🖤 36 🖤

15 4 0
                                    

Czwartkowy poranek zaczął się naprawdę spokojnie, z resztą tak jak zawsze wstałam jako pierwsza. Intuicyjnie udałam się do pokoju, w którym zwykle spała Violet - moja była przyjaciółka.

- Hej Violet - zdążyłam powiedzieć, zanim zorientowałam się, że dziewczyny już nie ma. Nie było to dla mnie większym zaskoczeniem. Dziewczyna tyle lat się ze mną przyjaźniła tylko po to, aby zyskać moją moc. Fakt, czasem była przydatna. Potrafiła wymyśleć rozwiązanie jak wyjść z problemu aby zapobiec czyjejś śmieci. Jednak miała rację i wybieram najprostszą drogę aby uporać się z problemami. Kogoś kto sprawia dla mnie zagrożenie muszę wyeliminować.

Poszłam do kuchni aby zrobić sobie śniadanie, padło na płatki kukurydziane z mlekiem na ciepło. Żeby nie wybuchła wojna co najpierw - czy płatki czy mleko, odpowiadam, że najpierw miska. Nie miałam żadnych planów na dzień dzisiejszy, do szkoły chodzić nie muszę, w końcu ja tu ustalam zasady. Usłyszałam cichy metaliczny trzask dobiegający tak jakby ze mnie. Wyjęłam z ust zakrwawioną łyżkę, a ta była wygięta w pół i pogryziona. Kiedy i jak? Nie wiem, jednak bez Violet zaczynam odbiegać od zmysłów. Muszę powspominać sobie wszystkie chwile, gdy spędzałam z nią czas. Napewno o niej nie zapomnę, jednak to pozwoli mi chociaż częściowo przywrócić emocje.

Swoją podróż zaczęłam od wyjścia z domu do sklepu. Zabrałam potrzebne do babeczek składniki, ponieważ chciałam podziękować jednej osobie za to, że mi pomogła.

- To będzie dziesięć galaktycznych monet - odezwała się brunetka, która wyciągała rękę po pieniądze.

- Reszty nie trzeba - odpowiedziałam wręczając jej sto galaktycznych monet.

- Naprawdę? - odpowiedziała zdziwiona.

- Tak, resztę proszę zachować dla siebie - powiedziałam uśmiechając się i wychodząc ze sklepu.

Sprzedawczyni popatrzyła się miło w moim kierunku i dalej zajęła się pracą. Wróciłam do domu i zaczęłam gotować. Dodałam odrobinę wiórek czekoladowych do babeczek, aby coś w nich jednak było. Włożyłam babeczki do pieca, aby się upiekły. Po upływie kilku minut babeczki były gotowe, a gdy użyłam mocy, stały na stole ślicznie zapakowane. Wyruszyłam do domu pani Cindy, która dała mi wtedy tabletki na ból głowy. Zaopiekowała się mną, pomogła mi gdy tej pomocy potrzebowałam.

- Puk puk to ja! - powiedziałam pukając trzy razy do drzwi najlepszej pani doktor na planecie. Powtarzałam trzy puknięcia po kilka razy do momentu aż pani Cindy otworzy. W końcu usłyszałam dźwięk przekręcania klucza w zamku.

- Bogini? A co ty tu robisz? - odpowiedziała zaskoczona lekarka.

- Przyszłam podziękować za leki - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Jesteś przerażająco słodka - odpowiedziała kobieta. Jeśli będziesz potrzebować czegoś jeszcze to wiesz do kogo przyjść. Z resztą wiesz gdzie mieszkam i masz swoją przyjaciółkę, która z pewnością by po mnie przyszła.

- Tak tak, mam - odpowiedziałam lekko zmieszana. Tak naprawdę nie mam!

Gdy oddaliłam się od domu pani Cindy przeteleportowałam się do drugiego świata, aby powspominać chwile spędzone z Violet.

Gdy się tam pojawiłam, od razu poczułam chłód panujący na planecie. Zrobiłam kilka kroków w przód, nacisnęłam malutki przycisk znajdujący się na piaszczystej ziemi. Po chwili moim oczom ukazały się metalowe schody, prowadzące do mojej własnej kostnicy. Tutaj znajdują się wszystkie ciała ludzi i kosmitów, których zabiłam. Sięgnęłam do pierwszej z komór. Mayu Ishida - dziewczyna, która potrafiła czynić cuda w medycynie. Bez problemu potrafiła uleczyć każdego, a ja ją bezczelnie zabiłam. Pamiętam ten smutek i przerażenie w oczach Violet, gdy zobaczyła swoją przyjaciółkę martwą, leżącą na ziemi z wyrazem twarzy pełnym bólu i lęku. Teraz dziewczyna leżała ładnie ułożona zasłaniając dłońmi widoczne, uszkodzone wnętrzności, widać było na nich resztki zaschniętej krwi. Wyciągnęłam w jej stronę dłoń, aby następnie wbić palec w jej drobne ciało i ocenić czy jej krew jest wystarczająco dobra do wykorzystania. Mogłabym zrobić niezły żart na Violet z użyciem prawdziwej krwi. Następnie przeszłam do komory z napisem Jacob. Ten drań zgotował mi problemów. Leżał teraz z zamkniętymi oczami w jego ulubionej koszulce splamionej czerwonym sokiem z niego samego.

Mordercza GraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz