W pokoju stał...Lucas, co on tu robi?! Stawiłam jeden krok i zamknęłam drzwi za sobą. Nie na klucz oczywiście.
-Czego chcesz?! I jak się tu dostałeś?! -Zaczęłam dość agresywnym tonem. Po patrzałam na niego, w rękach trzymał bukiet róż.
-To już moja sprawa jak się tu dostałem, chcę abyś mi wybaczyła kochanie. -Zaczął się do mnie zbliżać.
-Nie.
-Co?
-Nie, nie wybaczę Ci. Nienawidzę Cię! Wynoś się!
-Słońce daj mi to wytłumaczyć! Kupiłem Ci nawet róże, a Ty tego nie doceniasz!
-Myślisz, że róże załatwią wszystko?! Nie, nie załatwią nic! Zdradziłeś mnie, a ja Ciebie kochałam jak głupia, byłam w stanie zrobić dla Ciebie wszystko! Jesteś potworem! -Poczułam mocne uderzenie na twarzy. Skurwysyn mnie uderzył tak mocno, że opadłam na podłogę.
-Jak śmiesz mnie nazywać potworem!?
-Ty się człowieku dziwisz czemu nie chcę Ci wybaczyć?! Nazwałam Cię potworem bo nim jesteś, a Ty co?! Uderzyłeś mnie! -Tym razem chłopak kopnął mnie w brzuch. Zachciało mi się wymiotować. Ukucnął obok mnie i rzucił róże tuż obok mojej twarzy.
-Słuchaj słońce, Ty mi wybaczysz i wszystko będzie po staremu. Będę Cię traktował jak księżniczkę.
-Właśnie widać...-Powiedziałam sobie w myślach.
-Wyjdź, rozumiesz to słowo? Mam Ci je przeliterować? Wyjdź!
-Zamknij się świnio. -Zabolało, bardzo zabolało. -Twoje życie zależy od mojego, mogę Cię mieć kiedy chce.
-Nie, nie możesz mnie chcieć kiedy chcesz. Jesteś dla mnie nikim. Wyjdź, albo zacznę krzyczeć. Najlepiej spierdalaj do tej swojej niuniu z, którą mnie zdradziłeś. -Zdzielił by mnie, ale zatrzymałam jego rękę w powietrzu.
-Jesteś głupią kurwą, zwykłą obrzydliwą świnią! Ale i tak Ci nie odpuszczę, za niedługo znowu się zobaczymy. -Puścił oczko i wyrwał rękę. Chwilę później uciekł oknem, czyli w ten sposób tu się dostał. Oparłam się o ścianę, przyglądałam się tym różą. Były piękne, ale nie przepadałam za tymi kwiatami, niby pięknie pachną, ale jednak wole inne kwiaty. Przykładowo taki słonecznik, peonia lub lilia. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, w dłoniach schowałam twarz. Czemu życie mnie tak nienawidzi?! Długo trwałam w tej pozycji, zebrałam w sobie siły i udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro, cały policzek miałam czerwony, podwinęłam bluzę na brzuchu, widniał tam dość spory siniak. Strasznie mnie to bolało, wyciągnęłam podkład i zaczęłam go aplikować na twarz.
Wylazłam z pokoju, nogi poniosły mnie do kuchni. Chłopcy siedzieli w salonie na kanapie, czyli skończyli live'a. Z szafki zabrałam opakowanie z lekami przeciwbólowymi. Ręka strasznie trzęsła, przez to wysypało mi się więcej tabletek niż potrzebowałam. Do szklanki nalałam wody, już miałam brać tabletki do buzi kiedy odezwał się Seungmin.
-T/I czemu bierzesz tyle tabletek? To jest niebezpieczne, co Ci do głowy strzeliło? -Każdy skierował wzrok na mnie.
-Wysypało się tyle to tyle biorę. -Obok mnie znalazł się Han wraz z Chanem.
-No chyba Cię coś po pitoliło T/I! - Odezwał się Han, Chan jak jakiś ninja zabrał mi z dłoni tabletki.
-Aha. - Z bólem skierowałam się do salonu i uwaliłam się na kanapę. Siadając zabolał mnie brzuch, wydałam z siebie ciche syknięcie. Chłopcy nie byli by sobą gdyby mi nie zrobili wykładu.
CZYTASZ
𝐌𝐀𝐊𝐍𝐀𝐄 𝐎𝐍 𝐓𝐎𝐏 ❝𝑌𝐴𝑁𝐺 𝐽𝐸𝑂𝑁𝐺𝐼𝑁❞
Fanfiction➤Postanowiłam dodać książkę z powrotem bez korekty, myślałam chwilę i uznałam, że zostawię ją taka jaka jest i nic w niej nie będę zmieniać, no chyba, że okładkę i tytuł. Książka pokazuje moje początki kiedy Stray Kids to był jedyny zespół jaki stan...