Czułam, że umieram. Szłam za Kai'em przez las. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Byłam słaba, bolało mnie całe ciało.
-T/I jeszcze trochę dasz radę, przysięgam zaraz odpoczniesz.
-Łatwo Ci kurwa mówić! Jestem wygłodzona, odwodniona, byłam gwałcona, bita, mam rozciętą nogę, która zdobyła pewnie już zakażenie! Do tego pada jebany śnieg!
-Nie panikuj.
-A wiesz co spie...
-Cicho! -Powiedział to jakby szeptem. -Cholera, są blisko, słyszę samochody.
-Może jest tu ulica?
-Nie! Znam ten teren, tylko auta Lucasa tu jeżdżą. -Chłopak powalił mnie razem ze sobą na ziemie, jakiś patyk zahaczył mi o ranę. -Radiowozy...T/I musimy uciekać! Jak najszybciej! -Chłopak wstał i wziął mnie na panne młodą. Zaczął biec, w pewnym momencie moim oczom ukazał się domek. Chłopak zaniósł mnie do środka domku i położył na łóżku.
-Co to za miejsce?
-Mój dom. -Odpowiedział starzec, który pojawił się z dupy.
-T/I poznaj pana Sanghoona.
-Miło mi pana poznać.
-Dziecko jak Ty wyglądasz?! Co Ci się stało?! Kai zrobiłeś jej coś?!
-Kai nic mi nie zrobił! Zostałam porwana...on mi pomógł uciec.
Kai opuścił pomieszczenie, starszy pan kazał mi się rozebrać. Patrzałam na niego w szoku.
-Spokojnie skarbie, nic Ci nie zrobię muszę Ci pomóc. Rozbierz się do bielizny. -Pan Sanghoon wyszedł ja w tym czasie rozebrałam się do bielizny. Wszędzie sine miejsca, krew, ropa. Mężczyzna wrócił z jakimiś opatrunkami, ziołami i innymi rzeczami. Opatrzył mi rany, zmył krew i takie tam. Strasznie bolało, ale dałam radę. Kai przyniósł mi ubrania na zmianę. Zaraz po tym jak się ubrałam dostałam posiłek, ale nie chciałam nic jeść. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu.
-T/I co się dzieje? Czemu nic nie jesz?
-Nie mam apetytu, mógłbyś wyjść? Muszę się przespać. -Chłopak nic więcej nie powiedział tylko wyszedł. Odwróciłam się w stronę ściany i zaczęłam płakać. Strasznie brakowało mi chłopaków, Yuri, dziewczyn z zespołu i tańca. Właśnie taniec! Jak poparzona zerwałam się z łóżka. Miałam jakieś siły, więc zaczęłam tańczyć. Tańczyłam tak i tańczyłam. Nie miałam zamiaru przestawać.
Opadłam na łóżko po chyba 5 godzinach. Było ciemno jak w dupie. Pojutrze już sylwester, którego nie spędzę z chłopcami... Zasnęłam cała zalana w łzach.
~Pov Minho
I.N popadł w totalny alkoholizm. Nie mogliśmy go oderwać od soju. Siedzieliśmy w salonie. Panowała stypa, babcia T/I wyleciała do Polski, alkoholizm Inniego zaczął się tuż po wigilii.
Siedzieliśmy w ciszy kiedy to nie zadzwonił mój telefon. Był to Park Soojin. Bez wahania odebrałem i dałem na głośno mówiący.
-Dzień Dobry panie Lee. Mamy trop w sprawie pana siostry. Sprawcą porwania był nie jaki Lucas. Na mieżyliśmy miejsce przetrzymywania T/I. Obecnie jedziemy w to miejsce. Jeśli czegoś się dowiemy nie zwłocznie pana poinformujemy. Proszę oczekiwać telefonu za mniej więcej 3 godziny.
-Mh dobrze rozumiem. -Mężczyzna się rozłączył. Szczęście, które mnie otulało było ogromne.
-Nareszcie! Bądźmy dobrej myśli. -Odparł Chan, włączyliśmy telewizje. Nic nie było ciekawego, więc oglądaliśmy wiadomości.
Czekaliśmy osiem godzin i nic! Nie było żadnego telefonu. W pewnym momencie reporterka w telewizji zaczęła mówić o jakiejś mafii, porwaniach, handlu narkotykami i ble ble. Usłyszałem dźwięk z telefonu. Był to Park Soojin. Jak najszybciej odebrałem telefon.
-Dobry Wieczór panie Lee. Mamy wieści w sprawie pańskiej siostry. - Po tych słowach dałem telefon na głośno mówiący. - Najprawdopodobniej T/I nie żyje. Nie mamy pewność, ale znaleźliśmy krew i urodzone od krwi ubrania.
-Jak najprawdopodobniej?!
-Psy podjęły trop w lesie, znaleźliśmy miejsce gdzie było skupisko krwi. Obecnie zmierzamy w kierunku śladu krwi. Poinformujemy pana jeśli coś będziemy wiedzieli. Proszę być dobrej myśli.
-Cały czas jestem dobrej myśli. Proszę mnie od razu informować, nie czekać na nic.
-Dobrze, do widzenia. - No i się rozłączył. Podniosłem wzrok w przede mną stał I.N z butelką soju. - SKĄD ON BIERZE TEN ALKOHOL?!
-Musiał sobie go jakoś wziąść!
-I.N zostaw ten alkohol! Co zrobisz jak będziesz musiał pojechać z nami zobaczyć się z
T/I? Nie jesteś w stanie!-Sami słyszeliście, że najprawdopodobniej nie żyje. - Zrezygnowany usiadł na kanapie, Seungmin wyrwał mu alkohol i postawił obok stolika.
-Musimy być dobrej myśli!
-Właśnie! „Najprawdopodobniej” jest szansa, że T/I żyje. - Jest szansa... A czy na pewno moja siostra żyje? A co jeśli została zgwałcona i zamordowana? Nie wybaczę sobie tego.
-Nie znasz tego uczucia Felix! Kiedy najważniejsza dla Ciebie osoba zaginęła i nie masz z nią kontaktu przez 9 dni! Nie wiesz czy masz się zabić czy płakać! Nie śpiesz nocami zastawiając się co się z nią dzieje!
-I.N spokojnie.
-Co spokojnie?! Co spokojnie?! Jak ja mam być spokojny?!
-Idź się lepiej połóż i wy trzeźwiej! Jak nie pójdziesz sam to Cię zaniosę.
-Już idę. - Chciał zabrać butelkę soju, ale Seungmin mu przeszkodził. Chłopak udał się do swojego pokoju.
~Pov T/I
Spałam sobie do momentu kiedy nie usłyszałam czyjejś kłótni.
-Lucas?!
-Mów gdzie jest ta szmata!
-Nie mam jej ze mną!
-Nie kłam! Wiem, że pomogłeś jej uciec! Już nie żyjesz! - Nie mogłam tego słuchać bezczynnie. Wstałam z łóżka i chwyciłam za jakiś wazon. Słyszałam, że kręcą tu się jacyś ludzie i psy, albo mi się wydaje. Po cichu zaczęłam się skradać, Lucas trzymał Kai'a za ubrania obijając mu twarz. Wzięłam mocny zamach i walnęłam Lucasa wazonem w głowę. Upadł na podłogę, żył niestety.
Dziwne, że pan Sanghoona nie zbudziły krzyki.
-Co tu się dzieje?! - O jednak się obudził!
-T/I uciekaj! Już! - Powiedział Kai zakładając mi jakąś kurtkę. Podał mi buty, które szybko założyłam. - Uciekaj rozumiesz?! Do gonię Cię! Już, już uciekaj!
-Ale...
-Nie ma ale! On może w każdej chwili się obudzić! JUŻ ROZUMIESZ KURWA?!
-Kai spokojnie... - Podziękowałam pan Sanghoonowi za wszystko co dla mnie zrobił. Wybiegłam z domku, biegłam przez las. Jakoś biegłam z tą raną, znaczy co pewnego momentu z nią biegłam. Nie mogłam dalej biec, noga zaczęła mnie boleć, ale tak inaczej boleć. Słyszałam za sobą czyjeś wołanie i szczekanie psów.
-Super T/I! Lepszego końca życia nie mogłaś sobie wymyśleć!
-T/I kochanie gdzie jesteś? To ja Lucas! Chodź do mnie!
Tak kurwa, już biegnę Ci w ramiona! Zaczęłam iść jednocześnie biegnąc. Byłam w środku lasu, sama, gonił mnie psychopata. No cudownie! Czemu mi się takie życie przytrafia?!
♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎♥︎♡︎
Witajcie osobniki!Nudze się ok?
Miłego dnia/nocy! <3
NIE SPRAWDZANE!
CZYTASZ
𝐌𝐀𝐊𝐍𝐀𝐄 𝐎𝐍 𝐓𝐎𝐏 ❝𝑌𝐴𝑁𝐺 𝐽𝐸𝑂𝑁𝐺𝐼𝑁❞
Fanfiction➤Postanowiłam dodać książkę z powrotem bez korekty, myślałam chwilę i uznałam, że zostawię ją taka jaka jest i nic w niej nie będę zmieniać, no chyba, że okładkę i tytuł. Książka pokazuje moje początki kiedy Stray Kids to był jedyny zespół jaki stan...