🖤 38 🖤

16 5 10
                                    

Obudziłam się tylko po to, aby wziąć kolejną tabletkę przeciwbólową. Uczucie złamanego skrzydła można porównać do rozdzielenia kogoś w pół żywcem, a następnie jego wszystkie żyły podłączyć do kabli i włączyć napięcie. Ku mojemu zaskoczeniu nie mogłam otworzyć oczu, lub widziałam ciemność.

- Wszystko dobrze? - spytała Violet otwierając mi oczy palcami. Teraz już widzisz co?

- Dzięki - odpowiedziałam sięgając ręką po tabletkę przeciwbólową.

- J-ja się tym zajmę! - wrzasnęła Violet podając mi małą zieloną tabletkę i wrzucając mi ją do ust. Z trudem ją przełknęłam i dalej położyłam się.

- W ogóle po co mi pomogłaś? Tylko się upokorzyłam przed ludźmi. Jakbym sama wracała o własnych siłach, to ludzie mieliby mnie za silną!

- Jak ty teraz ledwo co się ruszasz!

- Nie! - wrzasnęłam próbując podnieść się z łóżka. Jednak ogromna fala bólu powaliła mnie na nie spowrotem. Może pomóż mi wstać? - spytałam Violet, która patrzyła na moje cierpienia.

- Zabijesz się - odpowiedziała ta ignorując moją prośbę.

- Jestem nieśmiertelna, okej?

- Ale rany teraz sobie nie uleczysz! Z resztą, twoje życie, twoja sprawa - powiedziała podając mi rękę. Z trudem chwyciłam ciepłą dłoń Violet, po czym znowu spróbowałam się podnieść.

- AAAHHH!!! - wrzasnęłam tylko, po czym padłam bezwładnie na łóżko. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Czy serio jestem aż tak słaba? - pomyślałam zaciskając pięści ze złości. Nawet najmniejszy ruch powoduje ból, więc o chodzeniu nie ma mowy. Cóż, pozostało mi tylko czekać, aż moja rana się zagoi.

- To może ja pójdę do sklepu puki jest jeszcze rano? - spytała Violet patrząc za okno.

- Możesz iść, mi tam obojętne dopóki nie mogę się poruszać - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- W takim razie za chwilkę wrócę! - wrzasnęła dziewczyna trzaskając drzwiami.

- Ej! - krzyknęłam w jej stronę. Klucze leżą na szafce! Może tak zamknij mieszkanie?

- Nikt nie włamie się do własnego bóstwa, daj spokój.

- Tak dla bezpieczeństwa zrób to. Wiesz, że nie mogę chodzić i nie mogę zamknąć tych pieprzonych drzwi.

- Wyluzuj demon - powiedziała trzaskając drzwiami ponownie.

Może jednak dam radę wstać? - pomyślałam próbując złapać się łóżka. Na wszelki wypadek połknęłam trzy tabletki przeciwbólowe. No dawaj podnoś się! - wrzasnęłam do siebie. Złapałam się poręczy łóżka po czym próbowałam pochylić się do przodu. Ledwo co się ruszyłam, a już poczułam, że z moich ust wylatuje krew. Tak samo z oczu. Ten ból był naprawdę ostry, jednak nie mogłam się poddać. Teraz zostało mi tylko wstać, stanąć na nogi i od nowa nauczyć się chodzić. Wzięłam naprawdę głęboki oddech, po czym oparłam się o łóżko i zaczęłam powoli wstawać. Myślałam, że nie wytrzymam, uczucie złamanego skrzydła jest okropne. Kiedy tak już stałam postanowiłam przejść się po domu. Powoli i ostrożnie stawiałam kroki, aby tylko nic sobie nie zrobić. Oczywiście każdy najmniejszy ruch powodował kolejną, większą falę bólu. Teraz już nie ma drogi powrotnej, muszę zacząć żyć bez pomocy Violet. Postanowiłam wyjść na zewnątrz.

Otworzyłam powoli drzwi, po czym ujrzałam piękną powierzchnię planety.

- O matko, bogini! - wrzasnęła jakaś starsza pani biegnąca w moją stronę. Co ci się stało! O matko!

Mordercza GraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz