążyć. Kiedy ona skakała ja wisiałam na jednej z rur pod sufitem. Przechadzałam się pod sufitem haha!

- Violet sufit! - wrzasnęła Zoe.

Violet od razu pomknęła w moją stronę. Ja odbiłam się na niewidzialności od kilku ścian i wprawiłam Violet w zakłopotanie. Tak właśnie minęła pierwsza godzina walki.

Tym razem usiadłam na rurze i czekałam na atak Violet. Za każdym razem teleportowałam się w inne miejsce na sali. Robiłam tak, żeby zmęczyć Violet i żeby jej moc się skończyła.

Trzecia godzina walki. Violet spadła z hukiem z sufitu. Jej moc się skończyła. Ja skończyłam z sufitu wprost do niej. Podtrzymując jej głowę dodałam jej zdrowia.

- Kim ty jesteś, że masz tak potężną moc... - spytała resztkami sił Violet. Czym ty kurwa jesteś...

- Demonem, ale zawsze mogę być Twoim największym koszmarem - odpowiedziałam lekko się śmiejąc.

- Wygrałaś... powiedziała zmęczona walką. Teraz rozumiem jak bardzo wysilasz swój umysł używając mocy.

- Czy ja się wysilam? Nie! Po prostu ja się nauczyłam korzystać z mocy przez wiele lat. Żyje już naście lat na tym świecie, więc przyznajmy, że coś o życiu wiem. Pozatym jesteś rok młodsza Violet. Hahaaa jeszcze ten mój piękny wynik 163 osób...

- Racja...

Zoe tylko patrzyła. Miała zakrwawione oczy. Nie nadążała patrzeć za nami.

Wróciłyśmy do domu, a Zoe do swojego hotelowego pokoju. Jutro już wylatuje. Nie wiem czy mam się cieszyć. Jednak czy jest dobra czy zła? Nie wiem. Muszę się jutro przekonać. Ciekawe tylko jak...

- AAAAAHHHH!!!! - Wrzasnęła Zoe....

...CDN...

Mordercza GraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz